W moim przypadku i wydaje mi się, że jednak w przypadku większości moich koleżanek i kolegów, można mówić raczej o zarobkach w kwocie około czterech tysięcy złotych na rękę - mówiła TVN24 Sylwia Winiarska, dyplomowana nauczycielka języka polskiego z 16-letniem stażem. Komentowała słowa wiceministra edukacji i nauki Dariusza Piontkowskiego o wynagrodzeniu nauczycieli. Oceniła, że "te kwoty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością".
Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski zapytany w środę w Polskim Radiu o to, ile zarabia nauczyciel z około 10-letnim stażem pracy, na przykład polonista w podstawówce, powiedział, że "jeżeli jest to stopień nauczyciela dyplomowanego, czyli najwyższy stopień awansu zawodowego, jego wynagrodzenie średnie, ze wszystkimi dodatkami, to jest przeciętnie około 6800 czy 6900 złotych".
- To jest na rękę, ale łącznie z dodatkami - jeżeli ma wychowawstwo, za staż pracy. Jeżeli ma nadgodziny, to jego wynagrodzenie może być zdecydowanie wyższe - dodał wiceszef MEiN.
Nauczycielka dyplomowana: w moim przypadku można mówić o czterech tysiącach złotych na rękę
Do słów Piontkowskiego odniosła się w czwartek rano w rozmowie z TVN24 Sylwia Winiarska, dyplomowana nauczycielka języka polskiego z 16-letniem stażem.
- W moim przypadku i wydaje mi się, że jednak w przypadku większości moich koleżanek i kolegów, można mówić raczej o kwocie około czterech tysięcy złotych na rękę. Jeżeli się człowiek postara, to znaczy, jeżeli ma też szczęście, mam na myśli na przykład przyzwoity dodatek motywacyjny, a on jest bardzo różny w różnych szkołach - powiedziała.
Jak mówiła, "wystarczy poczytać komentarze nauczycieli, które pojawiały się od razu podczas tej rozmowy (z Piontkowskim - red.), żeby zobaczyć, że te kwoty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością".
- Ja nie wiem, czy to jest gra obliczona na skłócenie społeczeństwa, czy w zasadzie nie wiem, na co miałaby być obliczona, czy to jest ignorancja i niewiedza. Być może panowie zawiadujący edukacją nie wiedzą, jak to wygląda, chociaż pan Piontkowski przyznaje, że sam był nauczycielem i że ma pojęcie - powiedziała Winiarska.
Dodała, że "nie rozumie tego, co się dzieje, natomiast ma wrażenie, że od jakiegoś czasu, od kilku lat następuje powolny rozkład edukacji".
- Jeżeli miałoby być tak dobrze, to znaczy, te wysokie zarobki plus właśnie troszkę więcej wolnego niż w innych zawodach i tak dalej, to dlaczego młodzi ludzie nie garną się do szkół? - zapytała. - Wśród swoich uczniów często widzę wybitne osoby, które nadawałyby się świetnie do pracy w szkole i one same mówią, że owszem, byłoby to do zrobienia, gdyby nie to, że zarobki wyglądają tak katastrofalnie. Ja bardzo często, z tym stażem, o którym już wspomnieliśmy, jestem jedną z najmłodszych w gronie nauczycieli. Nie powinno tak być - powiedziała Sylwia Winiarska.
Nauczycielka języka polskiego: nie rozumiem, dlaczego akurat nasza grupa zawodowa jest tak poniżana
Odniosła się do podwyżki minimalnego wynagrodzenia w tym roku dla nauczyciela dyplomowanego o 4,4 procent. Powiedziała, że "nawet nie ma sensu o niej wspominać, zwłaszcza w kontekście inflacji i tego, co się dzieje w gospodarce".
- Nie rozumiem, dlaczego akurat nasza grupa zawodowa jest tak, nie waham się użyć tego słowa, poniżana - mówiła. Dodała, że "zewsząd słychać różne opowieści o niebotycznych zarobkach, o dwóch miesiącach wakacji, o tych 18 godzinach" pensum, czyli czasu, w którym nauczyciel prowadzi lekcje lub inne zajęcia opiekuńczo-dydaktyczne.
- Pan wiceminister co prawda w Sygnałach Dnia powiedział, że oczywiście ma świadomość, że to jest nie 18 godzin, ale 40, natomiast mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, a jest ono dość duże, że tych godzin jest znacznie więcej często - wskazała. Zaznaczyła, że "oczywiście zdarzają się tygodnie, kiedy tych godzin jest również mniej".
Winiarska zauważyła, że "zawsze, kiedy się pojawia kwestia zarobków nauczycielskich, strajku nauczycielskiego, to prędzej czy później, zwykle wcześniej, wypływa ta kwestia godzin".
- Ja mam wrażenie, że w ogóle nie o to chodzi, to nie ma znaczenia. Nauczyciel ma dobrze wykonywać swoją pracę, która jest również pracą koncepcyjną. Żeby mówić te 18 godzin, jak muszę mieć o czym mówić. Ta praca jest pracą, która trwa cały czas - podkreśliła.
Wiceminister Piontkowski: omyłkowo wskazałem, że jest to kwota netto, a nie brutto
W czwartek przed godziną 11 wiceminister Piontkowski zamieścił na Twitterze wpis, w którym poinformował, że "wczoraj w Sygnałach Dnia w radiowej Jedynce podając kwotę 6,8 tys. zł średniego wynagrodzenia nauczyciela dyplomowanego omyłkowo wskazał, że jest to kwota netto, a nie brutto". "Przepraszam za przejęzyczenie słuchaczy i wszystkich zainteresowanych" - napisał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24