Postępowanie dowodowe będzie w większym stopniu koncentrowało się na osobie pokrzywdzonej, a nie na tym, czy sprawca miał świadomość podjęcia aktywności seksualnej bez zgody drugiej osoby - mówiła w TVN24 doktor Dominika Czerniak, prawniczka z Katedry Postępowania Karnego Uniwersytetu Wrocławskiego. Komentowała zmiany w przepisach dotyczących definicji gwałtu. Jej zdaniem hasło "tylko tak oznacza zgodę" nie zostało de facto wprowadzone.
W czwartek weszły w życie przepisy wprowadzające nową definicję zgwałcenia. Po nowelizacji dotyczy art. 197 par. 1. Kodeksu karnego, zgodnie z nową definicją, zgwałceniem jest doprowadzenie innej osoby "do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody". Przepis uzupełniono więc o "brak zgody", którego wcześniej nie było. Sprawca zgwałcenia podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15. Takiej samej karze podlega sprawca czynu polegającego na wykorzystaniu sytuacji, w której ofiara nie może w sposób samodzielny i świadomy podejmować decyzji (wyrazić zgody) co do podjęcia aktu seksualnego.
Ustawa zawiera też przepis, że gdy sprawca przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku zgody lub też wykorzystując brak możliwości rozpoznania przez osobę znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem, doprowadza ją do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
"Kwestia, że zgody nie było, nie przesądza o samej karalności"
Doktor Dominika Czerniak, prawniczka z Katedry Postępowania Karnego Uniwersytetu Wrocławskiego dziękowała w rozmowie w TVN24 w niedzielę osobom odpowiedzialnym za inicjatywę dotyczącą implementacji w polskim prawie konwencji stambulskiej (czyli konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej) oraz podjęcia debaty na temat definicji zgwałcenia i zmiany myślenia o przemocy seksualnej.
Zwróciła jednak uwagę, że hasło, którym promowano wprowadzenie zmiany, czyli "tak znaczy tak" nie zostało de facto zrealizowane. - Nie chciałabym, żeby to moja krytyka była odbierana jako coś bardzo negatywnego, bardziej oceniam całość z perspektywy dogmatyczki, a nie z perspektywy osoby, która stosuje przepisy w praktyce - zaznaczyła.
Zwróciła uwagę, że "sama konwencja w artykule 36 zwraca uwagę, że zgwałceniem jest każdy akt seksualny, do którego doszło bez zgody drugiej osoby". - To, że do dokonania czynu doszło bez zgody drugiej osoby, powinno przesądzać o karalności - dodała.
Zauważyła, że polskie przepisy po zmianach "dotyczą częściowo braku zgody, ale koncentrują się na tym, dlaczego tej zgody nie wyrażono". - Natomiast kwestia, że jej nie było, nie przesądza o samej karalności - powiedziała Czerniak. - Praktyczny wymiar jest taki, że "tylko tak oznacza zgodę" nie zostało w pełni implementowane do naszego porządku prawnego - oceniła.
"Konia z rzędem temu, kto wyjaśni"
Jej zdaniem dodana przesłanka o doprowadzeniu do obcowania płciowego "w inny sposób mimo braku zgody" nie jest jasna. - Konia z rzędem temu, kto wyjaśni, czym jest ten inny sposób mimo braku zgody drugiej osoby - stwierdziła gościni TVN24.
Stwierdziła, że dla osoby, która zgłasza takie przestępstwo, przepisy będą oznaczały, że "postępowanie dowodowe będzie w większym stopniu koncentrowało się na osobie pokrzywdzonej, a nie na tym, czy sprawca miał świadomość podjęcia aktywności seksualnej bez zgody drugiej osoby".
- Dlatego, że trzeba ustalić, czy stan w którym znajdowała się osoba pokrzywdzona znajdująca się pod wpływem alkoholu, był stanem, który wyłączał jej możliwość podjęcia jakichś działań obronnych albo sprzeciwienia się, czy wyrażenia zgody na czynności seksualne, czy to był stan, który jedynie jej tę możliwość ograniczał - wyjaśniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock