- To, co dzieje się wokół aborcji w naszym kraju, jest nie do końca w porządku wobec kobiet. I nie chodzi tylko o przepisy - stwierdziła w programie "Wstajesz i weekend" TVN24 ginekolog Gizela Jagielska. W piątek Sejm skierował do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej poselski projekt nowelizacji Kodeksu karnego. Zakłada on częściową dekryminalizację przerywania za zgodą kobiety jej ciąży oraz dekryminalizację pomocy w samodzielnej aborcji.
W piątek Sejm skierował do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej poselski projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zakłada częściową dekryminalizację przerywania ciąży za zgodą kobiety oraz dekryminalizację pomocy w samodzielnej aborcji. W projekcie zawarto m.in. propozycję, by przerwanie za zgodą kobiety jej ciąży z naruszeniem przepisów ustawy o planowaniu rodziny podlegało karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 5 lat wyłącznie wtedy, gdy od początku ciąży upłynęło więcej niż 12 tygodni.
Jagielska: aborcje "pozasystemowe" powinny być w systemie
O prawie aborcyjnym w naszym kraju mówiła na antenie TVN24 dr Gizela Jagielska, specjalistka położnictwa i ginekologii oraz medycyny matczyno-płodowej. - Polskie przepisy w sprawie aborcji są jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Europie - oceniła. Jej zdaniem, "nie w porządku" jest to, że Polki, płacąc podatki, muszą pokonywać setki kilometrów w kraju lub najczęściej wyjeżdżając za granicę, by dokonać zabiegu, bądź też zamawiać tabletki aborcyjne za pośrednictwem różnych organizacji kobiecych.
- Wszystko jedno, jakie przepisy będą uchwalane, aborcje będą dokonywane, ponieważ jest to doświadczenie światowe - oznajmiła gościni TVN24. - To jest jedno z podstawowych doświadczeń medycznych - dodała ginekolożka, podkreślając, że dla niej, jako lekarki, najważniejsze jest to, aby takie zabiegi były bezpieczne i prawidłowo zorganizowane.
Dr Jagielska nadmieniła, że wszystkie aborcje "pozasystemowe" powinny być w systemie. Pytana o to, czy spotkała się z kobiecym dramatem w związku z dokonaniem zabiegu "poza systemem", odpowiedziała twierdząco.
- Całkiem niedawno miałam do czynienia z taką pacjentką, która została przywieziona przez pogotowie do naszego szpitala, która była po aborcji farmakologicznej dosyć później ciąży, około 20 tygodnia - wspominała rozmówczyni TVN24. Ginekolożka dodała, że pacjentka ta trafiła do szpitala w nocy, razem z nią przyjechała policja, prokurator był w kontakcie telefonicznym z personelem placówki. - Ta pacjentka wyszła (stąd) z taką traumą, że ona będzie się leczyć z tego do końca życia. I to nie jest w porządku - stwierdziła Jagielska.
Zdaniem doktor, część wad jest wykrywana w sytuacji drugiego lub trzeciego trymestru i powrót do tak zwanego kompromisu aborcyjnego nie załatwia sprawy tych kobiet, które dowiadują się o ciężkiej wadzie płodu najczęściej po 22 tygodniu ciąży.
"Uchwalenie ustawy to nie wszystko"
Jagielska wskazała, że liczba aborcji "pozasystemowych" w Polsce sięga 80 tysięcy. - Życzyłabym sobie, aby te wszystkie aborcje były w systemie, ponieważ wykonują je Polki i to nasze państwo powinno być odpowiedzialne za to, by udzielić nam pomocy w takiej sytuacji - zaznaczyła gościni TVN24.
Ginekolożka oznajmiła, że w projektach aborcyjnych muszą zostać zmienione zapisy w taki sposób, by rzeczywista obsługa kobiet, chcących dokonać zabiegu, stała się możliwa. - Za tym musi stać organizacja tak zwanej dostawy aborcji - stwierdziła, uściślając, że podobnie jak w innych państwach, "musiałyby powstać odpowiednie procedury, kliniki tak zwanych wczesnych ciąż, które by takie pacjentki zaopatrywały". Jagielska dodała, że "uchwalenie samej ustawy nie jest wszystkim, trzeba pomyśleć o tym, w jaki sposób realnie należy to wprowadzić".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock