W okolicach Kuźnicy na Podlasiu, przywieziona przez białoruskie służby, grupa migrantów próbowała dostać się do Polski z Białorusi, wykorzystując tory kolejowe biegnące przez granicę - poinformowała Straż Graniczna. Nagranie mające pokazywać te wydarzenia opublikował podlaski oddział SG.
Straż Graniczna podała, że to kolejny przykład udziału w nielegalnym przekroczeniu granicy służb białoruskich, które nie tylko wskazują miejsca, ale też pomagają w samym przekraczaniu zewnętrznej granicy Unii Europejskiej.
W komunikacie opublikowanym w czwartek przez Podlaski Oddział SG jest mowa o tym, że służby z Białorusi podwiozły migrantów w pobliże granicy, tym razem wybierając tory kolejowe jako miejsce jej nielegalnego przekroczenia. Podano, że do próby doszło tuż po północy, w nocy ze środy na czwartek, niedaleko Kuźnicy.
Jak opisała Straż, służby białoruskie przywiozły sześć osób w rejon linii kolejowej łączącej Białoruś z Polską. "Z uwagi na to, iż na tym odcinku cały czas odbywa się ruch kolejowy, miejsce przecięcia torów z linią granicy państwowej nie posiada bariery fizycznej, jest za to objęte systemem zabezpieczeń elektronicznych" - wyjaśniono.
Straż Graniczna pokazała film mający pokazywać te zdarzenia. Na nagraniu umieszczono znaczniki, które mają wskazywać kolejno na samochody białoruskich służb, na imigrantów, a potem na patrole Straży Granicznej.
Jak przekazano, grupa została zatrzymana tuż po przejściu na polską stronę. Było to dwóch Irańczyków i czterech Syryjczyków.
Z danych Straży Granicznej wynika, że od początku roku odnotowano ponad dwa tysiące prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy. W ubiegłym roku, na odcinku granicy z Białorusią liczącym 186 kilometrów długości, postawiono stalową zaporę o wysokości 5,5 metra.
Nie zakończyła się jeszcze budowa zapory elektronicznej, która powstaje na nieco ponad 200 kilometrach i jest systemem między innymi kamer i czujników. Do tej pory włączono do użytku siedem odcinków perymetrii (system wykrywający ruch oraz monitoring złożony z wielu czujników oraz kamer - red.), o łącznej długości 127 kilometrów. Pozostały do uruchomienia jeszcze cztery o długości około 78 kilometrów, ale ich odbiór będzie przesunięty w czasie, bo opóźnia się dostawa kamer termowizyjnych.
Kryzys przy polsko-białoruskiej granicy
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany w sierpniu 2021 roku przez reżim Alaksandra Łukaszenki, który jest oskarżany o prowadzenie w ten sposób wojny hybrydowej. Ta polega na zorganizowanym przerzucie migrantów na granice terytorium tych trzech krajów. Łukaszenka w ciągu 27 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, aby wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu latem 2021 roku dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał w nim, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza": pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Unii Europejskiej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewoził ich na granice państw Unii Europejskiej, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali.
Ta operacja trwa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rok kryzysu na granicy z Białorusią. Prowokacje reżimu Łukaszenki, koszmar migrantów i zapora graniczna
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Podlaski Oddział Straży Granicznej