Wcześniaki i noworodki bardzo chore – dzieci z rurkami w nosie, w bańce, zamiast "na cycu" - potrzebują mleka. Karina karmi swojego Filipa i jeszcze Julię i Kevina i kilkoro innych dzieci. Dziś jest laktacyjną rekordzistką, ale za chwilę już przestanie nią być. Bo tak działają banki mleka. I super, że w ogóle są.
Było tak - do sali, w której leżał mały Filip przychodziły raz po raz matki innych dzieci. I dopingowały mamę Filipa - Karinę: - Dawaj, dawaj. To dla naszych wszystkich! - mówiły.
Niektórym głupio było tak po prostu brać mleko od trzydziestolatki spod Łodzi i karmić swoje dzieci. One też urodziły wcześniaki. Oficjalnie nie widziały, od której kobiety pochodzą małe buteleczki, które trafiały do nich z banku mleku przy szpitalu.
Wcześniaków nie można nakarmić tak jak innego zdrowego noworodka. Dzieci do buzi mają podpiętą sondę, a ta łączy się z rurką. Na końcu można wstrzyknąć strzykawką mleko (swoje, sztuczne albo od innej matki właśnie).
- Niektóre przynosiły pampersy. Mówiły, że ich dzieci już wyrosły - opowiada Karina. Wie, że nie zawsze była to prawda, ale rozumie, że inne mamy chciały się odwdzięczyć.
Wie też, że koleżankom z oddziału wcześniaków w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi jest po prostu niezręcznie, że same nie mają pokarmu. Terror laktacyjny ma się nieźle - ocenia. Karina sama to odczuła na własnej skórze.
Filipa urodziła w styczniu, chociaż powinna dopiero pod koniec kwietnia. - Położna przyszła, złapała za pierś, ścisnęła. Pokręciła głową i syknęła, że ze mnie nic nie będzie - wspomina.
Potem już nigdy nie spotkała tej położnej. Karina mogłaby dziś jej powiedzieć, jak bardzo się myliła. Bo 30-latka jest dzisiaj rekordzistką w działającym od stycznia łódzkim banku mleka - reaktywowanym po prawie jedenastu latach.
"I nic więcej nie możesz"
Zanim Karina została rekordzistką, z największym trudem wyciskała z siebie dwie, trzy krople. Motywacja była jednak szalona.
Karina: - Jak urodzi się wcześniaka, to nie możesz go nawet przytulić. Bo leży w inkubatorze. Lekarze mówili mi, że jedyne co mogę dla niego zrobić, to rozbujać laktację.
Nie chodziło tu o to, że mleko matki "jest bardziej korzystne, niż mleko syntetyczne". Ono czasami jest niezbędne do przeżycia.
- Syntetyczne mleko utrzymuje przy życiu. To po prostu płyn z wartościami odżywczymi. Mleko matki się różni, jest jak lekarstwo. Zwiększa szanse wcześniaka na to, że dotrwa do wieku nominalnego - takiego, w którym powinien przyjść na świat - mówi Agnieszka Piątkowska, kierownik banku mleka działającego w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki.
Mleko matki posiada hormony, enzymy i przeciwciała, które w czasie ciąży dostarczane są poprzez pępowinę. Przerwanie ciąży oznacza tyle, że dziecko zostaje odcięte od tego "pola siłowego". Zostaje narażone między innymi na martwicze zapalenie jelit, które może je zabić. Dziecku zagrażać może też sepsa.
- Mleko kobiety karmiącej zawsze "pasuje" dziecku. Jest jak naturalna tarcza przed chorobami - mówi Agnieszka Piątkowska. Kobiecy pokarm zawiera ponad sto czynników przeciwzapalnych.
Problem jest taki, że u mam wcześniaków są problemy z laktacją. Zanim pojawi się pokarm, mija kilka dni. Wtedy – interwencyjnie – można podać mleko od innej kobiety.
- Mleko z banku przepisuje wcześniakowi lekarz. Na to muszą jednak zgodzić się rodzic biorcy-niemowlaka - opisuje Piątkowska.
Dotąd wszyscy się zgadzali.
- Karmię mała Julię, Kevina i dziesiątki innych dzieci. Rodzicom niektórych mówiłam, że jak dzieci będą nałogowo jeść czekoladę, to że mają to po mnie - śmieje się Karina.
Rekordzistka
Karina jest w stanie odciągnąć do dwóch litrów pokarmu dziennie, czyli średnio dwa razy więcej, niż zazwyczaj mleka mają karmiące kobiety. Jej Filip zjada tyle, ile dwumiesięczne niemowlę - nie więcej niż 100 mililitrów.
- Jak już mi się to mleko rzuciło, to mroziłam je na potęgę. Ale jak zapełniłam jedną, drugą szufladę to wystraszyłam się, że będę musiała wylewać. Bym się zapłakała po tym, jak bardzo stresowałam się o laktację - opowiada.
Jak już mleko płynęło wartkim strumieniem, to akurat powstał bank w Łodzi. Karina dostała sterylne butelki i laktator. Przez ostatnie miesiące oddała 45 litrów mleka.
Noworodki urodzone przed 37 tygodniem ciąży, dla których pokarm mamy ma szczególne znaczenie terapeutyczne są w grupie ryzyka dzieci karmionych sztucznie. Potrzebują mleka, którego matki często nie mają
Gdyby utrzymała to tempo i „osiągi” szła by na rekord i to światowy. I może mogłaby znaleźć się w Księdze Rekordów Guinessa obok 31-letniej Elizabeth Anderson-Sierra, która trafiła tam w ubiegłym roku. Ta kobieta, weteran wojskowa ze stanu Oregon w USA, mleko oddawała przez trzy lata. W tym czasie dostarczyła blisko... półtora tysiąca litrów.
Już wiadomo, że Karina tego tempa ani „osiągów” nie utrzyma, bo do banku mleka w Łodzi ma 80 kilometrów. Regularne przyjazdy nie wchodzą w grę. Zresztą i tak musiałaby to robić za własne pieniądze.
- Wcześniej oddawałam krew, mam legitymację honorowego krwiodawcy. Teraz oddaję mleko, bo mam go za dużo. Pomaganie innym mocno wkręca - opowiada.
Ściągnie pokarmu jest bowiem nie tylko czasochłonne - potrafi trwać godzinę, co jeszcze reorganizuje cały dzień - bo z laktatora trzeba korzystać nawet siedem razy dziennie.
W ten sposób, tylko z łódzkim bankiem, współpracuje około 30 kobiet. Co dostają w zamian? Niewiele.
Karina nie dostała nawet czekolady, którą dostaje się przy oddawaniu krwi. Legitymacja honorowej dawczyni mleka i pierwszeństwo wejścia do lekarzy? Zapomnij. O żadnych pieniądzach też nie ma mowy.
- Wszystkie nasze dawczynie robią to honorowo, z dobrego serca - przyznaje Agnieszka Piątkowska, kierownik banku mleka.
I do czasu.
Sylwia Bieńkowska, położna środowiskowa z Warszawy, mówi obrazowo - że dopóki kobieta się "doi" to pokarmu nie powinno jej zabraknąć. Ale to nie oznacza, że może przez wiele lat współpracować z bankiem.
- Bankom nie chodzi o ilość, tylko jakość mleka – opowiada Bieńkowska.
Skład mleka zmienia się z każdym dniem od porodu. Nie to, że mleko staje się niższej jakości. Ale mleko od kobiety karmiącej od dwóch lat jest inne, niż było wcześniej – mniej leczy, a bardziej odżywia.
Świat szukał rozwiązań, Polska mówiła o obciachu
Resort zdrowia chwali się tym, że sfinansował 13 z 16 funkcjonujących w Polsce banków mleka. Na samo wyposażenie od 2017 roku wydano ponad 5,5 mln złotych - czytamy w komunikcie. Resort jednak nie wspomina, że banki funkcjonują niejako obok prawa, bo nie ma przepisów regulujących ich działalność. Żadnej ustawy, żadnego rozporządzenia. Jak to możliwe?
Pierwszy bank powstał 110 lat temu w Wiedniu.
Na początku XX wieku miejsc, w których odkładano zamrożone kobiece mleko przybywało na potęgę. Polska nie była pod tym względem w tyle. Jeszcze przed II Wojną Światową przy szpitalach powstawały laktaria, w których kobiety cierpiące na nadmiar pokarmu mogły oddać swoje mleko.
W krajach anglosaskich postawiono wtedy na szukanie rozwiązań, dzięki którym kobiecy pokarm dalej mógł być bezpieczny. W Polsce przyjęto inną strategię – skoro na rynek trafiały coraz bardziej doskonałe sztuczne mieszanki, to nie ma sensu „bawić się" w ryzykowny obrót kobiecym mlekiem.
- Producenci sztucznych mieszanek umiejętnie budowali narrację, że ludzki pokarm jest przeżytkiem, obciachem - opowiada dr Aleksandra Wesołowska.
W 2007 roku urodziła drugie dziecko. Córka na świat przyszła o czasie, ale stwierdzono u niej sepsę noworodkową i zapalenie opon mózgowych.
- Moje osobiste doświadczenia z długiego pobytu z córką w szpitalu uświadomiły mi jak trudno jest utrzymać laktację, gdy dziecko jest chore. Jednocześnie karmienie córki piersią dawało mi poczucie, że mogę jakoś pomóc lekarzom w jej leczeniu.
Dr Wesołowska już wtedy dużo wiedziała o wartości kobiecego mleka i jego przewagi nad mieszankami. Na bieżąco śledziła światową literaturę naukową, bo w wielu krajach m.in. w Wielkiej Brytanii nigdy nie przerwano działalności banków mleka.
- Publikacje były pełne twardych danych zbieranych przez ostatnie dekady. Wynikało z nich jednoznacznie, że dzieci karmione pokarmem matki nie tylko lepiej radziły sobie z chorobami tuż po narodzinach, ale potem cieszyły się zdrowiem i rzadziej brały antybiotyki. Udowodniono też bez żadnych wątpliwości, że przy zastosowaniu nowoczesnych badań, podawanie kobiecego mleka nie wiąże się z żadnym ryzykiem – opowiada.
W tym samym czasie przyjaciółka dr Wesołowskiej została matką wcześniaka. Miała nadmiar pokarmu. Okazało się, że musi go wylewać, bo nie ma gdzie go oddać. Nie istniały żadne procedury, bo takiej potrzeby nie widzieli nawet krajowi konsultanci ds. neonatologii.
Przebić sufit
- W Polsce trzeba reaktywować banki mleka – mówiła dr Aleksandra Wesołowska, wtedy świeżo po doktoracie w Studium Medycyny Molekularnej w Instytucie Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego na spotkaniu z profesor Marią Katarzyną Borszewską-Kornacką, która kierowała wtedy Oddziałem Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka a niedługo potem została Prezesem Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego.
To było jedno z wielu spotkań, na które Wesołowska umówiła się w sprawie kobiecego pokarmu. Zazwyczaj z rozmów wychodziła z niczym, żegnana chłodno i obojętnie. Tym razem było inaczej.
- Pani Profesor słuchała mnie z wielkim zainteresowaniem, chociaż wtedy w polskiej literaturze branżowej pojawił się przedruk krytycznego tekstu o bankach mleka. To był artykuł anglosaski z komentarzem, że banki mleka „przechodzą do historii neonatologii" – mówi Wesołowska.
Po przedstawieniu swoich argumentów usłyszała od profesor Kornackiej, że zadzwoni po tym, jak dokładnie zapozna się z przedstawionymi jej materiałami.
Telefon zadzwonił po kilku dniach: „Ma pani rację. Pomogę" – usłyszała w słuchawce.
Całą swoją aktywność zawodową na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym dr Wesołowska poświęciła mleku. Miała dziesiątki wystąpień, podczas których przedstawiała te same dane, którymi przekonała prof. Kornacką. Grono specjalistów, którzy dawali się przekonać systematycznie rosło, chociaż początki nie były łatwe.
- Autorytetom z tytułami naukowymi nie jest łatwo przyznać się, że tkwili w błędzie – opowiada.
Siłą Woli
Jej krucjata zmieniła się w ruch, do którego dołączają kolejni neonatolodzy, położne i rodzice wielu wcześniaków oraz schorowanych noworodków. Tak powstaje Stowarzyszenie na Rzecz Banku Mleka Kobiecego. W 2012 roku w szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie powstaje pierwszy, reaktywowany bank mleka kobiecego.
Dzisiaj banków mleka w Polsce jest 16. W ostatnim czasie dużo częściej i chętniej zakładane, bo szpitale mogły korzystać ze środków w ramach rządowego programu „Za Życiem". Powstawały, mimo tego, że do dzisiaj nie ma żadnych przepisów regulujących czym tak naprawdę banki mleka są i jak powinny funkcjonować.
- To zawsze jest inicjatywa oddolna, za którą stoją specjaliści pracujący w danej placówce – opowiada dr Wesołowska.
Wszystkie banki działają dziś na podstawie wewnętrznych przepisów szpitalnych. Zabraniają one m.in. sprzedawania mleka – pokarm może być podawany tak, jak podaje się lekarstwo.
Banki mleka dzięki oddolnym inicjatywom w szpitalach. Funkcjonują na podstawie podstawie wewnętrznych, szpitalnych przepisów, które placówki przyjmują w niezmienionym kształcie. Ramy działania zostały przygotowane przez przedstawicieli Fundacji Bank Mleka Kobiecego, którzy jednak od lat wnoszą o to, żeby w tym zakresie zostały uchwalone przepisy centrale. Bez centralnych przepisów
Polskie placówki działają na podstawie programu „ Mamy mleko dla wcześniaka” opracowanego dzięki współpracy międzynarodowej przez ekspertów z Fundacji Bank Mleka Kobiecego dlatego wszędzie w Europie wygląda to podobnie:
Zanim mleko trafi do dziecka, przechodzi przez szczegółowe testy. Po pierwsze dokłada się starań do właściwej rekrutacji dawczyń mleka – bank upewnia się, czy kobieta jest zdrowa, czy nie ma choroby wenerycznej, czy nie pije alkoholu. Potem bada się każdą próbkę mleka - bada się zawartość substancji odżywczych i skład bakteryjny.
Potem mleko jest pasteryzowane i zamrażane. Zamrożone czeka na wydanie.
Perły z kobiecego mleka
Dr Aleksandra Wesołowska jest dziś szefową Fundacji Bank Mleka Kobiecego i kieruje Uniwersytecką Pracownią Badań nad Mlekiem Kobiecym i Laktacją przy Regionalnym Banku Mleka Kobiecego w Szpitalu im. Św. Rodziny w Warszawie.
Od pięciu lat stara się, żeby ustawodawca stworzył przepisy precyzujące, jak – w świetle prawa – powinno być traktowane kobiece mleko.
Dzisiaj zdarza się, że pojawiają się ogłoszenia osób, które chcą skupować kobiecy pokarm w celach niezwiązanych z ratowaniem życia. Mleko ludzkie można na przykład przerobić na syntetyczne perły, które po przeszlifowaniu są nie do rozróżnienia z prawdziwymi. Wszystko – ponieważ przepisy nie regulują, co można robić z kobiecym mlekiem a co nie, jest w pełni legalne.
Może co najwyżej budzić kontrowersje. Redaktorka czasopisma "Marie Claire", wywołała oburzenie tym, że zrobiła sobie z niego maseczkę. W Stanach Zjednoczonych kobiecego mleka poszukują użytkownicy siłowni i wielbiciele zdrowego trybu życia. W Polsce też chętnych nie brakuje.
Tyle, że – jak podkreślają eksperci – stężenie białka i substancji odżywczych przystosowane jest do noworodka, a nie dorosłego mężczyzny.
- Kulturysta nie będzie miał żadnych korzyści ze spożywania takiego pokarmu. To pokazuje, ciągle jak mało wiedzy i dużo mitów dotyczących pokarmu pokutuje w społeczeństwie - kończy dr Aleksandra Wesołowska.
Z mleka z banku korzysta m.in. Emilia, której syn przyszedł na świat po siedmiu miesiącach ciąży.
- Wcześniaka nie można nawet przytulić. Jeżeli doda się do tego fakt, że piersi odmawiają współpracy, to mamy gotowy przepis na załamanie nerwowe – opowiada.
Jak mówi, mleko, które dostaje z banku pozwala jej „nie zwariować”.
- Wiem, że położne „cisną” matki, żeby starały się rozbujać laktację. Ale czasami skutek jest odwrotny od zamierzonego, czułam się złą matką, bo nie mogłam nic wycisnąć z własnych piersi – opowiada.
***
Od 1 sierpnia trwa Światowy Tydzień Karmienia Piersią. Obchodzony jest od 1 sierpnia 1990 roku, kiedy to 29 państw, (w tym Polska) podpisało we Florencji deklarację dotyczącą „Ochrony, Propagowania i Wspierania Karmienia Piersią”. Dzisiaj 120 państw uczestniczy w Światowym Tygodniu Karmienia Piersią. Główną ideą akcji jest promowanie karmienia piersią przez pierwsze pół roku życia dziecka.
Autor: Bartosz Żurawicz / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Leah DeVun