O sytuacji migrantów na granicy polsko-białoruskiej mówiła w TVN24 doktor Hanna Machińska, zastępczyni rzecznika praw obywatelskich. - Pozostajemy jako państwo ślepi i głusi - oceniła. Podkreślała, że migranci nie rozumieją procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową. - My widzimy kobiety w zaawansowanej ciąży. Trudno oczekiwać, że one będę pełnymi, świadomymi uczestnikami procedury. One muszą być przed wszystkim zaopiekowane. I to jest obowiązek państwa - powiedziała.
- Doświadczenia nasze i stwierdzenia, które padają oficjalnie ze strony Straży Granicznej, są zupełnie odmienne. My spotykamy się z ludźmi, którzy deklarują gotowość pozostania w Polsce, którzy mówią o swojej przeszłości i swojej aktywności i z tego tytułu boją się powrotu do swoich krajów, jak Kurdowie, jak obywatele Somalii, Konga - powiedziała Machińska w czwartek w TVN24.
Jej zdaniem "pozostajemy jako państwo ślepi i głusi". - Ludzie, którzy znaleźli się w absolutnym dramacie, są niemymi uczestnikami tej procedury. Nie rozumieją tej procedury, nie znają jej. Nikt im nie mówi o tym, co powinno się wydarzyć - powiedziała.
- Kiedy zwróciłam uwagę funkcjonariuszom, że powinni informować o tym, że osoby te mają prawo ubiegania się o ochronę międzynarodową, dowiedziałam się, że to nie jest ten obowiązek, że to osoba ta musi zgłosić - zauważyła.
Machińska: łamiemy wszystkie zasady, tradycje
- Te osoby są w traumie takiej, że nie wiedzą, gdzie są, jak żyją. To są ludzie, o których my nie mamy pojęcia, z jakich powodów znaleźli się w Polsce, jak oni się przemieścili. Trzeba być tam, trzeba rozmawiać z tymi ludźmi - zaznaczyła zastępczyni RPO. Dodała, że "potrzeba tam przede wszystkim psychologa, lekarza, wsparcia we wszystkich możliwych wymiarach funkcjonowania takiego człowieka, takiej rodziny".
- W czasie ucieczki, przedzierania się przez lasy kobieta urodziła dziecko. Dzięki funkcjonariuszom, którzy ją znaleźli, ale również takie sytuacje identyfikowane są przez organizacje pozarządowe, w ostatnim momencie znalazła się w szpitalu. My widzimy kobiety w zaawansowanej ciąży. Trudno oczekiwać, że one będę pełnymi, świadomymi uczestnikami procedury. One muszą być przed wszystkim zaopiekowane. I to jest obowiązek państwa - podkreśliła.
- Dlaczego dzisiaj nie mówimy o tym, co się dzieje w Niemczech? Normalne procedury, uchodźcy są traktowani zgodnie z przepisami prawa. Tam się nic takiego nie dzieje. Natomiast to, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, to jest po prostu groza - oceniła.
Dodała, że "łamiemy wszystkie zasady, tradycje". - To są sprawy, które będę obciążały nas jako państwo i każdego z tych funkcjonariuszy i tych, którzy wydają takie decyzje - powiedziała Machińska.
Zastępczyni RPO: konstytucja gwarantuje każdemu człowiekowi poszanowanie godności
Oceniła, że nieprzyjmowanie od migrantów wniosków o ochronę międzynarodową i odwożenie ich na linię granicy, to "złamanie przepisów prawa międzynarodowego". Dodała, że "to jest przede wszystkim złamanie przepisów konstytucji". - Myślę, że do tej pory za mało uwagi zwracamy na to, że jednak konstytucja gwarantuje każdemu człowiekowi poszanowanie godności, zakaz tortur, ochronę dzieci (…) i prawo do azylu - mówiła.
- Mam wrażenie, że osoby, które podejmują takie decyzje, nie znają tych zasad, a jeżeli nie znają, to bardzo źle świadczy o tym, że te osoby nie są przygotowane do prowadzenia tego typu działań - oceniła.
Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią
Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią trwający od 2 września został przedłużony 1 października o kolejne 60 dni. Przedstawiciele rządu uzasadnili konieczność wprowadzenia stanu wyjątkowego między innymi tym, że reżim Alaksandra Łukaszenki prowadzi wojnę hybrydową, używając do tego migrantów sprowadzanych głównie z Bliskiego Wschodu i następnie wysyłanych na granicę z Polską, by tam ją nielegalnie przekraczali.
Źródło: TVN24