|

Ich czworo. Koalicjanci wciąż nie zdecydowali, kto weźmie ten resort. Jest bardzo pożądany

Od czego zacząć leczenie polskiej edukacji po rządach ministra Przemysława Czarnka? Od podwyżek dla nauczycieli czy porządkowania tzw. podstawy programowej? Czy najpierw skasować przedmiot historia i teraźniejszość, czy zadbać o ciepły posiłek w szkole? Pytamy kandydatów na stanowisko ministra edukacji.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Wrocławskie Jagodno. Już nie w środku nocy, z kolejką, w której wyborcy stali do trzeciej nad ranem, by oddać głos. Jest poniedziałek, 6 listopada. Na spotkanie z mieszkańcami przyjeżdża Donald Tusk. Lider Koalicji Obywatelskiej i najprawdopodobniej przyszły premier odpowiada na najróżniejsze pytania. Mówi też m.in. tak: - Mam bardzo dobrą informację, coś bardzo optymistycznego. Rozmowy koalicyjne to jest argumentowanie, kto czym chce się zająć w przyszłym rządzie. Jeden resort stał się przedmiotem najtwardszych negocjacji, bo wszyscy bez wyjątku mówili, że chcą się tym zająć. I to nie jest resort, gdzie są wielkie pieniądze, gdzie są jakieś przywileje. To jest dokładnie resort edukacji.

O tym, że wciąż nie wiadomo, który z nowych koalicjantów - KO, Trzecia Droga czy Lewica - obejmie Ministerstwo Edukacji, mówi też tydzień później posłanka Katarzyna Lubnauer. I to pomimo tego, że w piątek, 10 listopada, partie dotychczasowej demokratycznej opozycji ogłaszają umowę koalicyjną. W niej sprawy edukacji znalazły się w osobnym rozdziale. Czytamy tam m.in.: "Dobra edukacja to inwestycja w przyszłość naszych dzieci, ale także realny zysk w postaci wyższego PKB, bo każda złotówka przeznaczona na edukację wraca z nawiązką". 

"Młodzi mówią dość" po ośmiu latach rządów PiS. Jakiej chcą szkoły?
Źródło: Adrianna Otręba/Fakty TVN

Kiedy i jak to się stało, że politycy dostrzegli wartość i wagę edukacji? I czy - paradoksalnie - nie przyczynił się do tego urzędujący wciąż minister Przemysław Czarnek? Oraz kim jest tych czworo, którzy teraz są w grze o stanowisko ministra edukacji i jakie mają plany na polską szkołę?

Powrót do przeszłości

Aby zrozumieć, jak to się stało, że edukacja zyskała na znaczeniu, musimy cofnąć się w czasie. Jest końcówka roku 2015, wybory parlamentarne wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Obejmująca urząd minister Anna Zalewska zapowiada cofnięcie flagowej reformy Platformy Obywatelskiej, czyli zniesienie obniżenia wieku rozpoczęcia edukacji. Do podstawówki mają iść siedmio-, a nie sześciolatki. Poza cofnięciem tej reformy Zalewska odwołuje wszystkich kuratorów oświaty i powołanie w ich miejsce nowych. Tu zaczyna się problem upolitycznienia tego urzędu, z którym borykamy się do dziś.

Rok 2016. Pojawia się projekt likwidacji gimnazjów - na nic zdał się ich dorobek, merytoryczne argumenty nauczycieli, wreszcie obywatelska zbiórka podpisów pod referendum z pytaniem "Czy chcesz reformy minister Anny Zalewskiej?". To pierwszy akcent społecznego sprzeciwu wobec reform rządu PiS. Choć pod wnioskiem zebrano prawie milion podpisów, Sejm nie zgodził się na jego procedowanie. 

W roku szkolnym szkolnym 2017/2018 rozpoczęło się wygaszanie gimnazjów. Uczniowie kończący klasę VI szkoły podstawowej stali się wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego uczniami VII klasy. To pierwszy moment, kiedy zaczynamy słyszeć o zjawisku "podwójnego rocznika". W 2019 roku ten podwójny rocznik pojawia się w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. W szkołach zaczyna się walka o miejsce. Dosłownie. Na sale lekcyjne przerabiane są pomieszczenia techniczne, do sal dostawiane ławki, by ten podwójny rocznik w jakiś sposób pomieścić. 

Rok 2019 to także największy w demokratycznej Polsce strajk nauczycieli oraz pojawienie się inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem, skupiającej nauczycielki i nauczycieli niezadowolonych z polityki edukacyjnej rządu. Bo chodzi nie tylko o lepsze pensje, ale też warunki pracy w szkole. Strajk trwa od 8 do 27 kwietnia (drugiego dnia protestuje 15 179 placówek (74 proc.), formalnie zawieszony przed maturą, tak naprawdę się kończy. Rozgoryczeni nauczyciele zaczynają odchodzić z zawodu.

17
Porozumienia wciąż nie ma. Nauczyciele wyszli ze szkół na ulice (materiał z kwietnia 2019 roku)
Źródło: Maciej Knapik | Fakty TVN

W maju 2019 roku minister Anna Zalewska dostaje się do Parlamentu Europejskiego, jej miejsce zajmuje Dariusz Piontkowski

Rok 2020 - to czas początku pandemii COVID-19. Po nagłym lockdownie wiosną – edukacja stopniowo wraca do pracy stacjonarnej lub zdalnej. Polska szkoła, jak każda na świecie, nie jest gotowa na codzienną pracę zdalną. Nauczyciele stają jednak na wysokości zadania, dzieje się to bez wsparcia ministerstwa. Dariusz Piontkowski ogranicza zarządzanie edukacją do wypowiedzi o zamykaniu i otwieraniu szkół. 

Jesienią 2020 roku zmienia się także osoba na stanowisku ministra odpowiedzialnego za edukację. Piontkowskiego zastępuje Przemysław Czarnek. To także moment przebudowania struktury resortów. W miejsce Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwa Edukacji powstaje superresort - Ministerstwo Edukacji i Nauki

W roku szkolnym 2020/21 tuż po powrocie do edukacji stacjonarnej pojawia się zapowiedź projektu zmiany prawa oświatowego, którego intencją jest centralizacja oświaty. Wedle pomysłu rządzących to władza centralna (a nie rodzice, nauczyciele i uczniowie) miałaby decydować o tym, w jaki sposób szkoła realizuje swoje działania wychowawcze. Wiodącymi postaciami w tej strukturze mają być kuratorzy oświaty, decydujący o tym, jakie zajęcia dodatkowe pojawiają się w szkole i z mocą odwoływania dyrektorów szkół. Projekt zmiany prawa zaczyna funkcjonować pod nazwą lex Czarnek.

W lutym 2022 roku Ukraina staje się ofiarą pełnoskalowej rosyjskiej napaści, do Polski uciekają przed wojną kobiety i dzieci. W ciągu kilku tygodni uczniowie z Ukrainy zaczynają pojawiać się także w polskich szkołach. Projekt lex Czarnek w marcu 2022 roku zostaje zawetowany przez prezydenta Andrzeja Dudę

Rok 2022 to także zlikwidowanie w szkołach podstawowych przedmiotu wiedza o społeczeństwie" i zastąpienie go historią i teraźniejszością. Centralnym elementem tej zmiany ma być podręcznik Wojciecha Roszkowskiego. Koalicja organizacji Wolna Szkoła pod koniec wakacji podaje, że podręcznik jest wybrany jedynie przez 46 placówek z 1700 sprawdzonych, publikacja trafia do dystrybucji na Poczcie Polskiej. 

Odbyła się rozprawa w sprawie podręcznika do HiT-u. Sam autor się nie pojawił
Źródło: Katarzyna Górniak/Fakty TVN

Jesienią 2022 roku projekt lex Czarnek znów trafia do Sejmu; tym razem jako projekt poselski. W grudniu jednak prezydent Andrzej Duda wetuje projekt ponownie. 

Rok 2023 w edukacji to przede wszystkim ujawniona i opisana przez tvn24.pl afera willa plus. 40 mln zł z publicznego budżetu miało iść na zakup nieruchomości przeznaczonych na cele edukacyjne, tymczasem minister Przemysław Czarnek rozdał je tak, jak uważał za stosowne, bez oglądania się na wytyczne ekspertów z komisji konkursowej. 

15 października odbyły się wybory parlamentarne. Ich wynik i prosta arytmetyka wskazują, że PiS raczej nie ma już szans na parlamentarną większość i kolejne lata rządów. Ale minister Przemysław Czarnek nie zwalnia tempa. Już po wyborach powołuje kolejną instytucję - tym razem Instytut Badań nad Renesansem i Barokiem imienia Jana i Piotra Kochanowskich - oraz zmienia punktację czasopism. "Pedagogika Katolicka" staje się czasopismem punktowanym na równi z prestiżowymi "Nature" czy "Science".

Kontrowersyjne decyzje Czarnka
Źródło: TVN24

Jak edukacja stała się hot

To, w jaki sposób PiS traktował oświatę, uczniów, rodziców i nauczycieli, spowodowało, że od roku 2021 do końca 2022 w sprawie edukacji organizowane są w całej Polsce dziesiątki demonstracji, pikiet, wydarzeń publicznych. Edukacja stała się sprawą społeczną i obywatelską, w jej obronie odbywały się protesty takie, jak w obronie wolnych sądów czy wolnych mediów. Wokół tematów szkolnych i nauczycielskich zaczęły powstawać ruchy społeczne - wspomniane już Wolna Szkoła i Protest z Wykrzyknikiem. 

Widoczne stają się działania osób młodych i tworzonych przez nie organizacji - Fundacji "Grow Space" organizującej w tym roku w szkołach Tęczowy Piątek czy inicjatyw uczniowskich, takich jak Stowarzyszenie Umarłych Statutów oraz Kogutorium.

Tęczowy Piątek obchodzony w polskich szkołach
Tęczowy Piątek obchodzony w polskich szkołach (materiał z października 2022 roku)
Źródło: Marta Warchoł | Fakty po południu TVN24

Powstały opracowane przez organizacje społeczne dokumenty. Jednym z nich jest "Obywatelski Pakt dla Edukacji", przygotowany przez Sieć Organizacji Społecznych SOS.

Dokument ten został podpisany przez wszystkie partie, które za kilka tygodni utworzą rząd. Jedna z propozycji zawartych w pakcie to powołanie Komisji Edukacji Narodowej – odpowiedzialnej za tworzenie podstaw programowych i systemu egzaminów. Ciało to mają tworzyć nauczyciele i eksperci, a nie politycy.

Czy powstanie - tego dziś nie wiadomo. Pewnym jest za to, że po latach rządów PiS edukacja stała się ważnym tematem w kampanii i jednym z priorytetów przyszłego rządu.

Ministerstwo jedno (a może dwa?), a kandydatów czworo

Na miesiąc po wyborach wciąż nie wiadomo nie tylko, kto zostanie ministrem lub ministrą edukacji, ale - jak już wspomniałam - niewiadomą jest i to, który z koalicjantów obsadzi ten pożądany dziś resort.

Na giełdzie nazwisk przewijają się cztery osoby, wszystkie są posłami:

  • Kinga Gajewska (Koalicja Obywatelska),
  • Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska),
  • Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica),
  • Michał Gramatyka (Polska 2050, Trzecia Droga).

Przy czym giełda wciąż jest otwarta - w czwartek 16 listopada rano pojawiło się w mediach nazwisko Barbary Nowackiej (KO). Gdy chciałam z nią o tym porozmawiać, posłanka odpisała: "Nie odpowiadam za plotki medialne, a tym bardziej ich nie komentuję".

Wracając do wymienionej wcześniej czwórki kandydatów, ważna jest jeszcze jedna zmienna - wygrana jednej z tych osób w wyścigu do stanowiska ministra edukacji nie musi oznaczać przegranej dla trójki pozostałych. Wciąż bowiem sprawą otwartą jest, czy koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy zdecyduje się na ponowny podział MEiN na dwa oddzielne resorty - Ministerstwo Edukacji oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Zwłaszcza że zarówno przed wyborami, jak i po nich apelowało o to środowisko akademickie. Na ręce polityków złożono m.in. pismo z 25 października, podpisane przez prezesa Polskiej Akademii Nauk, prezesa Fundacji na rzecz Nauki Polskiej oraz przewodniczącego Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Czytamy w nim m.in.:

Utworzenie w 2021 roku jednego ministerstwa obejmującego naukę, szkolnictwo wyższe i oświatę doprowadziło do spadku znaczenia badań naukowych i obniżenia realnych nakładów przeznaczanych na ten cel. Pokazało również całkowitą odmienność mechanizmów finansowania i zarządzania edukacją szkolną względem edukacji akademickiej i nierozerwalnie z nią związanych badań naukowych.

Gdyby koalicjanci zdecydowali się na podział MEiN na dwa resorty, to w takim wypadku - jak wynika z nieoficjalnych informacji - stanowisko ministra nauki i szkolnictwa wyższego przypadłoby komuś z grona czterech osób wymienianych dziś jako potencjalny minister czy ministra edukacji.

Wróćmy teraz do tej czwórki, by zobaczyć dotychczasowy dorobek tych, którzy są w grze o przewodzenie naprawie polskiej oświaty. 

Kinga Gajewska. Urodzona w 1990 roku, parlamentarzystka od 2015 roku. W 2019 roku przewodzi Parlamentarnemu Zespołowi do spraw Przyszłości Edukacji. Pracuje w Komisji Edukacji i Nauki. W 2021 roku wraz z posłankami Krystyną Szumilas i Barbarą Nowacką sprawdza, jak MEiN wydaje środki na pomoc psychologiczno-pedagogiczną. Ujawniają, że część pieniędzy trafi poza konkursem do Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W styczniu 2021 roku Kinga Gajewska, Barbara Nowacka, Krystyna Szumilas i Katarzyna Lubnauer spotykają się w sprawie lex Czarnek z Agatą Korhauser-Dudą. To ważne spotkanie. Małżonka prezydenta jest germanistką i uczyła w szkole, od początku kadencji Andrzeja Dudy nie angażuje się jednak w żadne działania związane z polityką.

Katarzyna Lubnauer, urodzona w 1969 roku, trafia do Sejmu w roku 2015, mając za sobą karierę polityczną w Unii Wolności, a także w Radzie Miasta w Łodzi (1998-2004). Jest naukowczynią, ma doktorat z matematyki i doświadczenie krótkiej pracy w szkole oraz pracy akademickiej na Uniwersytecie Łódzkim. Jedna z inicjatorek akcji Świecka Szkoła z 2015 roku. W VIII kadencji Sejmu była wiceprzewodniczącą komisji edukacji i nauki. Członkini komisji w kolejnej kadencji. 

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, urodzona w roku 1984, w Sejmie od 2019 roku. Pedagożka z tytułem doktora, w latach 2010-16 związana z Instytutem Badań Edukacyjnych. W 2019 roku wspierała we Wrocławiu strajkujących nauczycieli. Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu do spraw Ustawowego Uregulowania Zawodu Psychologa w zakończonej właśnie kadencji. Zasiadała również w sejmowej komisji edukacji i nauki. 

Michał Gramatyka, rocznik 1971, doktor nauk prawnych, poseł od 2019 roku. Startował z ramienia Koalicji Obywatelskiej, w 2021 roku związał się z ruchem Polska 2050. W partii odpowiedzialny za sprawy edukacji. Członek KEiN w poprzedniej kadencji parlamentu. 

Jak chcą leczyć polską edukację po rządach PiS?

Tych czworo potencjalnych kandydatów na ministra edukacji zapytaliśmy o trzy sprawy:

  • co w edukacji musi zmienić się w pierwszej kolejności;
  • co trzeba zmienić w szkolnej podstawie programowej i od czego zacząć;
  • co jeszcze powinno się wydarzyć w edukacji w ciągu najbliższej kadencji.

Poniżej odpowiedzi Kingi Gajewskiej, Katarzyny Lubnauer, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Michała Gramatyki.

Co w edukacji musi zmienić się w pierwszej kolejności?

Kinga Gajewska: Podwyżki dla nauczycieli i intensywny proces przywracania prestiżu zawodu. Istotnym elementem będzie tu nadanie większej autonomii dyrektorom szkół i nauczycielom. Natomiast największym wyzwaniem będzie odpolitycznienie edukacji. To się musi zadziać jednocześnie. 

Katarzyna Lubnauer: Poza podwyżkami dla nauczycieli: HiT - powinien zostać wycofany. Konieczne jest także zadbanie o lżejsze plecaki na bazie obowiązującego już prawa, wprowadzenie e-podręczników i szafek w szkołach oraz w dalszej perspektywie szkoła na jedną zmianę z zajęciami rozwijającymi pasje, ale też pomagającymi pokonać trudności – po lekcjach. I zmiana podstawy programowej, ale nie metodą Zalewskiej – szybko, naraz i bez konsultacji, tylko stopniowo, w cyklach, dla uczniów, którzy zaczynają szkołę albo naukę w szkole ponadpodstawowej.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Podwyżki dla nauczycieli, skokowe, tak żeby powstrzymać odpływ nauczycieli z zawodu. I wprowadzenie systemowego mechanizmu waloryzacji płac, tak aby środowisko było i czuło się bezpieczne i szanowane. Dotyczy to także psychologów w szkołach. Muszą być wynagradzani tak, żeby chcieć pracować w oświacie. Ale jednocześnie muszą mieć odpowiednie kwalifikacje, to nie mogą być osoby przypadkowe. I w końcu przywrócenie szkole jej opiekuńczej roli, czyli ciepły posiłek dla każdego ucznia. Uważamy, że szkoła to miejsce, które musi przeciwdziałać ubóstwu, a ciepły posiłek, wprowadzany oczywiście w porozumieniu ze szkołami i samorządami, to pierwszy krok w tym kierunku. Bardzo ważną i jednocześnie zaniedbywaną kwestią są działania mające na celu przywracanie podmiotowości uczniom. To jest oczywiście przede wszystkim kwestia przygotowania pedagogicznego nauczycieli, ale są też kwestie do zrobienia z poziomu polityki oświatowej - na przykład przyjrzenia się prawom ucznia i wsparcia dla szkół w tworzeniu uwzględniających te prawa statutach czy powoływaniu szkolnego rzecznika praw ucznia.

Michał Gramatyka: Trzeba zacząć od nauczycieli. Muszą być szanowani i lepiej opłacani. Średnia krajowa na "dzień dobry" to konieczne minimum. Samo uczenie musi być bardziej praktyczne, a nie pamięciowe, jak teraz. Płynny angielski po podstawówce, brak zadań domowych - to jest osiągalne już dzisiaj. Wiele hałasu ostatnio jest o "szkołę bez ocen", ale przecież takie placówki funkcjonują i mają się dobrze!

Co trzeba zmienić w szkolnej podstawie programowej i od czego zacząć?

Kinga Gajewska: Ważne jest odchudzenie podstaw programowych, aby nie były przeładowane i przede wszystkim należy dostosować je do realiów XXI wieku.

Katarzyna Lubnauer: W tych podstawach konieczne jest mocniejsze akcentowanie kompetencji miękkich, takich jak umiejętności współpracy, rozróżniania fałszu od prawdy, kreatywności, a nie metod pamięciowych, jak ma to miejsce obecnie. Z pewnością to będzie ogromne wyzwanie. Wszyscy w szkole są bardzo zmęczeni ostatnimi latami i "deformami" Zalewskiej i Czarnka. Nauczyciele są wypaleni, zniechęceni, rodzice uciekają z systemu do edukacji niepublicznej, na korepetycje albo w ogóle, z systemu do edukacji domowej. Zmiany programowe to jednak działanie konieczne. Tak zwane gonienie z podstawą ma swoje konsekwencje - nie ma czasu na pracę z grupą i w grupach, nie ma przestrzeni na to, żeby dzieci i uczniowie rozwijali swoje zainteresowania. Nie ma też czasu po prostu na naukę, jest gonitwa pod egzamin.

Zaczęlibyśmy od "Paktu dla edukacji", przygotowanego przez organizacje społeczne i zapisów w nim, podkreślających wagę konsultacji i odpartyjnienia edukacji. W ogóle cały proces tych zmian musi być uspołeczniony i to może dziać się w ramach Komisji Edukacji Narodowej. Komisja powinna być taką instytucją, w której te podstawy są zmieniane i konsultowane. 

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Długofalowo? Konieczna będzie praca nad podstawą programową i w ogóle – podejściem do nauczania w szkole. Podstawę nie tylko trzeba odchudzić, ale przede wszystkim urealnić i dopasować do potrzeb rozwojowych i wyzwań cywilizacyjnych. Zatem także metodyka kształcenia, a więc inne przygotowywanie nauczycieli do pracy w szkole, aby to, co dzieje się na lekcji, było oparte na zasadach współpracy, korzystało z metod nauczania blokowego i projektowego. Nowoczesna metodyka - to coś, na co w ciągle reformowanej szkole, która jest w kryzysie, nigdy nie było czasu.

Michał Gramatyka: Podstawy należy przeorientować, zmienić w taki sposób, aby szkoła pomagała się uczyć, ale także rozwijać naturalne zdolności. Mniej zapamiętywania faktów, a więcej umiejętności korzystania ze zdobytej wiedzy. I najważniejsze - zero polityki w szkole. Najlepszy byłby model fiński - pakt pomiędzy wszystkimi środowiskami politycznymi. Zaprojektujmy dobrą szkołę, a potem nie psujmy tego doraźnymi decyzjami polityków.

Sposób na edukację
Źródło: TVN24

Co jeszcze powinno się wydarzyć w edukacji w ciągu najbliższej kadencji?

Kinga Gajewska: Powołanie instytucji takiej jak Komisja Edukacji Narodowej, która byłaby gwarantem stałości zarządzania edukacją. KEN odpowiadałaby za pracę nad podstawami programowymi, ale także za wytyczanie głównych kierunków zmian w polskiej szkole. Tego nie powinni robić politycy, którzy - co naturalne - na stanowisku ministra się zmieniają. Edukacja musi być działaniem, które zaplanowane jest na więcej niż jedną kadencję.

Katarzyna Lubnauer: Absolwent polskiej szkoły musi być obywatelem Polski, ale też świata, musi mieć doświadczenie angażowania się w demokrację szkolną, bo demokracja zaczyna się w szkole. Osoby, które wychodzą z polskiej szkoły, muszą umieć poradzić sobie w szybko zmieniającym się świecie. Szkoła musi przestać skupiać się na tym, co przeszłe, a musi przygotowywać na to, co będzie. To, co obecnie jest także szczególnie ważne, w sytuacji, kiedy młodzież boryka się z kryzysami psychicznymi, to nie tylko opieka psychologiczno-pedagogiczna, ale także działania, które będą miały na celu wzmacnianie w dzieciach i młodzieży poczucia własnej wartości. Na razie nie jest z tym w szkole najlepiej. Nie może być tak, że ktoś, kto nie ma zainteresowań akademickich, nie jest typem prymusa, doświadcza w szkole tego, że nic nie umie i jego inne talenty, przymioty i uzdolnienia się nie liczą, że są nieważne. Szkoła musi być tym miejscem, z którego uczeń wyjdzie silniejszy, pełen wiary w siebie. No i jeszcze kwestia religii. Najwyższy czas, żeby te zajęcia odbywały się po lekcjach, jak zajęcia dodatkowe i bez oceny na świadectwie szkolnym.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Dobrze byłoby, gdyby udało się zbudować wieloletnią strategię polityki oświatowej, aby zmiany rozpoczęte teraz mogły być kontynuowane w przyszłości. Takim miejscem, gdzie to się może urzeczywistnić, mogłaby być Komisja Edukacji Narodowej. Zdaję sobie jednak sprawę, że jej powołanie to nie jest sprawa, która stanie się z dnia na dzień.  Najbardziej oczywiste i powtarzające się pytanie to – czy wystarczy środków finansowych na zrealizowanie tych działań, ale dobra wiadomość jest taka, że wszystkie partie, które przejmą koalicyjnie rząd, deklarują, że finanse na edukację to priorytet. Kolejna obawa to to, że wychodzenie z obecnego kryzysu zajmie sporo czasu, choć na szczęście są decyzje, jak podwyżki, które można wprowadzić pilnie. Ale ważne jest, żeby w wirze doraźnych spraw tej perspektywy wieloletniej nie tracić. A tu jest wiele do zrobienia. Na przykład egzaminy – to, żeby były porównywalne, żeby nie tylko służyły selekcji, ale też dostarczały informacji o tym, jakie są mocne, a jakie słabe strony systemu.

Michał Gramatyka: Najważniejsze jest dla nas zerwanie z pruskim modelem edukacji. Chcemy szkoły nowoczesnej, w której uczniowie i nauczyciele czują się dobrze. Na razie bywa, że dzieci uczą się rzeczy nieprzydatnych, nie mają z tego żadnego pożytku, części treści po prostu nie rozumieją. Nauka w szkole nie odpowiada współczesnym realiom. Opowiem to na przykładzie informatyki. Uczymy dzieciaki na pamięć skrótów klawiaturowych czy programowania na kartkach. A powinniśmy od najmłodszych lat budować kompetencje cyfrowe i uczulać na zagrożenia płynące z sieci.

Kinga Gajewska (Koalicja Obywatelska),

Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska),

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica),

Michał Gramatyka (Polska 2050, Trzecia Droga).

co w edukacji musi zmienić się w pierwszej kolejności;

co trzeba zmienić w szkolnej podstawie programowej i od czego zacząć;

co jeszcze powinno się wydarzyć w edukacji w ciągu najbliższej kadencji.

Czytaj także: