CBA zatrzymało Jakuba Banasia, syna szefa NIK Marian Banasia. - To dzisiejsze zatrzymanie było chyba czynnością trochę na pokaz i trochę nieuzasadnioną z naszego punktu widzenia - mówił w TVN24 jego obrońca Dariusz Raczkiewicz. W TVN24 trwa wydanie specjalne.
Agenci CBA zatrzymali w piątek syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Jakub Banaś jest doradcą społecznym w NIK. Komunikat w tej sprawie opublikowało Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Obrońca syna szefa NIK: zatrzymanie Jakuba Banasia kompletnie niepotrzebne
Adwokat Dariusz Raczkiewicz, obrońca Jakuba Banasia, sytuację tę komentował na antenie TVN24. - Jest to duże zaskoczenie dla nas, ponieważ sytuacja opisana przez CBA i przez funkcjonariuszy wskazuje na to, że to zatrzymanie było kompletnie niepotrzebne - mówi. - Przecież pan Jakub Banaś deklarował współpracę z organami ścigania, wielokrotnie udostępniał swoje miejsce zamieszkania do przeszukań, przekazywał dokumenty, które były niezbędne - argumentował.
Dodał, że według jego informacji zatrzymania dokonano w ramach postępowania, które zostało wszczęte w 2019 roku przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku. - To dzisiejsze zatrzymanie było chyba czynnością trochę na pokaz i trochę nieuzasadnioną z naszego punktu widzenia - dodał.
Okoliczności zatrzymania Jakuba Banasia
Raczkiewicz mówił także o okolicznościach zatrzymania syna szefa NIK. - Do zatrzymania doszło na lotnisku, kiedy to pan Jakub Banaś wracał z urlopu ze swoją żoną, czyli w miejscu publicznym - wskazywał.
- A wystarczyło przecież przedstawić wezwanie do stawiennictwa i pan Jakub stawiłby się w dniu dzisiejszym czy jutrzejszym - przekonywał adwokat.
Mówił również więcej o samej sprawie. - Przyznam się, że ta informacja jest dla mnie dużym zaskoczeniem, chodzi mi o treść zarzutu - mówił gość TVN24.
Według pierwszych informacji zarzuty dotyczą m.in. artykułu 286 paragraf 1 Kodeksu karnego, który brzmi: "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
- Chciałbym ustalić, wiedzieć, jakiego rodzaju szkody zostały ujawnione przez prokuraturę, organy ścigania, jakiego okresu dotyczy ta domniemana przestępcza działalność i jakie są dowody w sprawie. Nic na ten temat nie wiemy, oprócz tego, że funkcjonariusze zapewniają nas, iż są poważne, istotne dowody i tak dalej - powiedział obrońca.
- Będąc obrońcą pana Jakuba, od ponad godziny próbuję się dodzwonić do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, aby ustalić, kiedy nastąpi przesłuchanie mojego klienta. I nie mogę niestety uzyskać tego rodzaju informacji, a to jest dla obrońcy, dla adwokata rzecz podstawowa - zaznaczył Raczkiewicz.
Sprawy szefa NIK i jego syna "nie mają ze sobą nic wspólnego"
Również w czwartek prokurator generalny, którym jest minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wystąpił o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa NIK Mariana Banasia. Stało się to na wniosek Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Prokuratura Krajowa wyjaśnia, że "prokuratura zamierza postawić prezesowi NIK kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych".
Mecenas Dariusz Raczkiewicz ocenił w TVN24, że sprawa Jakuba Banasia "w ogóle nie jest związana" ze sprawą jego ojca, Mariana.
- Obie te sprawy, czyli pana prezesa NIK oraz pana Jakuba Banasia, w mojej ocenie nie mają ze sobą nic wspólnego, ponieważ kwestia wprowadzania w błąd urzędu skarbowego, wyłudzenia jakichś dotacji nijak ma się do oświadczeń majątkowych, które składał prezes NIK. Chyba, że o czymś nie wiemy albo zasady logiki przestały funkcjonować w tym kraju - komentował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jakub Kaczmarczyk