W lutym inflacja osiągnęła najwyższy wskaźnik od ponad dwóch dekad - 18,4 procent rok do roku. Goście "Kawy na ławę" dyskutowali o przyczynach rosnącej drożyzny. Joanna Mucha z Polski 2050 oceniła, że "to jest inflacja, która została wywołana przez złe rządzenie". Cezary Tomczyk z PO wytykał rządzącym: nie dość, że Polakom nie pomagacie, to jeszcze ich łupicie. Wiceminister finansów Artur Soboń z PiS przekonywał natomiast, że obecne rekordowe wskaźniki wiążą się z tarczami antyinflacyjnymi sprzed roku.
Inflacja w lutym 2023 roku wzrosła do 18,4 procent rok do roku - podał Główny Urząd Statystyczny (GUS). Ostatni raz przekroczyła granicę 18 procent w ujęciu rocznym w grudniu 1996 roku. Najmocniej w ciągu roku podrożały cukier, opał, olej napędowy oraz energia cieplna. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny poszły natomiast w górę o 1,2 procent.
O przyczynach takiej sytuacji i prognozach na przyszłość rozmawiali politycy w "Kawie na ławę" w TVN24.
Tomczyk: nie dość, że Polakom nie pomagacie, to jeszcze ich łupicie
Poseł Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk przekonywał, że "wszyscy wiemy, że w tej sprawie mieliśmy serię błędów, pomyłek i partactwa, niestety".
Odwołał się do artykułu w Business Insider, w którym - jak mówił - podano, "ile premier (Mateusz) Morawiecki zarobił na obligacjach inflacyjnych". - Portalowi wyszło, że jest to 350 tysięcy złotych - przekazał Tomczyk. - Jeżeli dzisiaj w interesie polskiego premiera właściwie nie jest zwalczanie inflacji, bo on na tej inflacji zarabia, to czego możemy oczekiwać od rządu w tej sprawie? - pytał.
Jego zdaniem to, co napędza inflację, to "ceny ciepła, elektryczności, to jest benzyna, to jest Orlen". - Wy nie dość, że w tej trudnej sytuacji Polakom nie pomagacie, to jeszcze ich łupicie na stacjach benzynowych i wtedy, kiedy muszą płacić za energię elektryczną - ocenił, kierując słowa do przedstawicieli obozu rządzącego.
Soboń: Dlaczego odczyt rekordowy? Rok temu były tarcze antyinflacyjne
- Dlaczego odczyt za luty jest odczytem rekordowym? Dlatego, że styczeń i luty rok temu to są tarcze antyinflacyjne, czyli obniżenie o trzy punkty procentowe inflacji - przekonywał natomiast wiceminister finansów Artur Soboń z PiS.
Dodał, że "ten moment impulsu w postaci obniżki VAT-u i akcyzy najsilniejszy był w momencie wprowadzenia tych stawek".
Wiceminister przekonywał też, że przy spadającej konsumpcji i zwolnieniu gospodarczym "mamy rzeczywiście rosnące inwestycje prywatne i rekordowy w tym roku wynik inwestycji publicznych". Jego zdaniem to "utrzyma poziom wzrostu gospodarczego powyżej punktu procentowego".
Ocenił, że "te inwestycje powodują, że nie będzie (...) recesji". - Będziemy mieli wzrost gospodarczy w roku 2023 - powiedział Soboń.
Hetman: rząd nie jest zainteresowany tym, aby walczyć z inflacją, bo na niej zarabia
Europoseł Koalicji Polskiej-PSL Krzysztof Hetman ocenił, że "rząd nie jest absolutnie zainteresowany tym, aby walczyć z inflacją, ponieważ na tej inflacji zarabia gigantyczne pieniądze bezpośrednio". - A pośrednio zarabia poprzez wszelkiego rodzaju nieograniczone marże, które nakłada na ceny energii elektrycznej, gazu bądź paliw - dodał.
Według niego "gdyby rząd chciał walczyć z inflacją, to po pierwsze rozkręciłby inwestycje, które szorują po dnie". - Po drugie, zacząłby wprowadzać oszczędności, szczególnie w bizancjum, które się rozrosło, jak chociażby kancelaria premiera, na ponad miliard złotych rocznie. Po trzecie przyjrzałby się tym marżom, które spółki Skarbu Państwa nakładają - wyliczał.
Mucha: to jest inflacja, która została wywołana przez złe rządzenie
Posłanka Joanna Mucha z Polski 2050 stwierdziła, że "trzeba by było zadać pytanie, co się stało z putinflacją". - Dlatego, że ceny wszystkich surowców, które w trakcie wojny (w Ukrainie - red.) rzeczywiście wzrosły, dzisiaj są poniżej tych cen, które były przed wojną. W związku z tym przekonywanie Polaków, że mieliśmy do czynienia z inflacją, która była nakręcana przez wojnę, już dzisiaj po prostu wyparowało - powiedziała. Według niej "nie ma putinflacji i nie było w Polsce putinflacji".
- Mamy, średnio biorąc, 10 procent wyższą inflację niż w innych krajach europejskich. To jest inflacja, która została wywołana przez złe rządzenie - oceniła posłanka. Zauważyła też, że "na przedłużającej się inflacji najbardziej tracą najbiedniejsi".
Biejat: rozmaite firmy wiedząc, że jesteśmy psychicznie przygotowani na wzrost cen, podnosiły swoje zyski
Zdaniem Magdaleny Biejat z partii Lewica Razem, "wbrew zapewnieniom niektórych ekonomistów inflacja rozpędzała się przede wszystkim nie tylko ze względu na znaną nam wszystkim sytuację geopolityczną, wojnę i przerwanie łańcuchów dostaw, ale była napędzana przez spiralę marżowo-cenową".
- Rozmaite firmy, w tym duzi giganci paliwowi, ale nie tylko, korzystali z tej okazji, wiedząc, że jesteśmy psychicznie przygotowani na wzrost cen i podnosili swoje zyski - zasugerowała.
Dera: ściągamy ropę z innych części świata, co za tym idzie, to jest wszystko droższe
Prezydencki minister Andrzej Dera był pytany, jak tłumaczy inflację, skoro źródła energii są tańsze niż przed wojną.
Odparł, że zależy to od tego, "o jakim źródle energii rozmawiamy". - Jeżeli rozmawiamy o paliwach, to musieliśmy zmienić całkowicie źródło dostaw. Jesteśmy krajem, który zrezygnował z ropy rosyjskiej, ściągamy ją z innych części świata, co za tym idzie, to jest wszystko droższe - mówił Dera.
Przekonywał, że "ten rząd strategicznie podjął działania, które miały nas uniezależnić od tego, co się dzieje, jeżeli chodzi o gaz i paliwa od Rosji, i to zostało zrobione (...) i to też kosztuje".
Czytaj także na Konkret24: Ile ropy Polska sprowadzała z Rosji? "Prawie" robi różnicę>>>
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24