Jerzy Owsiak mówił w środę w TVN24 o dzieciach z Michałowa i kryzysie migracyjnym na granicy z Białorusią. - Dzieci, które są na terenie Polski, są wywożone i cały świat o tym mówi. Tego się nie ukryje, nie przykryje. To jest straszny wstyd, którego nie odpracujemy przez najbliższy czas - powiedział.
Dziennikarze, którzy w związku ze stanem wyjątkowym nie mają wstępu na teren pasa przygranicznego, od dwóch tygodni próbowali się dowiedzieć, co stało się z grupą migrantów - w tym kobiet i dzieci - wobec których Straż Graniczna zastosowała procedurę push back i odwiozła z Michałowa na Podlasiu z powrotem na granicę.
W miniony weekend pojawiło się w internecie nagranie pokazujące kilkudziesięcioosobową grupę migrantów koczujących prawdopodobnie po białoruskiej stronie, bardzo blisko granicy z Polską. Najprawdopodobniej widać na nim dzieci migrantów z Michałowa. Wskazują na to ich wygląd i charakterystyczne elementy ubioru.
Owsiak: to jest straszny wstyd, którego nie odpracujemy przez najbliższy czas
O dzieciach z Michałowa mówił w środę w "Faktach po Faktach" Jerzy Owsiak, szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Wyobraźmy sobie, że to nasze wnuki, wnuki naszych znajomych, dzieci waszych znajomych. Jest tam jeden stopień Celsjusza. To się dzieje w Polsce. (...) Mi jest wstyd, bo jestem w ciepłym mieszkaniu, nic mi nie kapie na głowę. A być może tam powinniśmy być, przecież zajmujemy się dziećmi. Robimy, co możemy - powiedział.
Dodał, że w Polsce "nie mamy teraz takiego frontu polityków, którzy by powiedzieli: nie wyjdziemy z Sejmu, dopóki tego nie załatwimy". - Praca kończy się o godzinie 17, a tutaj trzeba być 24 godziny na dobę - podkreślił.
- Dzieci, które są na terenie Polski, są wywożone i cały świat o tym mówi. Codziennie widzimy zdjęcia. Tego się nie ukryje, nie przykryje. To jest straszny wstyd, którego nie odpracujemy przez najbliższy czas - dodał gość TVN24.
Owsiak stwierdził, że "bez wahania zrobiłby strefę, gdzie wszyscy uchodźcy po stronie polskiej powinni być przyjęci". - Możemy się boksować, wymyślać cuda niewidy, kto tam wejdzie. Cały świat to ogląda - podkreślił.
- To, co widzimy, to są historie kompletnie niezwiązane z historią dzielnej Polski, która stawała do walki. Na szczęście są wolontariusze, ratownicy, których Orkiestra wsparła. To odważni ludzie - mówił.
Owsiak: pan w kapeluszu ustala, kogo będziemy czcili, a kogo nie w naszej historii
Owsiak komentował też przygotowywany w Sejmie projekt uchwały dotyczącej 45. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników. W nowym projekcie nie znalazły się nazwiska założycieli KOR-u. W środę na posiedzeniu sejmowej komisji posłowie opozycji opuścili salę na znak protestu po tym, gdy poprawkę do projektu przedstawił Marek Suski (PiS). Poseł, oprócz zasiadania w Sejmie, jest także m.in. przewodniczącym Rady Programowej Polskiego Radia.
- Patrzyłem na pana w kapeluszu, który zawiaduje Programem Trzecim Polskiego Radia, układa mu program. Ten pan w ogóle nie powinien się do tego dotykać żadną częścią ciała. I ten pan teraz ustala, kogo będziemy czcili, a kogo nie w naszej historii. Wycięcie Jacka Kuronia? Na miłość boską, o czym my mówimy - powiedział gość TVN24.
Jego zdaniem "powinniśmy na cztery wiatry rozpędzić gościa, który wymyśla w Polsce taką dyskusję".
Owsiak: to nie jest politykowanie, ale nie można stać w rozkroku
Owsiak opowiadał też o swoim wystąpieniu na niedzielnej prounijnej manifestacji w Warszawie. Przyznał, że było to zupełnie spontaniczne, nieplanowane wcześniej. Jak mówił, wyszedł z domu razem z rodziną po swoim urodzinowym obiedzie i dopiero będąc na placu Zamkowym, zapytał Donalda Tuska, czy może wystąpić na scenie.
- Ludzie mówią mi często, żebym nie politykował. Ale to nie jest politykowanie, to jest po prostu stwierdzenie, w którym miejscu jesteś. Mogliśmy o tym nie mówić tak głośno 10 lat temu, ale przychodzi taki moment, kiedy musisz się opowiedzieć. To jest białe albo czarne. Nie możesz stać w rozkroku - podkreślił.
Źródło: TVN24