Wszystko jeszcze może się zdarzyć - oceniła mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, mówiąc o sprawie sędziego Igora Tulei. Izba Dyscyplinarna nie wyraziła w czwartek zgody na doprowadzenie go do prokuratury na przesłuchanie. - Decyzja nie jest ostateczna. Ona najprawdopodobniej będzie zaskarżona - powiedziała mecenas, przypominając, że z podobną sytuacją w sprawie sędziego Tulei mieliśmy już do czynienia.
Nieuznawana przez Sąd Najwyższy i TSUE Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie zgodziła się na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tulei. Śledczy chcieli postawić mu zarzuty dotyczące ujawnienia tajemnicy ze śledztwa. Orzeczenie jest nieprawomocne. Prokuratura krótko po decyzji Izby zapowiedziała, że odwoła się od niej.
Środowisko prawnicze przypomina, że w momencie, gdy Tulei uchylano immunitet sędziowski, wówczas w pierwszej instancji Izba Dyscyplinarna nie uchyliła go i na skutek zażalenia prokuratury w drugiej instancji zmieniła decyzję. Zwracają również uwagę na wątpliwości SN i TSUE co do funkcjonowania samej Izby.
Bez entuzjazmu. "To nie jest sąd niezależnie bezstronny"
O ocenę czwartkowej decyzji Izby Dyscyplinarnej pytana była we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy Wolne Sądy.
- Jestem daleka od entuzjazmu. To nie jest tak, że chciałabym zobaczyć sędziego Tuleyę zatrzymanego i doprowadzonego do prokuratury, ale musimy sobie wyraźnie powiedzieć: to nie jest sąd niezależnie bezstronny, co potwierdziła i uchwała trzech izb [Sądu Najwyższego - przyp. red.] i Trybunał Sprawiedliwości [Unii Europejskiej - red.], wydając zabezpieczenia wobec Izby Dyscyplinarnej - mówiła.
Oceniła, że posiedzenie Izby Dyscyplinarnej w sprawie Tulei "odbyło się w atmosferze wziętej ze stanu wojennego". - Postępowanie trwało prawie 26 godzin, obrońcy odbierano co najmniej dwukrotnie głos, a Sąd Najwyższy był otoczony kordonem policji - wspomniała. Mówiąc o odebraniu głosu obrońcy sędziego, Jackowi Dubois, Gregorczyk-Abram zauważyła, że było to "ewidentne złamanie procedury".
"Środowisko prawnicze jest mocne"
Mecenas przypomniała, że Igor Tuleya nadal nie może wrócić do pracy w sądzie. - Nadal jest zawieszony i nadal jest obniżone jego wynagrodzenie. Jego sytuacja się nie zmienia. Zmienia się o tyle, że mógł się wyspać i trzech czy czterech smutnych panów nie zapukało do niego o szóstej nad ranem - podsumowała. Nawiązała tu do sytuacji, w której Tuleyę siłą doprowadzono by na przesłuchanie w razie odmiennego wyroku Izby Dyscyplinarnej.
- Ta decyzja jest nieostateczna - zwróciła uwagę Gregorczyk-Abram. - Ona najprawdopodobniej będzie zaskarżona, tak jak to było w przypadku pierwszej instancji, która nie uchyliła panu sędziemu immunitetu - przypomniała. - Wszystko jeszcze może się w tej sprawie zdarzyć - dodała.
Nawiązała również do osób, które pojawiły się przed Sądem Najwyższym, aby wyrazić wsparcie dla sędziego Tulei. - Były setki osób, które przyjechały z całej Polski, była ogromna solidarność. Przychodzili państwo, którzy rozdawali herbatę, barszcz czerwony, słodycze, bułeczki dla wszystkich osób, które tam niemalże rozbiły namioty pod Sądem Najwyższym - mówiła.
Zwróciła też uwagę na solidarność z środowisku prawników. - Wczoraj do wpół do pierwszej był z nami prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, który stał z innymi obywatelami. Środowisko prawnicze jest mocne i z pewnością się nie podda - podsumowała mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram.
Źródło: TVN24