Ginekolodzy pytają resort, do kiedy można przerwać ciążę w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia kobiety

Aborcja
Izabela Leszczyna o wytycznych ministerstwa w sprawie aborcji
Źródło: TVN24

Czy można przerwać ciążę po 24. tygodniu, kiedy płód zdolny jest potencjalnie do życia, ale zagrożone jest zdrowie lub życie kobiety - o to Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników zapytało ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę "w imieniu wszystkich lekarzy w Polsce".

Zarząd Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP) zwrócił się do ministry zdrowia o wykładnię przepisów dotyczących przerywania ciąży. Wystąpienie ma związek z opisaną w połowie marca przez "Gazetę Wyborczą" sprawą ciężarnej pacjentki w ciężkim stanie psychicznym, która zdecydowała się na aborcję w 36. tygodniu ciąży. Wcześniej u dziecka stwierdzono wrodzoną łamliwość kości.

Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku nie obowiązuje przesłanka do przerwania ciąży z powodu ciężkiej wady płodu. Ciążę można przerwać, kiedy powstała ona w wyniku czynu zabronionego albo w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia kobiety.

W przypadku pierwszej przesłanki ustawodawca wprost wskazuje, że przerwanie ciąży jest możliwe do jej 12. tygodnia, w przypadku drugiej nie ma określonego terminu, do upływu którego zabieg jest możliwy.

Ginekolodzy pytają resort zdrowia, do kiedy można przerwać ciążę
Ginekolodzy pytają resort zdrowia, do kiedy można przerwać ciążę
Źródło: Shutterstock

W piśmie do ministry Izabeli Leszczyny PTGiP zwróciło uwagę, że "art. 4a w ust. 2 - względem uchylonej przesłanki embriopatologicznej - zakreślał czasową granicę zabiegu do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej".

Dlatego Zarząd PTGiP przychyla się do poglądu wyrażonego np. w "Systemie prawa medycznego", zgodnie z którym po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki i po zaistnieniu przesłanki w postaci zagrożenia życia lub zdrowia matki zabieg przerwania ciąży, jakkolwiek całkowicie legalny, nie może jednak polegać na celowym uśmierceniu płodu.

W piśmie do ministry zdrowia specjaliści konkludują, że zachowanie lekarza przeprowadzającego zabieg może podlegać ocenie w świetle art. 152 § 3 Kodeksu karnego, zgodnie z którym, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". PTGiP podkreślił konieczność "jednoznacznego potwierdzenia zasadności" tej argumentacji.

Prof. Sieroszewski: powyżej 24. tygodnia nie ma aborcji, a poród

- Pytamy o to w imieniu wszystkich lekarzy w Polsce. Prosimy panią minister, aby przy pomocy prawników określiła, co można a czego nie, w przypadku ciąży po 24. tygodniu, kiedy mamy już do czynienia z płodem mogącym przeżyć samodzielnie. Jesteśmy państwem prawa i nie możemy postępować wbrew prawu - powiedział szef PTGiP prof. Piotr Sieroszewski.

- Oczekujemy, żeby zostało wyraźnie powiedziane, czy artykuł 152 paragraf 3 Kodeksu karnego odnosi się do sytuacji przerwania ciąży po 24. tygodniu i czy w związku z tym legalna jest eutanazja płodu. Czy może jednak jasno postawimy granicę aborcji do 23. tygodnia, która do wyroku TK była obowiązująca i najbardziej zgodną z logiką medyczną - mówił specjalista.

Według prof. Sieroszewskiego przerwanie bardzo późnej ciąży uzasadnione jest tylko kiedy wady płodu powodują, że dziecko jest niezdolne do samodzielnego przeżycia. To np. sytuacja bezczaszkowca, czyli płodu który ma niewykształconą część mózgową głowy. - Słowo "aborcja" pochodzi z łaciny, "abortus" oznacza poronienie. Z poronieniem mamy do czynienia do 23. tygodnia ciąży i tym samym z aborcją. Powyżej 24. tygodnia nie ma żadnej aborcji, a poród - mówił prof. Sieroszewski.

Prof. Sieroszewski: dziecko byłoby w stanie funkcjonować

Prezes PTGiP pełni również funkcję kierownika I Katedry Ginekologii i Położnictwa oraz Kliniki Patologii Ciąży i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. To tam trafiła pacjentka w ciąży z dzieckiem mającym wrodzoną łamliwość kości. Specjalista konsultował ją położniczo.

- Tamto dziecko byłoby w stanie funkcjonować, to był 36. tydzień ciąży. Ważyło prawie dwa kilogramy, było w dobrym stanie wewnątrzmacicznym. Bardzo wiele dzieci z łamliwością kości dobrze żyje po urodzeniu, są całkowicie sprawne intelektualnie. Polskie przepisy prawa wprost zabraniają zabicia takiego dziecka - powiedział.

Opowiedział, że zaproponował pacjentce cesarskie cięcie ze względu na jej zły stan psychiczny i objęcie dziecka wysokospecjalistyczną opieką pediatryczną. Kobieta nie wyraziła na to zgody i wypisała się na własne żądanie ze szpitala.

Lekarka: w polskim prawie nie ma definicji aborcji

Pacjentka miała wsparcie organizacji pomagających kobietom w realizacji prawa do aborcji. Trafiła do szpitala w Oleśnicy, gdzie wykonywane są aborcje w sytuacji, gdy inne szpitale ich odmawiają.

Zabieg przerwania ciąży w 36. tygodniu przeprowadziła ginekolożka dr Gizela Jagielska, stosując metodę indukcji asystolii płodu. Polega ona na podaniu do jego serca chlorku potasu w zastrzyku. Lekarka oceniła, że przerwanie tej ciąży było zgodne z prawem.

- Przemawiały za tym przesłanki medyczne. Zgodnie z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia oraz Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników FIGO, do którego należy PTGiP, aborcja jest procesem, którego efektem jest poród martwy, a nie poród żywy - powiedziała dr Jagielska.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prawo aborcyjne w Polsce. Dr Gizela Jagielska komentuje

- Aborcja nie jest tym samym, co indukcja porodu czy wykonanie cięcia cesarskiego ze wskazań medycznych. Definicją aborcji jest to, że chcemy uzyskać poronienie lub poród martwy. Natomiast rzeczywiście w polskim prawie nie ma definicji aborcji - dodała.

Zaznaczyła, że zapytała konsultanta krajowego do spraw perinatologii prof. Mirosława Wielgosia o stosowanie chlorku potasu. - W odpowiedzi otrzymałam pismo, w którym konsultant wskazywał, że pacjentka powinna mieć zaproponowane wszystkie możliwe metody przerwania ciąży. W związku z tym tak właśnie postępujemy, a pacjentka podejmuje decyzję - wyjaśniła.

Podkreśliła jednocześnie, że w jej ocenie aborcja w trzecim trymestrze w przypadku zdrowej ciąży nie powinna być możliwa, nawet jeśli pacjentka ma zaświadczenie od psychiatry o zagrożeniu jej zdrowia psychicznego. Sprawą aborcji w Oleśnicy zajmuje się tamtejsza prokuratura rejonowa, która wszczęła śledztwo w sprawie przeprowadzenia aborcji z naruszeniem prawa.

Podjęcie takich działań potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prok. Karolina Stocka-Mycek. Dr Jagielska przekazała, że nie otrzymała w tej sprawie żadnych oficjalnych informacji z prokuratury.

Leszczyna: pozostaliśmy z dziurawymi przepisami

Ministra Izabela Leszczyna na jesieni 2024 roku zwróciła uwagę na lukę w prawie aborcyjnym, jaka pojawiła się po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku - Opublikowanie wytycznych dotyczących terminacji ciąży wywołało emocje. One pojawiły się, ponieważ okrutny wyrok Trybunału pani Przyłębskiej spowodował nie tylko wykreślenie jednej przesłanki do przerwania ciąży, czyli wady letalnej płodu, ale wraz z tym przepisem został wykreślony przepis określający, do którego tygodnia ciąży można wykonać zabieg - wspomniała.

- Pozostaliśmy więc z dziurawymi przepisami. I to jest dramatyczne. Politycy, którzy podjęli taką decyzję, są odpowiedzialni za to, że to pytanie pozostaje bez odpowiedzi - powiedziała.

- Mówię o tym, by przestrzec ortodoksyjnych polityków. Wprowadzając nowe prawo w tak delikatnej i wrażliwej dziedzinie, trzeba wiedzieć, jakie mogą być wszystkie jego skutki, bo czasem bywają odwrotne od zamierzonych. Gdyby nie tamten wyrok tak zwanego Trybunału, nie mielibyśmy dziś tych dylematów. Kiedy ten niechciany przez nikogo, ale jednak kompromis istniał, lekarze przynajmniej mieli pewność, jak postępować - oceniła szefowa MZ.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: