Jeśli rząd PiS-u chciałby, żeby Polska nie dała się spychać na jakieś peryferie procesu integracji europejskiej, to teraz należy przystąpić do negocjacji, na jakich warunkach, przy jakim kursie mielibyśmy wejść do obszaru euro - powiedział w "Faktach po Faktach" były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko. - Niektóre państwa w obszarze euro mają kłopoty nie dlatego, że są w euro, tylko dlatego, że prowadzono tam złą politykę gospodarczą - wyjaśniał.
Były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko w "Faktach po Faktach" był pytany, czy Polska powinna wejść do strefy euro.
Jarosław Kaczyński w marcu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział, że Polska może przyjąć wspólną walutę, jak będziemy mieć 85 procent PKB Niemiec per capita.
Grzegorz Kołodko w TVN24 odpowiedział prezesowi PiS: - Szybciej dojdziemy do 85 procent, a potem może i wyżej przeciętnego poziomu niemieckiego, jeśli będziemy w euro, niż jeśli będziemy pozostawali poza euro - powiedział były wicepremier.
Wyższe tempo wzrostu
- Teraz mamy 58 procent, licząc parytetem siły nabywczej, dochód na mieszkańca w Polsce w porównaniu do Niemiec i nie ma żadnych wątpliwości, co do tego panuje zgodność wśród ekonomistów, że gdybyśmy weszli do euro w najbliższych latach, to moglibyśmy mieć co najmniej o 0,5 punktu procentowego wyższe tempo wzrostu - wyjaśnił.
Jak dodał, niektórzy ekonomiści uważają, że nawet więcej.
Jego zdaniem to, że niektóre państwa w obszarze euro mają kłopoty, to nie dlatego, że są w euro, tylko dlatego, że prowadzono tam złą politykę gospodarczą.
- Gdyby Polska była w obszarze euro, to przecież mogłaby prowadzić dobrą politykę gospodarczą, wykorzystując jeszcze dobrodziejstwa z tego tytułu, że mielibyśmy wspólny pieniądz - mówił. - Nie ponosilibyśmy ryzyka kursowego, kosztów transakcyjnych, bylibyśmy od razu, bez dyskusji w Europie pierwszego obiegu - tłumaczył Kołodko.
- Jeśli rząd PiS-u chciałby, żeby Polska nie dała się spychać na jakieś peryferie procesu integracji europejskiej, to teraz należy przystąpić do negocjacji, na jakich warunkach, przy jakim kursie mielibyśmy wejść do obszaru euro - skomentował.
Polska w euro "byłaby bardziej bezpieczna"
Według byłego ministra finansów, Polska byłaby zdecydowanie bardziej bezpieczna, także w sensie politycznym, gdybyśmy byli w strefie euro.
- Argument polityczny jest taki, że jeśli Polska teraz zadeklaruje, że przystępuje do strefy euro na określonych warunkach, najważniejsze jest, żeby to był kurs korzystny dla polskich przedsiębiorców zorientowanych na eksport (…), to jesteśmy od razu w tak zwanej Europie pierwszego obiegu - podkreślał.
- Nasz wzrost gospodarczy, jeśli chodzi o jego tempo, jest w tym roku jak można szacować około dwukrotnie większy niż w Niemczech. Tam będzie 1,7-1,8 procent może w porywach 1,9 procenta. U nas będzie 3,5 co najmniej, może nawet nieco więcej.
Przedsiębiorcy "opowiedzieli się za strefą euro"
Jak wyjaśnił Kołodko, wchodząc do euro eliminujemy ryzyko, które ponoszą przedsiębiorcy. Jego zdaniem, "to nie jest kwestia przypadku, że wszyscy przedsiębiorcy polscy zdecydowanym głosem opowiedzieli się za strefą euro".
- Niektórzy mówią: "u nas nie ma kryzysu, bo u nas nie ma euro", otóż większość krajów na świecie i Unii Europejskiej nie ma kryzysu - mówił. - To, czy jest kryzys, czy nie zależy od tego, czy się ma dobrą politykę gospodarczą. Moim zdaniem rządowi polskiemu łatwiej będzie prowadzić politykę szybszego wzrostu, jeśli będziemy w euro - ocenił.
Podkreślił, że jeśli Polska będzie w euro, "będziemy szybciej doganiali i być może nawet kiedyś, przeganiali takie kraje jak Austria czy Niemcy".
Zdaniem byłego wicepremiera, do euro nie należy wchodzić tylko wtedy, kiedy przyjmuje się założenie, że euro upadnie. - To nie jest wykluczone całkowicie, ale to jest bardzo bardzo mało prawdopodobne - zaznaczył.
Euro "poprawiłoby warunki życia polskich rodzin"
- Wejście Polski do euro wzmocniłoby polską gospodarkę i szybciej poprawiłoby warunki życia polskich rodzin, o których tyle mówi nasz rząd - ocenił.
- Jeśli pani premier ma wątpliwości, niech zaprosi nas, ekonomistów, którzy o tym piszą, mówią (…), i zrobi taki mały okrągły stół - mówił. - Będzie miała trudność, żeby zaprosić ekonomistów tak, żeby było pół na pół, tych, co są przeciw i tych, którzy są za, bo większość jest za - przekonywał Kołodko.
Autor: KB/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24