Zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach na głównej ulicy Łodzi - taki pomysł zgłosił doradca prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. Trunki miałyby być dostępne tylko w restauracjach i barach. Problem w tym, że doradca sam jest współwłaścicielem kilku lokali. Po reprymendzie, jaką dostał od swojej szefowej, wycofał swój wniosek i złożył rezygnację.
Doradca prezydent Łodzi Ali Koussan twierdził, że prohibicja na główniej ulicy Łodzi, czyli Piotrkowskiej i pobliskich ulicach zwiększyłaby bezpieczeństwo w centrum miasta i pozwoliłaby utrzymać ten rejon w czystości.
W praktyce miało to oznaczać, że ze ścisłego centrum miasta zniknęłyby sklepy monopolowe.
Koussan przekonywał, że alkohol powinno się podawać tylko w lokalach gastronomicznych, które dzięki temu, że będą jedynymi punktami z taką ofertą, zarobią więcej.
Sam, jak się okazało, jest współwłaścicielem kilku restauracji przy ul. Piotrkowskiej, na nowych przepisach na pewno więc by nie stracił.
"Chybiony pomysł"
Pismo Koussana w sprawie prohibicji trafiło nawet do Rady Miejskiej w Łodzi.
- Niezręcznością jest złożenie tego wniosku przez pana Koussana, który sam prowadzi biznes restauracyjny na ul. Piotrkowskiej. Zresztą we wniosku jest napisane, że ten zakaz ma dać większe wpływy restauratorom i właścicielom pubów -mówi przewodniczący Rady Tomasz Kacprzak.
- Wydaje mi się, że we własnej sprawie nie powinno się wprowadzać takich wniosków. Poza tym prohibicja jeszcze nigdy się nie sprawdziła, to bardzo zły pomysł - dodaje.
Ostatecznie Koussan wycofał się ze swojego pomysłu po tym, jak otrzymał reprymendę od prezydent Łodzi. Odszedł też ze stanowiska. - Dostał reprymendę, stąd ta rezygnacja - powiedział Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi. Dodał, że inicjatywa Koussana "poszła za daleko".
Autor: MAC / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24