Gdyby polska dyplomacja działała, spotkalibyśmy się ze stroną izraelską i Stanów Zjednoczonych, i wytłumaczyli jaki jest sens, idea - tak o najnowszej odsłonie stosunków polsko-izraelskich w związku z nowelizacją Kodeksu postępowania administracyjnego mówił w "Kropce nad i" poseł Lewicy Tomasz Trela. Piotr Wawrzyk (PiS) ocenił, że głosy krytyczne płyną od osób, które nie zaznajomiły się z tematem.
Ambasador Polski w Izraelu Marek Magierowski został w niedzielę wezwany do tamtejszego resortu spraw zagranicznych. Takie samo wezwanie od polskiego MSZ otrzymała wcześniej Tal Ben-Ari Yaalon, chargé d'affaires kierująca izraelską ambasadą w Warszawie. Chodzi o uchwaloną przez Sejm nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego. Izrael uważa, że nowela "uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego lub ubieganie się o rekompensatę" i że "to niemoralne prawo poważnie uderzy w stosunki między naszymi państwami".
Polskie MSZ w wydanym w piątek oświadczeniu napisało, że "Polska z niepokojem odnotowuje wypowiedzi strony izraelskiej, dotyczące nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego". Według MSZ "wypowiedzi te wskazują na nieznajomość faktów i polskiego prawa".
O stosunkach polsko-izraelskich dyskutowali w poniedziałkowej "Kropce nad i" w TVN24 poseł Lewicy Tomasz Trela oraz wiceminister spraw zagranicznych, poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Wawrzyk.
Wawrzyk: ustawa nie powinna budzić takich kontrowersji
Piotr Wawrzyk utrzymywał, że krytyczne głosy pochodzą od osób, które nie przeczytały ustawy. Na przypomnienie, że ustawę skrytykował między innymi Światowy Kongres Żydów, odparł: - Osoba, która to powiedziała, po prostu nie przeczytała ustawy.
- Czy czytał tę ustawę? No nie - podsumował polityk PiS. - Jeżeli jest tam mowa, że trzeba stworzyć regułę dochodzenia roszczeń, to ja mówię: ta ustawa nic w tym zakresie nie zmienia. Dochodzenie roszczeń jest możliwe na takich samych zasadach, jak do tej pory, w ramach postępowania cywilnego - zapewnił.
Na pytanie, czy MSZ spodziewało się takiej reakcji izraelskiej strony, odparł: - Do pewnego stopnia na pewno nie, bo moim zdaniem jest to ustawa, która nie powinna budzić takich kontrowersji.
Wawrzyk tłumaczył, że prace nad ustawą trwają. Wspomniał, że zajmie się nią jeszcze Senat. Na pytanie, czy dzięki izbie wyżej ustawa się zmieni, polityk PiS odparł: - To już zależy od tak zwanej pseudodemokratycznej większości w Senacie.
- W tej ustawie nie chodzi o to, żeby kogokolwiek dyskryminować - oświadczył.
Trela: dyplomatołki
Tomasz Trela skomentował, że "gdyby nasza dyplomacja rzeczywiście funkcjonowała i gdyby ona była realna, to dzisiaj nie byłoby takiej burzy".
- Jeżeli pan (wice)minister mówi, że ktoś nie zrozumiał treści tego projektu, to gdyby polska dyplomacja działała, spotkalibyśmy się ze stroną izraelską i Stanów Zjednoczonych, i wytłumaczyli jaki jest sens, idea. I dzisiaj mogłoby być oświadczenie, ale nie tej treści - uznał. - Tak jak kiedyś powiedział świętej pamięci profesor (Władysław) Bartoszewski, to takie dyplomatołki. To tak dzisiaj wygląda - powiedział. Ocenił potem, że polityka międzynarodowa Polski jest "niefrasobliwa".
Poseł zareagował też na słowa Wawrzyka o "pseudodemokratycznej większości w Senacie". - Panie ministrze. Mimo tego, że się z panem fundamentalnie nie zgadzam, z pana szefem się nie zgadzam, z waszym szefem się nie zgadzam, to nigdy nie powiem, że jest pan pseudowiceministrem spraw zagranicznych. A pan obraża senatorów, którzy uzyskali mandat społeczny w okręgach jednomandatowych - mówił, zwracając się do posła PiS. Ocenił, że Senat "poprawia wadliwe prawo uchwalone przez Prawo i Sprawiedliwość".
- Więcej szacunku i więcej refleksji, bo jak tak pan prowadzi politykę międzynarodową, jak się pan wyraża do senatorów opozycji demokratycznej, jak teraz, to ja się nie dziwię, że są takie depesze z ambasady Izraela i Stanów Zjednoczonych - skwitował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24