Europoseł PiS Patryk Jaki broni swojego ojca, który został oskarżony o mobbing przez pracowników Wodociągów i Kanalizacji w Opolu, gdzie Ireneusz Jaki jest prezesem. Były wiceminister sprawiedliwości skontaktował się z przygotowującą tekst na ten temat dziennikarką tvn24.pl Igą Dzieciuchowicz i zaprosił ją na rozmowę do resortu sprawiedliwości, w którym nie jest już zatrudniony. - Rozumiem, że wdzięcznym tematem są rodziny polityków i opozycja lubi to robić - komentuje Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska z Solidarnej Polski. Opozycja mówi jednak o "ciągu zamkniętym", "centrum dowodzenia szajki Ziobrowej" i "standardach rodem z Białorusi".
Pracownicy oskarżają Ireneusza Jakiego, prezesa Wodociągów i Kanalizacji w Opolu, o mobbing. Jaki zaprzecza, twierdząc, że zarzuty to zemsta za to, że ujawnił nieprawidłowości w przebiegu przetargu na energię elektryczną. Ojca broni syn - Patryk Jaki, europoseł PiS i były wiceminister sprawiedliwości (2015-2019).
Europoseł skontaktował się telefonicznie z dziennikarką tvn24.pl Igą Dzieciuchowicz, autorką tekstu o Ireneuszu Jakim, po tym, gdy próbowała skontaktować się z jego ojcem. - Nie ukrywam, że byłam zaskoczona tym telefonem. Rozmawialiśmy około 15 minut. Pan Patryk tłumaczył mi, że to jest sprawa bardziej skomplikowana, niż wygląda i chciałby mi powiedzieć, jak to jest według niego i według jego ojca - opisała dziennikarka w studiu TVN24.
Patryk Jaki zaprosił dziennikarkę do resortu sprawiedliwości, w którym nie jest już zatrudniony. - Na tym spotkaniu poprosił o wyłączenie dyktafonów. Powiedział mi, że chciałby, żebym uważnie posłuchała tego, co mówi, bo nie chciałby mnie ciągać po sądach. Zapytał mnie dwa razy, czy jestem dziennikarką, która dąży do prawdy. Powiedział, że to, że jego ojciec jest w tej chwili oskarżony o zachowania mobberskie, wynika z tego, że zgłosił do prokuratury sprawę tak zwanego przetargu na prąd. W tej sprawie pan prezes twierdził, że został pominięty w sprawie ugody, a oskarżenia ze strony pracowników są zemstą za to, że ujawnił tę aferę - mówiła dziennikarka.
Ozdoba: proszę to ujawnić
O taką formułę spotkania Patryka Jakiego z dziennikarką - i jego zasadność - pytany był Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska z Solidarnej Polski.
- Nie bądźmy śmieszni. Jeżeli mają cokolwiek, proszę to ujawnić, inaczej oczywiście powinny być odpowiednie kroki prawne. To troszeczkę jest sprowadzanie tematu do absurdu. Rozumiem, że wdzięcznym tematem są rodziny polityków i opozycja lubi to robić - powiedział. - Ja bym nie sprowadzał sprawy do absurdu - dodał.
Śmiszek: centrum dowodzenia szajki Ziobrowej
Krzysztof Śmiszek (Lewica) skomentował: - Widać, że Solidarna Polska zrobiła sobie z Ministerstwa Sprawiedliwości centrum dowodzenia szajki Ziobrowej, bo jak inaczej można wytłumaczyć obecność europosła w Ministerstwie Sprawiedliwości, który czuje się jak u siebie, zaprasza do pokojów, na salony i rozmawia sobie z dziennikarką, próbując, w domyśle, wpłynąć na jej tekst?
Jego zdaniem obecność dziennikarki w resorcie sprawiedliwości "może znaczyć tylko jedno: że Ministerstwo Sprawiedliwości patrzy na ręce tej dziennikarce". - To pokazuje, że Ministerstwo Sprawiedliwości zostało sprywatyzowane przez działaczy Solidarnej Polski - podsumował.
Bejda: to wygląda tak, jakby to było takie jego prywatne poletko
Poseł PSL Paweł Bejda określił sytuację "tak po młodzieżowemu: grubo". - Jeżeli syn, będąc czynnym politykiem, będąc byłym wiceministrem sprawiedliwości, ale już nieurzędującym, zaprasza dziennikarkę do Ministerstwa Sprawiedliwości, to wygląda tak, jakby to było jego prywatne poletko. W ogóle brak mi słów, w jaki sposób instrumentalnie państwo polskie jest wykorzystywane przez polityków Solidarnej Polski - dodał.
- To jest rodzinna sprawa, ta sprawa dotyczy jego ojca, więc jak najdalej powinien być od tej sprawy, a poza tym sądzę, że nawet jak on się wyłączy z tej sprawy, to i tak ma kolegów. I tak są telefony, może zadzwonić, gdzieś tam w tle jest jego postać jako czynnego polityka i jako polityka, który jest we władzach Solidarnej Polski, a Solidarna Polska w tej chwili, jakby nie było, ma wpływ na to, co się dzieje w prokuraturze - mówił poseł.
Kierwiński: stworzył się już nie tylko układ, a cały ciąg zamknięty
- To są standardy rodem z Białorusi - ocenił poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński. - Ważny polityk zaprasza do ministerstwa dziennikarkę, która zajmuje się sprawą - po co to robi? Po to, żeby wpływać na to, co dziennikarze będą na temat tej sprawy mówić i żeby pokazywać, że tak naprawdę ma wpływ na prokuraturę, bo inaczej tego interpretować nie można - dodał.
Jego zdaniem "można powiedzieć, że stworzył się już nie tylko układ, a cały ciąg zamknięty". - Z jednej strony próba wpływania na media, z drugiej strony próba wpływania na prokuraturę, swoiste pokazywanie, że ma się duże wpływy. Innymi słowy Patryk Jaki bardzo stara się, aby sprawa jego taty nie toczyła się, żeby została jakoś zamieciona pod dywan i to od strony prokuratury, i od strony mediów - ocenił.
Źródło: TVN24