Nie mam złudzeń, że proces wyborczy może być deformowany, ale potencjał wolnościowy Polaków jest na tyle duży, że i ta władza może zmienić się w wyniku wyborów - przekonywał w "Faktach po Faktach" eurodeputowany i były polityk PiS Kazimierz Michał Ujazdowski. Drugim gościem programu był Zbigniew Janas, były działacz opozycji w PRL. Dyskusja dotyczyła między innymi piątkowych wydarzeń sprzed Pałacu Prezydenckiego.
W piątek kilka osób obrzuciło jajkami samochody ministrów wyjeżdżających ze spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą. Policjanci zatrzymali osoby, które rzucały jajkami. W internecie pojawiły się komentarze o brutalnej interwencji funkcjonariuszy, ale też głosy o przesadnej formie protestu. Zdarzenie to w pierwszej części niedzielnych "Faktów po Faktach" komentował również Władysław Frasyniuk, antykomunistyczny opozycjonista z czasów PRL i działacz Solidarności:
- Zabicie demokracji w Polsce oznacza, że w dłuższej lub krótszej perspektywie polecą kamienie, tak jak to było w stanie wojennym. Nie czarujmy się, władza odbiera prawa i swobody obywatelskie - wskazywał Fransyniuk. - Pozbawia nas dostępu do niezawisłych sądów. W systemie autorytarnym to ulica decyduje, czy władza się jej boi albo nie - przekonywał.
"Proces wyborczy może być deformowany"
Zdaniem Kazimierza Ujazdowskiego, który zabrał głos w drugiej części programu, należy skoncentrować się na budowaniu "nowatorskiej alternatywy" wobec obecnej władzy.
- Ja zakładam, że możliwa jest zmiana polityczna w Polsce poprzez wybory. Nie mam złudzeń, że proces wyborczy może być deformowany, ale potencjał wolnościowy Polaków jest na tyle duży, że i ta władza może zmienić się w wyniku wyborów. I na tym należy się skoncentrować. Należy się skoncentrować na budowaniu świeżej i nowatorskiej alternatywy programowej wobec PiS - stwierdził Kazimierz Ujazdowski.
Jak mówił europoseł, "kamienie na pewno są błędem".
- Uważam, że kluczem jest budowanie alternatywy w ramach rywalizacji parlamentarnej - mówił.
"Kamień to inna rozmowa"
- Jajka, które lecą nikogo nie zabiją i nikomu krzywdy nie zrobią. Demonstracje mają swój wyraz i to, że ktoś rzucił jajkiem w polityka, to nic strasznego - twierdził z kolei Zbigniew Janas. Były opozycjonista zaznaczył, że"nic takiego się nie stało".
- Kamień to już jest inna rozmowa. Wiem natomiast, że może się tak zdarzyć. Jeżeli władza będzie napinała procę, to z tej procy może ten kamień wystrzelić. Jest pytanie, czy obecna władza już właśnie tego nie robi. Solidarność to był ruch pokojowy, a podczas demonstracji leciały kamienie, ale trzeba jasno sobie powiedzieć, że to władza napięła, a nie Solidarność - skwitował.
Goście "Faktów po Faktach" komentowali także zmianę na stanowisku premiera. W czwartek premier Beata Szydło złożyła przed Komitetem Politycznym PiS swoją rezygnację. Partia wyznaczyła na jej miejsce dotychczasowego wicepremiera Mateusza Morawieckiego. W piątek prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję premier i powierzył jej następcy misję stworzenia nowego rządu.
Na pytanie, czy powyższe działanie było próbą przykrycia przyjętych w Sejmie ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa oraz zmian w kodeksie wyborczym, Ujazdowski odparł:
- Mówiłem o tym parę miesięcy temu, zaraz po wecie prezydenta Andrzeja Dudy, że prezes Jarosław Kaczyński będzie grał na czas, na zmęczenie opinii publicznej i gdzieś przed świętami Bożego Narodzenia dojdzie do uchwalenia ustaw sądowych. W sytuacji, w której weto prezydenta będzie społecznie niezrozumiałe wśród sympatyków obozu władzy - podkreślił. Dodał również, że "zasadniczo, jeśli prezydent chciałby być wierny swojej decyzji z lipca [w sprawie weta ustaw o SN i KRS - przyp. red.], to powinien te ustawy zawetować".
- Bo zamiast reformy mamy pełne kierowanie partii politycznej nad całym segmentem sądownictwa - kontynuował. - I tym się to różni od systemu parlamentarnego, że to jest system przejściowy, nietrwały, który upadnie wraz z upadkiem Prawa i Sprawiedliwości - podsumował.
"Możliwości polityczne prezydenta bardzo się redukują"
Według Zbigniewa Janasa "prezydent to podpisze [ustawy o SN i KRS - red.], bo on jest cały z PiS-u".
- On walczył o swoją pozycję, o wyjście z "pułapki Adriana" i sobie to wywalczył, ale w stosunku do PiS-u. Natomiast on jest z PiS-u i myśli podobnie jak PiS. On to podpisze, nie mam tutaj złudzeń - podkreślił. Były opozycjonista zaznaczył też, że "powinien te ustawy zawetować, ale to oczywiste, że tego nie zrobi".
Z kolei Kazimierz Ujazdowski stwierdził, że "to uzgodnienie, na postawie którego w przyszłym tygodniu zostanie Sejmowi przedstawiony przez nowego premiera stary rząd oznacza, że możliwości polityczne prezydenta bardzo się redukują".
- Jestem głęboko przekonany, że następne korekty w rządzie będą poprzedzane uchwałami Komitetu Politycznego [PiS- red.]. Tylko tacy ministrowie będą zmieniani, za którymi opowie się Komitet Polityczny PiS - dodał.
"To obowiązek człowieka Solidarności"
Jak stwierdził Janas, "to nigdy nie jest, że zmiana premiera nic ze sobą nie niesie".
- Nawet jak to będzie na początku ten sam rząd, to z całą pewnością pewne zmiany nastąpią - przekonywał. Jego zdaniem nowy premier Mateusz Morawiecki "to jest człowiek Solidarności".
- Ja bym od niego wymagał, biorąc pod uwagę to, co jest dla Polski bardzo ważne, pewnych zachowań, które będą inne niż u premier Beaty Szydło - kontynuował.
"Chciałbym, aby uchylił drzwi uchodźcom"
Były działacz antykomunistycznej opozycji nawiązał też do budowania korytarzy humanitarnych dla uchodźców z Syrii i przyjmowaniu uchodźców w Polsce.
- Chciałbym, żeby Mateusz Morawiecki jako człowiek Solidarności uchylił dzisiaj drzwi uchodźcom z Bliskiego Wschodu, z Syrii bo to jest obowiązek człowieka Solidarności. Jeśli to zrobi, to będę widział światełko w tunelu - skwitował Janas. Podkreślił też, że jeśli nowy szef rządu tego nie zrobi, "to będzie oznaczało, że nic się nie zmieni i trzeba ich wszystkich [ministrów i premiera - red.] wymienić".
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24