|

Jaś narysował w szkole swój pomysł na śmierć

1-2-Untitled-1
1-2-Untitled-1
Źródło: zobaczznikam.pl

Targnąć się na swoje życie może dziecko kochane przez rodziców, mające dobre stopnie i wracające uśmiechnięte ze szkoły. - Zanim dojdzie do tragedii, musi nałożyć się kilka czynników, niekoniecznie czytelnych dla dorosłych - mówi profesor Agnieszka Gmitrowicz, suicydolog, która przekonuje dzieci i nastolatków, że warto jest żyć.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. 

- Bardzo kochał rodziców i bał się, że ich straci - tak opowiadanie o historii jednego ze swoich pacjentów zaczyna profesor Agnieszka Gmitrowicz z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Ośmiolatek dobrze zapadł jej w pamięć, bo był najmłodszym z podopiecznych.

Chłopiec - na potrzeby tego tekstu nazwiemy go Jasiem - nie dawał rodzicom sygnałów, że nie chce już żyć. 

- Wracał ze szkoły uśmiechnięty. Był - jak zawsze - uczynny i pogodny. Ani mama, ani tata nie mieli prawa przypuszczać, że w głowie ma plan, jak popełnić samobójstwo - podkreśla moja rozmówczyni.

Koniec świata

Tłumaczy, że z samobójstwem jest jak z katastrofą samolotu. Żeby doszło do nieszczęścia, musi nałożyć się kilka, z pozoru niepowiązanych, czynników. W przypadku Jasia zaczęło się od zakorzenionej w nim fobii społecznej. Stresowały go kontakty z rówieśnikami, ale ostoją bezpieczeństwa byli dla niego rodzice: kochający i zaangażowani.

- W szkole ktoś rzucił anegdotą o końcu świata. Na nieszczęście, rówieśnicy zauważyli przerażenie Jasia. Od tego momentu, dla zabawy, karmili go wizją niechybnego końca. Co ważne, chłopiec wytworzył w sobie przekonanie, że zostanie rozdzielony z rodzicami - mówi prof. Gmitrowicz. 

- Wie pani, jak myślę o końcu świata, to się boję tak, że aż zamykam oczy - powiedział jej na spotkaniu w łódzkiej Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży.

Jaś był już na tyle dojrzały, że miał potrzebę samostanowienia: chciał uprzedzić zbliżającą się nieuchronnie katastrofę, jaką byłoby dla niego oglądanie śmierci mamy i taty. Pomysł samobójstwa przybrał realne kształty. Jaś przelał je na kartkę w zeszycie szkolnym - tam narysował szczegółowo swój pomysł na śmierć. 

- Skoro tak się bał, to dlaczego ukrywał swoje przerażenie przed rodzicami? - pytam. 

- Bał się, że przeszkodzą mu w realizacji planu i w ten sposób zmuszą go do zmierzenia się z koszmarem końca świata. Jego dziecięca psychika dotarła do ściany, z którą nie potrafiła sobie poradzić - mówi suicydolog.

Nauczycielka w szkole Jasia zauważyła rysunek chłopca i zareagowała: poinformowała szkolnego pedagoga i rodziców. - Uratowała mu życie. Zwróciła uwagę na sygnał, który przez kogoś innego mógł być uznany jako "dziwny" i pominięty - zaznacza prof. Gmitrowicz.

- Skoro tak się boisz, że zamykasz oczy, to odpowiedz mi na pytanie: jak przechodzisz przez ulicę to też zamykasz oczy? Przecież może potrącić cię auto - tak profesor Gmitrowicz odpowiedziała Jasiowi na jego wyznanie o przerażeniu końcem świata.

Chłopiec - lekko zdziwiony - przecząco kiwał głową. Szybko zrozumiał analogię. Po kilku rozmowach był już pewien, że jednak chce żyć. Ekspert opowiada, że czasami niewiele trzeba, żeby osobie planującej samobójstwo pokazać tragedię pozbawiania się życia. Najważniejsze jednak jest to, żeby zauważyć, że dziecko faktycznie takiej rozmowy potrzebuje.

dzieci ukrywaja
Rodzice muszą wiedzieć, że dzieci mogą być w kryzysie samobójczym
Źródło: TVN24 Łódź

Jaś narysował swój pomysł na śmierć w szkole. Co by było, gdyby tego nie zrobił?

Sygnały

- Sześćdziesiąt procent osób planujących odebrać sobie życie, zostawia listy pożegnalne. Ale nawet ci, którzy ich nie zostawiają, najczęściej dają otoczeniu sygnały, że coś jest nie tak. W przypadku dzieci jest podobnie - opowiada profesor Gmitrowicz. 

Dodaje, że trzeba zwrócić uwagę, kiedy dziecko powie, że "nikt go nie słucha", albo "jest niepotrzebne". Rodzic musi być jednak czujny i odczytywać bardziej subtelne sygnały: nagła zmiana zainteresowań (na przykład porzucenie dotychczasowej pasji), niechęć do spotykania się z rówieśnikami czy zaniedbywanie higieny.

- Obserwacja jest kluczowa. Powinniśmy zastanowić się, z czego mogą wynikać zmiany w zachowaniu się dziecka. Jeśli je zauważymy, porozmawiajmy z dzieckiem, bądźmy na nie otwarci. Czasami warto obejrzeć z dzieckiem film traktujący o trudnych zagadnieniach i porozmawiać o jego emocjach. Nie róbmy jednak tego wtedy, kiedy jesteśmy zmęczeni czy zirytowani, bo nasze emocje zakłócają zdolność zrozumienia ich u dzieci - zaznacza rozmówczyni tvn24.pl.

Do Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Uniwersytetu Medycznego w Łodzi prawie codziennie przyjmowani są młodzi pacjenci z tendencjami samobójczymi. W zdecydowanej większości to nastolatki w okresie dojrzewania. Z nimi można pracować - dociekać, dlaczego nie widzą sensu w dalszej egzystencji. Ale co roku dla blisko stu dzieci i nastolatków w Polsce jest za późno - ich plany utraty życia zostają skutecznie zrealizowane. 

- Z powodu samobójstwa ginie więcej dzieci i młodzieży niż z powodu wypadków samochodowych. Rok temu na drogach życie straciło 84 osób od 12 do 18 roku życia. Samobójstwo popełniły w tym czasie 104 młode osoby - wylicza profesor Agnieszka Gmitrowicz. 

Podatny grunt

Opiekunowie pacjentów, którzy trafiają do łódzkiej kliniki najczęściej dostrzegają krytyczne wydarzenie, które doprowadziło dziecko do próby samobójczej.

- Rodzice widzą na przykład to tak, że ich dziecko nieszczęśliwie się zakochało i postanowiło się zabić. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Żeby doszło do zachowań autodestrukcyjnych, jak w przypadku ośmiolatka o którym opowiadałam, muszą pojawić się inne czynniki. Można to porównać do wchodzenia po schodach w nicość - mówi profesor Agnieszka Gmitrowicz. 

Na pierwszym stopniu jest odrzucenie, utrata poczucia przynależności i bezpieczeństwa: dzieci z myślami samobójczymi najczęściej "wchodzą" na ten etap, kiedy nie znajdują czułości i zainteresowania rodziców. U dojrzewających nastolatków ten sam efekt daje na przykład odrzucenie przez grupę rówieśniczą.

- Kolejnym etapem prowadzącym w kierunku samobójstwa jest pojawienie się problemów, które zaburzają poczucie własnej wartości: może to być wyjątkowo wymagający nauczyciel, problemy finansowe czy zdrowotne - zaznacza rozmówczyni tvn24.pl.

Kolejny stopień to pojawienie się spirali problemów: rozdrażniony i załamany nastolatek ma problemy z koncentracją, staje się cichy i wycofany, co tylko potęguje inne jego problemy z nauką i z otoczeniem. 

- W taki sposób tworzy się podatny grunt, na którym może zostać zasiana myśl o samobójstwie. Pozostaje już tylko spust. Wydarzenie, z którym psychika innych osób mogłaby sobie bez problemu poradzić, może spowodować śmierć. Nie zawsze musi być to odrzucona miłość. Znam przypadek młodej dziewczyny, która targnęła się na swoje życie, bo ulubiony wokalista odwołał udział w festiwalu, na który się wybierała - zaznacza Gmitrowicz.

trzeba byc ze soba
Profesor Gmitrowicz: kluczem jest po prostu bycie z dzieckiem
Źródło: TVN24 Łódź

Bez opieki

Niestety, problem samobójstw dzieci i młodzieży przybiera na sile. W 2019 roku rodziny przeżywały tragedię 94 nastolatków od 13 do 18 roku życia (statystyk dla młodszych osób ze skłonnościami samobójczymi nie prowadzi się). Rok później było ich o 12 procent więcej. Skąd ten wzrost? Najprawdopodobniej przez pandemię.

Doktor Daria Biechowska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wskazuje, że koronawirus przyniósł dodatkowe czynniki podnoszące ryzyko samobójstwa: między innymi zaostrzenie relacji rodzinnych.

- To jedna z najczęstszych przyczyn samobójstw dzieci - przekazuje dr Biechowska,

Inne czynniki pchające dzieci i młodzież w kierunku śmierci to wzrost przemocy domowej, zakłócanie nauki, uzależnianie się od komputera i izolacja społeczna.

- Częsta ekspozycja na informacje o pandemii wzmaga poczucie lęku i depresji - zaznacza ekspert.

To wszystko nakłada się na dramatyczną sytuację psychiatrii dziecięcej: na nieco ponad 400 specjalistów przypada ponad 600 tysięcy dzieci i młodzieży, którzy wymagają specjalistycznej opieki. 

- Dane są nieubłagane: jeden psychiatra dziecięcy musi zaopiekować się grupą liczącą półtora tysiąca pacjentów - zaznacza dr Biechowska.

Zdrowie psychiczne - kampanie społeczne

Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom
Źródło: Fundacja ITAKA
Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom
Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom
Teraz oglądasz
Naucz się mówić do osób chorych na depresję wieku młodzieńczego
Naucz się mówić do osób chorych na depresję wieku młodzieńczego
Teraz oglądasz
Życie warte jest rozmowy
Życie warte jest rozmowy
Teraz oglądasz
Zrozum Poczuj Działaj Dołącz do kampanii
Zrozum Poczuj Działaj Dołącz do kampanii
Teraz oglądasz
Wspieraj Telefon
Wspieraj Telefon
Teraz oglądasz
Naucz się mówić do osób chorych na depresję
Naucz się mówić do osób chorych na depresję
Teraz oglądasz
Spot promujący Dziecięcy Telefon Zaufania 800 12 12 12
Spot promujący Dziecięcy Telefon Zaufania 800 12 12 12
Teraz oglądasz
Spot z Kasią Bujakiewicz do kampanii zdrowia psychicznego #PrawdziwiLudzie
Spot z Kasią Bujakiewicz do kampanii zdrowia psychicznego #PrawdziwiLudzie
Teraz oglądasz

(Nie)romantyczna śmierć

Doktor Halszka Witkowska jest kulturoznawcą i suicydologiem. Wskazuje, że olbrzymią rolę w potęgowaniu problemu samobójstw wśród dzieci i młodzieży odgrywa popkultura: sposób opowiadania o samobójczej śmierci w filmach, serialach czy materiałach dziennikarskich.

- Światowa Organizacja Zdrowia zwraca uwagę na efekt Wertera. Gloryfikowanie osoby, która targnęła się na swoje życie może zachęcić innych młodych ludzi do naśladownictwa - mówi dr Witkowska.

Szczególnie niebezpieczne jest budowanie aury tajemniczości, niezwykłości i heroizmu wokół samobójstwa. Żeby uniknąć efektu Wertera, zaleca ona unikanie dokładnych opisów metod, w jakich doszło do targnięcia się na swoje życie. Z tego też powodu - jak zaznacza dr Witkowska - w mediach powinno się unikać cytowania listów pożegnalnych.

- Narrację kulturową wokół samobójstwa tworzą pisarze, reżyserzy czy muzycy. To ich odbiorcy przeżywają dramat autodestrukcji i utożsamiają się z nim - podkreśla. 

Podkreśla, że odpowiedzialnie tworzone treści kulturowe traktujące o samobójstwie mogą przyczynić się do zmniejszenia problemu (WHO nazywa to efektem Papageno). Odsyłanie do miejsc, gdzie można uzyskać pomoc lub prezentowanie osób, które poradziły sobie z kryzysem mogą wpłynąć na obniżenie statystyk samobójczych - zaznacza. 

dziecko_powinno sie buntowac
Jakie sygnały powinny zaalarmować rodziców?
Źródło: TVN24 Łódź

Systemowa wojna

30 marca rząd przyjął Narodowy Program Zdrowia na lata 2021-2025. Uwzględniony w nim został program Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym.

- Chcemy zapobiegać samobójstwom poprzez zwiększenie dostępu do pomocy dla osób w kryzysie samobójczym - przekazuje doktor Iwona Koszewska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Dodaje, że w ciągu najbliższych pięciu lat organizowane będą szkolenia dla pedagogów, aby skutecznie byli w stanie zauważyć niepokojące objawy u uczniów. Tak, jak to miało miejsce w przypadku ośmioletniego Jasia. W ramach programu mają też powstać całodobowe infolinie sprzężone z numerem alarmowym 112.

- Będziemy realizować też programy profilaktyczne skierowane do osób z grup ryzyka. Przede wszystkim mówimy tutaj o osobach borykających się ze schorzeniami psychicznymi - zaznacza.

Zespół ekspertów powołanych do realizacji rządowego programu ma też monitorować publikacje medialne i edukować dziennikarzy, w jaki sposób można mówić o samobójstwie bez ryzyka potęgowania problemu.

Czytaj także: