Grupa migrantów, a wśród nich kobiety i dzieci, została wypchnięta na granicę z Białorusią. Prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie o przedłużeniu stanu wyjątkowego na obszarze obejmującym 183 miejscowości przy polsko-białoruskiej granicy. O działaniach władzy i Straży Granicznej rozmawiali w niedzielę politycy w programie "Kawa na ławę" w TVN24. W dyskusji wzięli udział wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, prezydencki minister Andrzej Dera oraz posłowie Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej, Adrian Zandberg z Lewicy, Artur Dziambor z Konfederacji oraz wicemarszałek Sejmu z PSL Piotr Zgorzelski.
W ostatnim tygodniu grupa migrantów - w tym kobiety i ośmioro dzieci - która przebywała w pobliżu budynku Straży Granicznej w Michałowie, została wypchnięta na granice z Białorusią. Potwierdziła to rzeczniczka Straży Granicznej.
W środę prezydent Andrzej Duda podpisał i przesłał do Sejmu wniosek w sprawie wyrażenia zgody na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. W czwartek wieczorem Sejm wyraził na to zgodę. Za zagłosowało 237 posłów, przeciw było 179, od głosu wstrzymało się 31. Prezydent podpisał rozporządzenie w sprawie przedłużenia stanu wyjątkowego w piątek i zostało ono opublikowane w Dzienniku Ustaw.
O sytuacji na granicy i stosowanych wobec migrantów push backach dyskutowali w niedzielę goście "Kawy na ławę" w TVN24.
Wawrzyk: to nie jest tak, że chcemy dla kogoś źle
- Wyobraźmy sobie, że nie stawiamy tamy, wpuszczamy i tolerujemy pobyt na przykład rodzin z dziećmi. Oczywistym jest, że to zorganizowana akcja przez państwo białoruskie z mniejszym lub większym wsparciem Rosji - mówił wiceminister spraw zagranicznych z PiS Piotr Wawrzyk.
Przekonywał, że "jeżeli tak zrobimy, to kolejne grupy, setki, tysiące osób będą w ten sposób przepychane na polską granicę". - Reżim Łukaszenki szuka luki w systemie ochrony granicy i gra na wszystkich emocjach, na jakich może - dodał Wawrzyk.
- To nie jest tak, że chcemy dla kogoś źle. My po pierwsze egzekwujemy prawo, a po drugie odpieramy agresję w wydaniu hybrydowym, której dokonuje reżim Białoruski przy wsparciu Rosji - powiedział.
Zandberg: Łukaszenka dokładnie na to liczył
Adrian Zandberg z Lewicy zarzucał Wawrzykowi, że to właśnie rządzący "tańczą dokładnie tak, jak Łukaszenka zagrał". - On dokładnie na to liczył, że zachowacie się histerycznie zamiast odpowiedzialnie i dacie pokaz brutalności. Teraz Łukaszenka będzie ją pokazywał światu za każdym razem, kiedy będziemy mówili o prawach człowieka na Białorusi i piętnowali ten reżim - powiedział poseł.
- Polityka polityką, ale jest jeszcze taka elementarna ludzka przyzwoitość. Mówimy o wywożeniu do ciemnego lasu dzieciaków. To dzieci po dwa, trzy lata. Polska nie stoi przed wyborem brutalność i okrucieństwo albo bezpieczeństwo. To, co wy robicie, nie poprawia bezpieczeństwa ani odrobinę. To nieludzka licytacja z Łukaszenką, kto będzie większym barbarzyńcą - mówił.
Dera: te rodziny chciały wrócić na granicę
Prezydencki minister Andrzej Dera mówił, że "cały czas jesteśmy elementem wojny hybrydowej, która dzieje się na polskich granicach". - Polskie służby działają zgodnie z prawem unijnym, są do tego zobowiązane - podkreślał.
- Te osoby nielegalnie przekraczają granicę. Za dzieci odpowiadają rodzice. Polska zaproponowała rodzicom uruchomienie procedury. Jest ponad tysiąc osób, które przebywają w ośrodkach dla migrantów, są zaopiekowani, mają co jeść. Są tam również rodziny z dziećmi - powiedział.
Jak przekazał, "te konkretne rodziny odmówiły, nie chciały przebywać w polskiej placówce". - One chciały wrócić na granicę, mówili: chcemy wrócić - dodał Dera.
Leszczyna: nie może być tak, że małe, głodne, płaczące dzieci są wywiezione do lasu
Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej pytała Derę, czy "próbuje wmówić, że rodzice z małymi dziećmi prosiły, by wywieźć je w środku nocy do zimnego lasu i na bagna". - Gratuluję, jeśli ktoś panu w to uwierzy - zwróciła się do prezydenckiego ministra.
Oceniła, że polska władza jest "barbarzyńska". - Nigdzie na świecie nie może być tak, że małe, głodne, płaczące dzieci są wywiezione w majestacie państwa do lasu - podkreśliła posłanka.
- Żeby ten problem i kryzys, który mamy na wschodniej granicy nie był tylko kryzysem, o którym opowiada Łukaszenka, ten kryzys musi stać się kryzysem międzynarodowym. Po to mamy UE i to jest granica Schengen, żeby zaangażować Frontex, międzynarodowe organizacje humanitarne - oceniła Leszczyna.
Dziambor: po co my mamy granicę?
Artur Dziambor z Konfederacji zastanawiał się, "po co my mamy granicę i legalne przejścia graniczne". - Ci ludzie mogliby pójść na legalne przejście, ale problem polega na tym, że oni nie chcą zostać w Polsce. Oni chcą do Niemiec, do zachodniej Europy - podkreślał.
- Mamy taką sytuację, że albo wysyłamy sygnał na cały świat, że przez polską granicę można przepłynąć do zachodniej Europy, albo się ugniemy temu szantażowi emocjonalnemu, temu bestialstwu, na które sobie pozwala władza Łukaszenki, albo będziemy twardzi i pokażemy, że polska granica jest szczelna i że jeżeli ktoś chce ubiegać się o azyl to można - powiedział poseł Konfederacji.
Zgorzelski: mamy do czynienia z procederem testowania szlaku przemytu ludzi
Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu podkreślał, że "sytuacja jest złożona". - Wiemy, że w ostatniej dobie odnotowano ponad 600 prób nielegalnego przekroczenia granicy. 1550 osób z tych, którym udało się przekroczyć granicę, już są w Niemczech. Co najmniej 160 osób, które są w Polsce, już są zaangażowane do regularnego przemytu ludzi. Mamy do czynienia z procederem testowania szlaku przemytu ludzi - mówił.
Dlatego - podkreślał - trzeba dostosować narzędzia do takiego procederu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24