Włączone mikrofony nieraz zaskoczyły już polityków. Przekonał się o tym Józef Zych, który pytał kolegę "co mu k**** przyniósł" - teraz przekonała się koleżanka partyjna marszałka. Jolanta Fedak, nie mogąc opędzić się od Marka Sawickiego, wybrała radykalną "zachętę". - Spi*****aj! Poskutkowało - minister rolnictwa... odszedł.
Oddal się stąd! - inaczej
Rzecz działa się tuż przed wtorkowym posiedzeniem rządu. Zaczęło się niewinnie, od komplementu ministra rolnictwa Marka Sawickiego (również PSL), że pani minister "ma dziś piękny krawat" (miała korale). - Kto? Ona? Nieee - skomentowała przysłuchująca się komplementowi minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. Później minister Sawicki powiedział coś, czego nie udało nam się rozszyfrować. Fedak odparła krótko: - Spi*****aj!. - Nie tak głośno! - upomniała kolegów minister Bieńkowska. Za późno.
Ostre słowa minister pracy poskutkowały, bo jej partyjny kolega szybko się oddalił. Po posiedzeniu rządu przekonywał, że niczego nieprzyzwoitego z ust Fedak "nie słyszał". Minister bronił też rzecznik rządu Paweł Graś, przekonując, że jest "subtelną i delikatną" kobietą.
W subtelność nie wątpimy, a przekonuje nas czułość, z jaką minister pracy zachęcała (chwilę przed odtrąceniem) kolegę Sawickiego, by uścisnął jej rękę. On zresztą nie pozostał dłużny i delikatnym "głaskiem" odpłacił za czułość.
Nie pierwszy raz
Po wtorkowym posiedzeniu rządu można odnieść wrażenie, że mikrofony włączone nie w tym momencie, kiedy trzeba, dopadają w szczególności posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Zaczął Józef Zych, kiedy w 1997 roku - wówczas jako marszałek Sejmu - pytał współpracownika "co mu k**** przyniósł?". Poseł złapał się za usta, ale wypowiedzianych i zarejestrowanych przez mikrofony słów już cofnąć się nie dało. Podobnie było, kiedy kilka lat później, z sejmowej mównicy mówił, że "nie pierwszy raz staje mu... przychodzi mu stawać przed Izbą".
Ale żeby nikt nie odniósł wrażenia, że (zbyt)donośne głosy mają tylko Ludowcy, przypominamy: Lech Kaczyński dwa razy upominał na warszawskiej Pradze pewnego "dziada", żeby "spieprzał" (później tłumaczył, że jak na praski język i tak prosił wyjątkowo łagodnie). Prezydent czasem miewał też nietypowe zachcianki podczas konferencji prasowych. Na przykład, żeby zadać mu pytanie "nie od tej małpy w czerwonym".
Wzburzona kobieta o „silnym temperamencie”
Jarosław Gowin, skonfrontowany z wypowiedzią pani minister Fedak w programie „24 Godziny”, stwierdził, że „chyba nie słyszy” słów pani minister. Doddał jednak, iż jeśli rzeczywiście tak powiedziała, może to znaczyć, że „jest kobietą o silnym temperamencie”. – Po drugie sugeruje to, że kobiety i mężczyźni zaczynają się do siebie upodabniać. Ja z tego powodu nie jestem szczęśliwy – wyznał poseł.
Natomiast Tadeusz Cymański z PiS ocenił, że nie ma usprawiedliwienia dla takich słów, ale znalazł okoliczności łagodzące. Jego zdaniem minister może być wzburzona, gdyż walczy o zasiłki dla rodzin, a minister finansów ją „blokuje’. – Bardzo karkołomna logika – skomentował Jarosław Gowin.
ŁOS, aga/ iga, sk
Źródło: tvn24.pl, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24