Kilkuset funkcjonariuszy policji z całego kraju w ramach operacji "Zapora" przebywa w rejonach przygranicznych, aby wesprzeć działającą tam Straż Graniczną i wojsko. Skontrolowali blisko sześć tysięcy pojazdów, tym samym ujawniając ponad 100 transportów z migrantami nielegalnie przebywającymi na terytorium Polski.
Jak podało w sobotnim komunikacie Biuro Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji, decyzją komendanta głównego policji insp. Marka Boronia w ramach operacji "Zapora" od 3 czerwca na granicy działają oddziały policji wyspecjalizowane do kontroli zamieszek. Blisko granicy działają także inne piony polskiej policji.
Policjanci ruchu drogowego, którzy prowadzą tam działania prewencyjne i wykrywcze od początku operacji nałożyli blisko 100 mandatów karnych, skontrolowali blisko 6000 pojazdów i wykryli ponad 100 kurierów transportujących migrantów. Policja wysłała w tereny przygraniczne również oddziały kontrterrorystów z psami służbowymi.
Od 3 czerwca br. w ramach operacji pod kryptonimem „Zapora” w rejon przygraniczny skierowano kilkuset funkcjonariuszy oddziałów prewencji z całego kraju, aby wesprzeć działającą tam Straż Graniczną i Wojsko Polskie. Policjanci realizują swoją główną misję: pomagają i chronią,… pic.twitter.com/ER7foXNy0R
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) June 15, 2024
Policja szkoli wojsko
Dodatkowo policja pomaga w szkoleniu żołnierzy w taktyce działań zespołowych. Udział w takich szkoleniach będzie możliwy dla kilku tysięcy żołnierzy. Będą uczyć się, jak postępować wobec agresywnego tłumu, w trakcie interwencji wobec osób z niebezpiecznymi narzędziami i jak działać w tzw. pododdziale zwartym, czyli zorganizowanej grupie funkcjonariuszy. Tych umiejętności nie uczono wcześniej w wojsku ze względu na odmienny charakter służb. W okolicy Białegostoku ruszyły już pierwsze takie szkolenia.
Po trwającej prawie dwa tygodnie akcji, policja nie odnotowała obrażeń wśród funkcjonariuszy, a straty w sprzęcie były niewielkie - poinformowano.
Strefa buforowa na granicy
Od czwartku (13 czerwca) obowiązuje rozporządzenie MSWiA, które wprowadziło na odcinku ok. 60 kilometrów granicy z Białorusią w Podlaskiem strefę buforową. Zakaz przebywania dotyczy (na odcinku około 40 km) pasa o szerokości 200 metrów, a na odcinku około 16 km - pasa o szerokości około dwóch kilometrów.
Nasi żołnierze jak co dzień muszą się mierzyć z agresją.
— Dowództwo Generalne (@DGeneralneRSZ) June 14, 2024
❗ W rejonie Dubicz Cerkiewnych, karetka wojskowa została uszkodzona ciężkim przedmiotem, który został rzucony przez niezidentyfikowaną osobę z terytorium Białorusi. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń❗ pic.twitter.com/nPy0nklcRZ
W środę (12 czerwca) odbył się pogrzeb śp. Mateusza Sitka, żołnierza, który 28 maja został w rejonie Dubicz Cerkiewnych raniony nożem przez jednego z mężczyzn, którzy próbowali sforsować stalową zaporę.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Główna Policji