Premier naciskał na szefa telewizji publicznej m.in. w sprawie śmierci Barbary Blidy i protestu pielęgniarek - twierdzi były wicepremier Roman Giertych w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Jarosław Kaczyński chwalił mi się, że prezes TVP Andrzej Urbański jest wobec niego spolegliwy, że tłumaczy się, dlaczego TVP nie relacjonuje wydarzeń, tak jak chciałby premier - powiedział gazecie Roman Giertych.
Jak wyjaśnił, premier dawał Urbańskiemu wytyczne jak powinny być relacjonowane m.in. sprawa "białego miasteczka" i samobójcza śmierć Barbary Blidy. Premier miał tłumaczyć telefonicznie prezesowi TVP, że protest pielęgniarek to sprawa polityczna, którą opozycja wykorzystuje przeciwko rządowi. Potem się dowiedziałem - powiedział Giertych - że szefostwo TVP walczyło z dziennikarzami "Wiadomości", by protest pielęgniarek nie był newsem w dniu, w którym zostały zepchnięte z ulicy. W sprawie śmierci Blidy Urbański miał tłumaczyć się premierowi, że nie może zagwarantować takiej relacji, jaką mu wcześniej obiecał, bo nie był w stanie zapanować nad dziennikarzami. Prezes TVP obiecał Kaczyńskiemu, że to się zmieni w sierpniu, jak wyrzuci część dziennikarzy - relacjonował szef LPR. I rzeczywiście - jak zauważył wicepremier - reporterzy, którzy relacjonowali te wydarzenia odeszli lub zostali wyrzuceni z "Wiadomości".
Giertych przyznał, że "nie do końca wierzył" w uległość Urbańskiego wobec premiera. Myślał, że go zwodzi, by utrzymać swoją wysoką pozycję polityczną. - Dopiero w sierpniu przekonałem się, że w sprawie wymiany dziennikarzy Urbański dotrzymał słowa.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24