Sam fakt wezwania i sposób prowadzenia przesłuchania utwierdził mnie w przekonaniu, że obawy, które wyraziłam w treści pytania prejudycjalnego, były słuszne - mówiła po wyjściu z przesłuchania przed rzecznikiem dyscyplinarnym Ewa Maciejewska.
Sędzia Ewa Maciejewska to autorka pytania prejudycjalnego wysłanego z łódzkiego sądu okręgowego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Sędzia chciała, by trybunał wydał opinię dotyczącą zagrożenia niezawisłości sędziowskiej w kontekście nowych przepisów dyscyplinarnych dla sędziów. W czwartek składała wyjaśnienia przed rzecznikiem dyscyplinarnym.
- Orzekam w sprawach cywilnych od przeszło dwudziestu lat i po raz pierwszy w związku z treścią postanowienia, które wydałam, zostałam wezwana przed oblicze rzecznika dyscyplinarnego - mówiła Maciejewska po wyjściu z przesłuchania.
- Sam fakt wezwania i sposób prowadzenia przesłuchania, który oscylował wokół spraw objętych tajemnicą narady sędziowskiej, utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że obawy, które wyraziłam w treści pytania prejudycjalnego, były słuszne - dodała.
Przesłuchanie Maciejewskiej trwało ponad dwie godziny.
Jej pełnomocnik, mecenas Patryk Radzimierski, powiedział, że sposób przesłuchania "utwierdził nas w przekonaniu, że to postępowanie miało na celu tylko i wyłącznie wywarcie presji i nacisku na sędziego, a nie wyjaśnienie jakichkolwiek okoliczności obiektywnych".
- To jest nie tylko próba nacisku na niezawisłego sędziego, ale pokazanie wszystkim sędziom w Polsce i policzek wymierzony wszystkim sędziom w Polsce, że jeśli będziecie podejmować decyzje niewygodne dla władzy politycznej, to będziecie mieli z tego powodu kłopoty. Jestem przekonany, że polscy sędziowie są ludźmi honoru, którzy się przed tą presją nie ugną - dodał.
"Konkurs piękności"
Do złożenia wyjaśnień został też wezwany sędzia Bartłomiej Przymusiński, który wielokrotnie wyrażał krytyczne opinie wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości. Komentował także wybór sędziów do Sądu Najwyższego przez nową Krajową Radę Sądownictwa, który nazwał "konkursem piękności", a sam proces wyboru kandydatów na sędziów określił jako "w pełni zależny od ministra sprawiedliwości".
- To jest coś, za co koszt jesteśmy cały czas gotowi płacić, żeby sądownictwo w Polsce było niezależne - zapewniał w czwartek rano Przymusiński.
Dodał, że sędziowie "są gotowi przyjmować wszystkie konsekwencje, jakie się z tym wiążą". - To jest nasz obowiązek jako sędziów, żeby mówić o tym, co przy zmianach dotyczących sądownictwa narusza ten fundament, jakim jest niezależność od polityków - dodał.
"Uważamy, że nie ma podstaw do stawiania zarzutów dyscyplinarnych"
Po zakończeniu przesłuchania po godzinie 16 Przymusiński powiedział, że rzecznik dyscyplinarny wezwał go w charakterze świadka. - Nasze stanowisko jest takie, że to postępowanie nie powinno być prowadzone. Rzecznik uważa inaczej, wobec tego czynność się odbyła. Uważamy, że nie ma podstaw do stawiania żadnemu z sędziów zarzutów dyscyplinarnych - oświadczył.
Pytany, czy podziela opinię, że jest próba zastraszania sędziów, odpowiedział: - Do mnie wielu sędziów zwraca się z niepokojem, jak mają się zachowywać w tej sytuacji. Z pewnością taki efekt wśród sędziów występuje.
Rzecznik nowej KRS Maciej Mitera komentował w czwartek, że "nie wie, za jaką krytykę" sędziowie są wzywani do zeznań. - Musiałbym wiedzieć, jaki jest tutaj cel wysłuchania rzecznika - powiedział.
Zaznaczył dodatkowo, że składanie wyjaśnień nie jest jednoznaczne z postępowaniem dyscyplinarnym.
- My [Krajowa Rada Sądownictwa - przyp. red.] jesteśmy organem całkowicie niezależnym. Nie mogę wypowiadać się na temat zachowań, procedury rzeczników dyscyplinarnych, bo nie mam takiej wiedzy. To są całkowicie odrębne podmioty od nas - zaznaczył sędzia.
Jak poinformował reporter TVN24 Radomir Wit, spektrum możliwych kar podejmowanych wobec sędziów jest szerokie. Może to być między innymi nagana, przeniesienie do innego miasta, kara finansowa, a nawet usunięcie z zajmowanego urzędu.
"Trzeba wiedzieć co należy mówić, a czego nie należy mówić"
- Nie mam wrażenia, że sędziowie są zastraszani - powiedziała sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik, członkini nowej KRS, odnosząc się do czwartkowego przesłuchania dyscyplinarnego sędziów.
Podkreśliła, że jeśli "każdy zwykły obywatel za wzorem sędziego, który powszechnie mówi, zacząłby stosować tego typu zasadę ocenną, to de facto doszłoby do bezprawia". - Nie wiem, czy trzeba się tłumaczyć, ale trzeba być odpowiedzialnym jako sędzia i wiedzieć, co należy mówić, a czego nie należy mówić, dla dobra naszej ojczyzny - stwierdziła.
"Inicjatywa pochodzi od osób trzecich"
- Ministerstwo Sprawiedliwości ani nie inicjowało tych działań, ani też nie jest informowane o okolicznościach związanych z tymi postępowaniami - mówił z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Sugerował, iż "mogą podejrzewać, bo taki jest tryb postępowania, że inicjatywa pochodzi od osób trzecich, które kierują do rzeczników dyscyplinarnych czy właściwych sądów wnioski o uruchomienie postępowań w związku z jakimiś wypowiedziami".
"Przechodzimy w fazę niszczenia ludzi"
W piątek wyjaśnienia ma złożyć prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz, który w czwartek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mówił, że "dzisiaj my [sędziowie - red.] idziemy, jutro może pójść ktoś inny".
- Nie chodzi mi tylko wyłącznie o sędziów czy innych prawników, ale o wszystkich naszych słuchaczy - precyzował sędzia.
- Ten system się przeobraził. Skończyliśmy już z fazą walki z systemem, z demokratycznym państwem prawa. Teraz przechodzimy w fazę niszczenia ludzi i z tego musimy sobie zdawać sprawę, że to już jest kolejna faza - argumentował.
Autor: akw,js//now / Źródło: tvn24