"POLSKA I ŚWIAT"

Janina Goss w PKN Orlen. Komentarze polityków

Współpracowniczka Kaczyńskiego w radzie nadzorczej Orlenu
Źródło: TVN24

Jedna z najbliższych współpracowniczek prezesa Prawa i Sprawiedliwości - osoba, od której nawet pożyczał pieniądze - Janina Goss powołana do rady nadzorczej PKN Orlen. Wieloletnia przyjaciółka Jarosława Kaczyńskiego jest też prezeską spółki Srebrna, która zarządza nieruchomościami w Warszawie i miała budować dwie wieże. Mówi się o niej "szara eminencja" struktur PiS. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Powiedzieć o niej, że jest blisko Jarosława Kaczyńskiego, to nic nie powiedzieć - znają się od dzieciństwa, współtworzyli Porozumienie Centrum. Teraz Janina Goss, dzięki powołaniu przez wicepremiera Jacak Sasina, będzie też blisko Daniela Obajtka. Właśnie została członkinią rady nadzorczej Orlenu.

- Czy ona tam trafia po to, że Jarosław Kaczyński potrzebuje jeszcze więcej pieniędzy na kampanię wyborczą, bo 40 procent pieniędzy na kampanię do Parlamentu Europejskiego poszło od ludzi zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa, czy chodzi o to, żeby pilnowała Obajtka? – zastanawia się Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej.

Komentarze polityków ws. powołania Goss do Orlenu

To pierwsze być może, to drugie - zdaniem opozycji jest bardziej prawdopodobne. – Widzą, że Daniel Obajtek zbudował z Orlenu swój własny folwark, a nie spółkę, która ma służyć partii. Wedle interesów PiS-u Orlen, Lotos, wszystkie inne spółki mają służyć PiS-owi – twierdzi rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka.

Gdzieś po drodze Nowogrodzka widzi z pewnością problemy wizerunkowe Orlenu i samego prezesa koncernu: z fuzją z Lotosem czy z cenami paliw na przełomie roku. – To jest jednak znamienne wydarzenie, ponieważ można powiedzieć, że to jest osoba, która pełni rolę uszu i oczu prezesa Jarosława Kaczyńskiego – ocenia senator niezależny Jan Maria Jackowski.

- Strategiczne spółki nie są nadzorowane przez specjalistów, tylko przez polityków i to polityków, którzy nie pilnują interesu gospodarczego tych firm i Polaków, tylko interesu Jarosława Kaczyńskiego – mówi Krzysztof Śmiszek z Lewicy.

W partii władzy próby pytań o kompetencje pod adresem Goss w nadzorowaniu wielkiej spółki paliwowej budzą emocje. – Ma wielkie doświadczenie jeśli chodzi o prawo biznesowe, korporacyjne, handlowe, zna się na rzeczy - przekonuje rzecznik PiS Rafał Bochenek. - Akurat podważanie kompetencji tej osoby jest z państwa strony niepoważne – dodaje.

Pytania o doświadczenie Janiny Goss

Doświadczenia w radach nadzorczych Janinie Goss - z wykształcenia prawniczce - nie sposób odmówić. Tylko, że wszędzie trafiała z politycznej nominacji. – Jestem człowiekiem w miarę chyba nieźle wychowanym i podejrzeniami się nie żywię, ani nie kieruję. Takie spiskowe widzenie świata (...) nie jest też zdrowym spojrzeniem – mówi Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski.

Pierwsze rządy Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007 to czas, gdy Goss trafiła do rady nadzorczej TVP i Polskiego Radia. Drugie rządy PiS? Wtedy przyjaciółka prezesa trafia do rady nadzorczej Polskiej Grupy Energetycznej i nadzorowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska Banku Ochrony Środowiska.

- Dostaje najlepsze, intratne posady w różnych spółkach. Do zeszłego roku zarobiła blisko milion złotych – zwraca uwagę Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.

Z tej ostatniej zrezygnowała w grudniu z powodów osobistych. Teraz wiadomo, jakie to powody. – Gdyby ją wrzucić do Polskich Kolei Państwowych, pewnie też dałaby radę – ironizuje Krzysztof Śmiszek. – Gdyby ją rzucić do Lasów Państwowych, jak najbardziej udowodniono by, że ma wielkie związki z leśnictwem – dodaje.

Na pewno zna się na finansach, na których partii zależy. Jest prezeską spółki Srebrna, która zarządza nieruchomościami w centrum Warszawy. To ona miała stać za aferą budowy dwóch wież, biurowców w śródmieściu.

Goss do tego miała pożyczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu 200 tysięcy złotych, które były mu potrzebne na leczenie matki. Kolejne stanowiska to dla niektórych osób wyraz spłacania długu.

- To naprawdę nie przystoi, żeby swoje prywatne sprawy załatwiać za publiczne pieniądze – mówi Tomasz Trela z Lewicy. Za rok zasiadania w radzie nadzorczej Orlenu jej członkowie inkasują 136 tysięcy złotych. Rada zbiera się kilka do kilkunastu razy rocznie, co daje co najmniej 10 tysięcy złotych za jedno spotkanie.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: