Wszyscy byli 24 godziny na dobę w pełnej gotowości. Pacjenci z zalanych placówek zostali ewakuowani do innych szpitali. Żaden pacjent nie ucierpiał - powiedziała w "Jeden na jeden" w TVN24 ministra zdrowia Izabela Leszczyna, pytana o sytuację powodzi. Ministra przekazała także, że "do końca września wszystkie nadwykonania w nielimitowanych świadczeniach (za II kwartał) mają być zapłacone". - Wczoraj starostowie i dyrektorzy szpitali, obecni na spotkaniu, przyjęli to z zadowoleniem i ulgą - dodała.
Izabela Leszczyna została zapytana w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, czy może zapewnić, że wszyscy, którzy będą potrzebowali pomocy medycznej albo teraz już jej potrzebują na obszarach popowodziowych, taką pomoc uzyskają bez problemu.
- Absolutnie tak. W gruncie rzeczy to było główne zadanie Ministerstwa Zdrowia w tych pierwszych dniach powodzi, żeby zagwarantować, że wszyscy pacjenci mają zapewnioną opiekę medyczną na terenach zalanych, ale też wszyscy mieszkańcy, którzy potrzebują opieki medycznej, że tę opiekę medyczną dostaną nawet wtedy, jeśli nie można do nich dojechać - powiedziała.
Jak dodała, "dlatego uruchomiliśmy lotnicze pogotowie ratunkowe, to dlatego była straż pożarna, wojsko, ratownictwo medyczne". - Wszyscy byli absolutnie 24 godziny na dobę w pełnej gotowości - zaznaczyła.
Mówiła, że "dwa najbardziej dramatyczne przypadki zalania obiektów medycznych były w Nysie i w Paczkowie".
Leszczyna powiedziała, że "pacjenci zostali relokowani do innych szpitali, do innych ośrodków". Przekazała, że "ewakuacja w Nysie była podzielona na dwie części". - Jedna odbyła się już 15 w niedzielę, druga przed południem 16 w poniedziałek i naprawdę żaden pacjent nie ucierpiał - dodała.
- To, że to kosztowało mnóstwo nerwów lekarzy, pielęgniarek, dyrekcje szpitala, ratowników, jasne, ale po to jesteśmy w takich sytuacjach, żeby ratować życie i zdrowie ludzi i wszyscy tam stanęli na wysokości zadania. Za to bardzo, bardzo dziękuję - mówiła szefowa resortu zdrowia.
Dodała, że "nawet społeczność internautów, jak zawsze niezawodna, włączała się i mówiła: "pani Leszczyna, tam i tam jest dziewczyna, która leży, potrzebuje pomocy". - Za to też dziękuję. Oczywiście reagowaliśmy natychmiast. Często okazywało się, że nasi ratownicy już o tym wiedzieli, ale taka nasza solidarność jest piękna - dodała.
Leszczyna: nie usłyszałam ani jednego słowa skargi od dyrektora szpitala w Nysie
Na uwagę, że politycy PiS-u mówią, że szpital w Nysie powinien być ewakuowany wcześniej, odparła: - Ja byłam w Nysie, rozmawiałam z panem dyrektorem. Dyrektor szpitala w Nysie to jest partyjny działacz PiS-u. To jest szef nyskich struktur partii PiS. Rozmawiałam z panem dyrektorem, nie usłyszałam ani jednego słowa skargi. Pan dyrektor mówił, nawet przecież z waszymi dziennikarzami rozmawiał, i mówił, że placówka była przygotowana na tę sytuację.
- SOR przeniesiono na wyższe piętra, to znaczy spodziewano się tego. Czy można było wcześniej? Oczywiście zawsze później można gdybać. Powtórzę jeszcze raz: nikt nie ucierpiał. Rozmawiałam z panem dyrektorem szpitala w Nysie, rozmawiałam ze starostą. Oni byli szczęśliwi, że ewakuowali wszystkich pacjentów - dodała.
"Chciałabym rozmawiać o nowym szpitalu dla Nysy"
- Teraz tak naprawdę rozmawiamy o tym, jak odbudować szpital w Nysie, ale w lepszym miejscu, w innym miejscu - podkreśliła Leszczyna. Dopytywana, czy to będzie nowy szpital, powiedziała, że "to jest jej marzenie".
Zdaniem Leszczyny szpital w Nysie może wrócić do pracy "w ciągu kilku tygodni".- Ale nie chciałabym, żeby tak zostało. Chciałabym naprawdę siąść z władzami województwa opolskiego, pewnie także szerzej, ale przede wszystkim z panem starostą, i rozmawiać o nowym szpitalu dla Nysy - dodała.
Pytana była także, ile placówek medycznych zostało zniszczonych w powodzi.
- Jeśli chodzi o (województwo) opolskie, to są te dwa, czyli Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Paczkowie i szpital w Nysie. Nie mówię tu o przychodniach, poradniach podstawowej opieki zdrowotnej. Tych zalanych w województwie opolskim było kilkanaście, z czego tylko cztery ograniczyły swoją pracę - przekazała.
- Ponad 30 w województwie dolnośląskim, ale znowu tylko kilka zamkniętych było na kilka dni. Dzisiaj niektóre z nich nie pracują od 8 do 18, tylko trochę krócej - dodała Leszczyna.
Ministra mówiła również, że dwa uzdrowiska w Lądku-Zdroju "będą wymagały generalnej odbudowy".
Pieniądze za nadwykonania. Leszczyna: do końca września mają być zapłacone
Ministra zdrowia odniosła się także do problemów szpitali, które alarmują, że nie dostają pieniędzy za nadwykonania. Niektóre z placówek przesuwają zabiegi.
- Wczoraj spotkałam się właściwie ze wszystkimi członkami Związku Powiatów Polskich. To był spotkanie z ponad 200 starostami, czyli właścicielami szpitali powiatowych (…) Podjęłam decyzję dwa tygodnie temu (…), że do końca września wszystkie nadwykonania w nielimitowanych świadczeniach (za II kwartał) mają być zapłacone. Wczoraj starostowie i dyrektorzy szpitali, obecni na spotkaniu, przyjęli to z zadowoleniem i ulgą - powiedziała Leszczyna.
Dodała, że "za III kwartał nielimitowane świadczenia będą na pewno zapłacone". - Pieniądze w tym roku dla szpitali będą - podkreśliła.
Na uwagę, że są jeszcze świadczenia limitowane, powiedziała, że "ze świadczeniami limitowanymi zawsze było tak, że to jest dochód szpitala przyszły i niepewny". - Robimy wszystko, żeby lepiej zarządzić tym, co mamy - dodała.
- Dlaczego sytuacja NFZ-u jest taka trudna? Jeśli poprzedni rząd przeniósł działania i zadania, które dzisiaj są warte 13 miliardów złotych z budżetu państwa do NFZ-u, dofinansowania przez NFZ, to znaczy, że NFZ nagle musi wygenerować 13 miliardów więcej. Jeśli wprowadził poprzedni rząd ustawę o minimalnym wynagrodzeniu, która mówi i wynika z niej wprost, że koszty NFZ-u każdego roku rosną dużo szybciej niż przychody ze składki, to nie da się jakby tej dziury zasypać - wyjaśniała Leszczyna.
Na uwagę, że jest oczekiwanie kolejnych podwyżek, bo jest chociażby projekt obywatelski, w którym jest mowa o podwyżkach dla pielęgniarek, ministra powiedziała, że "ten projekt został oprotestowany przez właściwie wszystkie inne zawody medyczne i przez inne organizacje związkowe".
Dopytywana, czy nie będzie podwyżek w ochronie zdrowia w najbliższym czasie, bo inaczej ten system się nie domknie, powiedziała, że "ustawa, która została wprowadzona przez poprzedników, miała w ocenie skutków regulacji i w uzasadnieniu wyraźną informację o tym, że ona powinna obowiązywać trzy lata po to, żeby wyrównać deficyt zarobków w ochronie zdrowia".
- Ten deficyt został zdecydowanie wyrównany, natomiast ustawa jest i ona obowiązuje i ja mam obowiązek tę ustawę wykonywać - dodała.
Leszczyna o składce zdrowotnej
Pytana była też o kwestię zmian w składce zdrowotnej. - Projekt, który skierowałam do Rady Ministrów polega dokładnie na tym, że od podstawy wymiaru składki odliczamy, wyłączamy przychody uzyskane ze sprzedaży środków trwałych. W tej chwili ani nie mamy wspólnego projektu, który by został zaakceptowany przez wszystkie partie koalicyjne, ani, uważam, że szczególnie w kontekście powodzi nie mamy przestrzeni fiskalnej do tego, żeby zrobić coś więcej - powiedziała.
- Robimy ten pierwszy krok i z pewnością będziemy pracować w przyszłym roku - dodała.
Ministra zdrowia: nie jestem lekarzem, nie mam pojęcia, jaki jest stan zdrowia Ziobry
Odniosła się także do kwestii wezwania Zbigniewa Ziobry przed sejmową komisję śledczą do spraw Pegasusa na 14 października.
Została zapytana, czy wrażliwość ministry zdrowia każe jej podzielać wszystkie wątpliwości dotyczące przesłuchiwania byłego ministra sprawiedliwości.
- Minister zdrowia to tak naprawdę urzędnik. Raczej chyba mówiłabym o takiej ludzkiej empatii, ale ludzką empatię mamy do tych, którzy grają z nami zwykle uczciwie. Jak ktoś gra nieuczciwie, to też ta empatia w nas chyba troszeczkę maleje. Nie jestem lekarzem, nie mam pojęcia, jaki jest stan zdrowia pana Zbigniewa Ziobry. To jest z pewnością tajemnica lekarska, ale jeśli biegli się wypowiadają, znaczy, że mają do tego prawo i nie chciałabym tego komentować - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24