- Michał Woś jest nerwowy (...). Nie dziwię mu się, jest w bardzo trudnej sytuacji, ale jego argumenty można tylko zbijać faktami - powiedział Marcin Bosacki (KO) w "Tak jest". Odpierał też argumentację przedstawioną przez posła Suwerennej Polski na temat tego, jakie działania mógł - jego zdaniem - podejmować w kontekście Funduszu Sprawiedliwości i na temat tego, jakie są możliwości finansowania CBA.
Sejm uchylił w piątek immunitet politykowi Suwerennej Polski, posłowi klubu PiS Michałowi Wosiowi (w przeszłości również wiceministrowi sprawiedliwości). Wniosek, który skierowała prokuratura, ma związek ze śledztwem w sprawie wydania pieniędzy na zakup oprogramowania Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości, a także wydania środków publicznych na zakup licencji na korzystanie z Pegasusa.
Woś utrzymuje natomiast, że każde jego działanie w tej sprawie było zgodne z prawem. Stanowisko takie podtrzymywał również w poniedziałkowym wydaniu programu "Tak jest" w TVN24, którego był gościem. Według niego prokuratorzy, którzy wypowiadali się na sejmowej komisji immunitetowej, "nie byli w stanie wykazać żadnych znamion czynu zabronionego". Ocenił, że miał podstawę prawną do swojego działania.
Chwilę później do tez przedstawionych przez Wosia odniósł się kolejny gość "Tak jest" Marcin Bosacki (KO), wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej do sprawy Pegasusa, która w poniedziałek zapowiedziała złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa m.in. przez Michała Wosia w kontekście przekazania 25 mln zł z FS do CBA. Chodzi o zarzuty z art. 231 par. 1 i 2, w związku z art. 271 par. 1 Kodeksu karnego. Zawiadomienie wykracza poza zakres, jaki był przedmiotem debaty o uchylenie immunitetu.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. ( Art. 271 poświadczenie nieprawdy § 1 ustawy - Kodeks karny oraz art. 92a uchylony ust. 1 ustawy o transporcie drogowym - w zakresie, w jakim dopuszczają stosowanie wobec tej samej osoby fizycznej, za ten sam czyn, który stanowi naruszenie obowiązków lub warunków przewozu drogowego opisane w lp. 3.9 załącznika nr 3 do ustawy o transporcie drogowym, odpowiedzialności za przestępstwo oraz kary pieniężnej - z dniem 24.06.2017 r. zostały uznane za niezgodne z zasadą ne bis in idem oraz zasadą proporcjonalnej reakcji państwa na naruszenie prawa wynikającymi z art. 2 odpowiedzialność za przestępstwo skutkowe popełnione przez zaniechanie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 20.06.2017 r. sygn. akt. P 124/15 (Dz. U. z 2017 poz.1214)
Woś i Bosacki o możliwościach finansowania CBA
- Pan Woś jest nerwowy, to było widać przez ostatnie 20 minut. Nie dziwię mu się, jest w bardzo trudnej sytuacji, ale jego argumenty można tylko zbijać faktami - ocenił Bosacki.
Jak podkreślił, "jeśli Najwyższa Izba Kontroli, jeśli zaprzyjaźniony z nim politycznie Rzecznik Finansów Publicznych, jeśli komisja senacka (ds. Pegasusa - red.), której przewodniczyłem w poprzedniej kadencji, a teraz komisja sejmowa oraz prokuratura, wszyscy twierdzą, że przeznaczył te pieniądze w sposób co najmniej wskazujący na popełnienie przestępstwa, to pozostaje mu tylko przerywanie, krzyki, brak argumentów, nerwowość".
Prowadząca program Anna Jędrzejowska nawiązała do narracji Wosia, który - jak zauważyła - wskazuje, że w ustawie przewidującej, iż CBA jest finansowana z budżetu państwa, nie ma zastrzeżenia, że chodzi tam wyłącznie o budżet państwa. Również w poniedziałkowej rozmowie na antenie TVN24 poseł Suwerennej Polski zacytował art. 4 ust. 1 ustawy o CBA, gdzie czytamy, że "działalność CBA jest finansowana z budżetu państwa". - Nie ma tam słów "tylko i wyłącznie" - ripostował Woś.
Na tak przedstawianą argumentację odpowiedział Bosacki, podkreślając, że wcześniej politycy PiS tego argumentu nie używali. - Tylko kiedy zaczęła się groźba tego, że poniosą wreszcie odpowiedzialność i pójdą siedzieć za to, wymyślili to, że jeśli nie ma wprost napisanego "wyłącznie z budżetu państwa", to to można robić - mówił.
Według posła KO, akurat ta służba "może być finansowana tylko i wyłącznie z budżetu państwa, a nie z funduszy poszczególnych ministerstw".
Zmiana w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości
Bosacki przypomniał też, że we wrześniu 2017 roku Woś skierował do ówczesnej wiceminister finansów Teresy Czerwińskiej pismo, w którym na podstawie wskazanych przepisów ustawy o finansach publicznych zwrócił się o wyrażenie zgody na dokonanie zmian w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości - chodziło o kwotę 25 milionów złotych, które trafiły do CBA i zostały wykorzystane na zakup systemu Pegasus.
Jak już wcześniej informował w poniedziałek inny wiceszef speckomisji Paweł Śliz, i co na antenie TVN24 przypomniał Bosacki, Woś we wniosku wskazał na artykuł 43 paragraf 8 punkt 4 Kodeksu karnego wykonawczego, zmieniając wcześniejszą wersję, gdzie podany był punktu 1 z tego samego paragrafu.
CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ: Była minister finansów: nie wydałabym pozytywnej opinii, jeślibym wiedziała, że środki z Funduszu Sprawiedliwości trafią do CBA
- To jest taka różnica, że pierwszy (czyli punkt 4) mówi o tym, że można rzeczywiście walczyć z zapobieganiem przestępczości i finansować zapobieganie przestępczości. A drugi (czyli punkt 1) mówi wprost, że celem ma być tylko pomoc pokrzywdzonym i pomoc tym, którzy wychodzą z więzień - tłumaczył.
Jego zdaniem tę zmianę poprzedni rządzący wprowadzili "celowo", aby nie musieć ujawniać sejmowej komisji ds. służb specjalnych, tego, "co kupują". - To zostało po to zrobione - ocenił. - Pan Woś może rżnąć głupa od rana do wieczora, ale nawet jego własny rzecznik finansów publicznych mówił, że jest to nielegalne - zauważył.
Tymczasem Woś kilkanaście minut wcześniej w "Tak jest" przekonywał, że "działał zgodnie z procedurą", wnosząc do kierownictwa resortu o te zmiany.
Jędrzejowska mówiła, że nie przedstawił faktycznego celu, na który pieniądze mają być wydane, na co polityk stwierdził, że "przedstawił". - Mówiłem o przeciwdziałaniu przestępczości - powiedział.
Poseł Suwerennej Polski został też zapytany, czy jak zostanie już wezwany do prokuratury i prawdopodobnie usłyszy zarzuty, to będzie chciał funkcjonować w przestrzeni publicznej jako Michał Woś czy Michał W. - Oczywiście Michał Woś. Zachęcam wszystkich do pokazywania wizerunku, nie mam najmniejszego problemu - odparł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24