Czy stanowisko szefa Instytutu Pamięci Narodowej podzieli los Rzecznika Praw Obywatelskich? Kadencja obecnego szefa IPN dobiega końca. Nowi kandydaci wzbudzają kontrowersje. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pięć lat temu w sprawie kandydatury Jarosława Szarka na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej zgody politycznej nie było. Gdy Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości mówił, że "mało jest osób takich, którym mimo tak długiej działalności naukowej i publicznej można tak niewiele zarzucić", z drugiej strony Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej twierdził, że kandydatura "nie licuje z godnością tego stanowiska".
Kadencja Jarosława Szarka kończy się w lipcu - z powtórnego kandydowania zrezygnował. - Albo słuchał, albo starał się domyślić, czego się ode niego oczekuje. Wprowadził IPN na arenę walki politycznej - podsumował historyk i były członek kolegium IPN profesor Andrzej Paczkowski.
Kontrowersje i krytykę środowiska historyków wzbudzały przede wszystkim liczne wypowiedzi ustępującego szefa IPN, między innymi ta o zbrodni w Jedwabnem, że "jej wykonawcami byli Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru - pod przymusem - grupkę Polaków", a także ta, w której bronił obsadzenie Tomasza Greniucha jako szefa wrocławskiego oddziału IPN. - Instytut dał się wciągnąć w politykę historyczną - dodaje profesor Paczkowski.
Kontrowersyjni kandydaci na szefa IPN
Droga wyboru następcy Jarosława Szarka łatwa nie będzie. Kolegium IPN najpierw spośród pięciu kandydatów musi wybrać jednego, nad którym będzie głosował Sejm. O stanowisko prezesa IPN starać się będzie doktor Karol Nawrocki, doktor Paweł Zyzak, doktor Marek Chrzanowski, doktor Jacek Wiatrowski i doktor Adam Buława. - To są wszystko albo ludzie nieznani, albo których identyfikuje się z PiS – zwraca uwagę historyk i były członek kolegium IPN profesor Andrzej Friszke.
Najwięcej kontrowersji wzbudzają dwa nazwiska - Pawła Zyzaka i Karola Nawrockiego. Pierwszy jest autorem głośnej biografii Lecha Wałęsy opartej głównie na niesprawdzonych informacjach, w której szczególną uwagę zwraca na wątki obyczajowe. Karol Nawrocki, który jest faworytem, z kolei dzięki PiS kieruje Muzeum II Wojny Światowej. - Jest to bardzo prawdopodobne, że będziemy mieli do czynienia z takim samym patem, jak w przypadku Rzecznika Praw Obywatelskich - stwierdza były prezes IPN doktor Łukasz Kamiński.
Zgodnie z ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej prezesa powołuje Sejm za zgodą Senatu, na wniosek kolegium, które zgłasza kandydata spoza swojego grona. - Są w Polsce osoby, które mogłyby być ponadpartyjnymi kandydatami, ale nie widzę wśród polityków chęci dialogu - dodaje doktor Kamiński.
"Ideologicznie, politycznie i towarzysko związani z jedną partią"
Szef IPN musi między innymi wyróżniać się wysokimi walorami moralnymi, nie może należeć do partii politycznej ani nie może łączyć funkcji z mandatem posła lub senatora. - Za sprawą PiS-u kierownictwo stało się monopartyjne. Nawet jeśli formalnie nie mają legitymacji partyjnych, są ideologicznie, politycznie, towarzysko związani z jedną partią - podkreśla profesor Friszke.
Instytut Pamięci Narodowej miał być instytucją niezależną i bezstronną - w swojej działalności miał łączyć funkcje archiwalną, edukacyjną i prokuratorską, ale to według historyków wcale nie oznacza, że IPN jest nieprzydatny, bo są jeszcze obszerne archiwa i szereg badań, które instytut prowadzi. - W państwie demokratycznym musi być polityka historyczna, ale nie może być tak, że władza państwowa narzuca ją wszystkim - przyznaje profesor Paczkowski.
A tu pokusa przed politykami, zdaniem historyków, jest zbyt duża. - Żeby dokonywać przeorania Polski, żeby przeprowadzać wymianę elit, żeby narzucać narrację - stwierdza profesor Friszke. Przesłuchanie kandydatów przez kolegium IPN odbędzie się 27 kwietnia.
Barbara Sobska, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24