Jestem gotowy zrobić wszystko, aby Platforma nie przeszła do historii - zapewnił w "Jeden na jeden" były premier Donald Tusk. W TVN24 pytany był o to, czy byłby gotów pokierować PO.
Były premier i przewodniczący Rady Europejskiej, a obecnie szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk był gościem Agaty Adamek w piątkowym "Jeden na jeden" w TVN24.
Tusk: poczucie, że da się odcisnąć piętno, jest fascynujące
Tusk pytany był, czy ma w planach powrót do polskiej polityki. W odpowiedzi przypomniał, że ma "konkretną pracę", związaną ze sprawami międzynarodowymi. - Bo jestem szefem organizacji, która grupuje partie z ponad trzydziestu państw i dużo więcej. Nie jest to takie proste - przyznał.
- Trudno prowadzić jedną partię w jakimś kraju i równocześnie odpowiadać za wszystkie pozostałe. Na przykład w Polsce jestem zwierzchnikiem w wymiarze międzynarodowym zarówno Platformy, jak i Polskiego Stronnictwa Ludowego - wyjaśnił. Zapytał potem: - Czy ta praca jest równie fascynująca jak szefostwo Rady Europejskiej czy premierostwo? Oczywiście nie.
Tusk, wspominając swoją kadencję jako premiera, przyznał, że nie zawsze był to czas "miły i wesoły", ale - jak mówił - "był to z pewnością niezwykle intensywny czas", z "możliwością podejmowania decyzji". - Nie zawsze mądrych oczywiście, jak to w życiu - dodał.
- To poczucie, że jest się w polityce, żeby zmieniać rzeczywistość, podejmować decyzje, odcisnąć piętno, jest najbardziej fascynujące, bo generalnie polityka potrafi być bardzo nudna, kiedy nie ma się siły sprawczej - przyznał Tusk. - To jest ten ból, który jest dzisiaj na twarzach wielu liderów opozycji, ja znam ten ból - dodał.
Zwracał przy tym uwagę na swoją rodzinę, która mieszka na Pomorzu. - Cała moja rodzina, moje dzieci, wnuki bardzo kochają miejsce, w którym żyją. To jest wystarczający powód, niejedyny, żebym ja na serio, właściwe od rana do wieczora myślał o tym, co się dzieje w Polsce, jak można pomóc tym, którzy chcą zmienić sytuację - wyjaśnił.
- Bo jest oczywiste, że przy moich poglądach i moim doświadczeniu chciałbym, żeby w Polsce doszło do zmiany politycznej - dodał.
Tusk: najważniejsze odbudowanie synergii w opozycji
Tusk, w obliczu problemów wewnątrz Platformy Obywatelskiej, został zapytany, czy jest gotowy przejąć przywództwo w partii.
- Nie wyznaczam sobie żadnych ograniczeń, natomiast u mnie bardzo ważna jest funkcja celu. Trochę szczęścia, determinacji i okoliczności spowodowało, że naprawdę nie mam potrzeby spełnienia ambicji personalnych, natomiast mam wielką potrzebę spełnienia pewnego celu, jakim jest przywrócenie ładu demokratycznego i wolnościowego w Polsce - odpowiedział.
Zwrócił przy tym uwagę, że rozmowa odbywa się 4 czerwca, czyli w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w 1989 roku. - Ten dzisiejszy czwarty czerwca jest nieporównywalny z tamtym. Ale mam poczcie, że znowu trzeba zainwestować wszystko, co tylko można, żeby wolność czy demokracja, czy przyzwoitość w życiu publicznym znowu nie była tylko marzeniem, ale żeby znowu stała się faktem - przekonywał.
- Mentalnie, emocjonalnie i życiowo jestem gotów podjąć każdą decyzję, żeby pomóc odwrócić ten bardzo niebezpieczny dla Polski bieg zdarzeń. Ja tu jestem cały czas. Dlatego rozmawiam z wieloma osobami na ten temat - odpowiedział.
Tusk wskazał, że ważną rzeczą jest dla niego doświadczenie z pierwszej Solidarności, w której - jak wspomniał - miał "zaszczyt uczestniczyć".
- I dzisiaj jest dokładnie tak samo jak wtedy, że niezależnie od różnic, czasami też konfliktów emocjonalnych, personalnych, najważniejsze jest odbudowanie synergii w opozycji, czyli zdolności, żeby ludzie, szczególnie liderzy opozycji, też mieli wobec siebie trochę więcej zrozumienia i nawet czułości, czyli tego terminu zrewaloryzowanego przez Olgę Tokarczuk - tłumaczył.
"Jestem gotowy zrobić wszystko, aby Platforma nie przeszła do historii"
Tusk zapewnił, że jest gotowy "zrobić wszystko, aby Platforma nie przeszła do historii". - Jestem przekonany, że Platforma, jako partia odpowiedzialnego centrum, z tym wszystkim, co udało nam się wspólnie zrobić, jest absolutnie niezbędna, jeśli myślimy o wygranej w najbliższych wyborach parlamentarnych - powiedział. Dodał przy tym, że nie uznaje wyższości Platformy nad innymi partiami.
Dopytywany o powrót do szefowania w PO, Tusk przypomniał, że partia ma swojego przewodniczącego.
- Borys Budka objął przywództwo Platformy w bardzo trudnym momencie. To było dla niego bardzo poważne wyzwanie. Pamiętamy, jak narzekano na poprzedniego przewodniczącego Grzegorza Schetynę, nie zawsze sprawiedliwie. Platforma wymagała wtedy nowego impulsu, a Borys Budka potrafił to zrobić. Potem przeprowadził Platformę przez bardzo krytyczny moment - podkreślił. Jako przykład podał wymianę kandydata na prezydenta w ostatnich wyborach w 2020 roku.
Według Tuska, Budka "jest dobrym szefem, który chyba nie daje ludziom w tej chwili pewności". - Nie jestem od tego, aby oceniać Borysa Budkę. Wolę z nim o tym porozmawiać bezpośrednio - zastrzegł. Pytany o ostatnie wyrzucenia posłów z PO, Tusk zaznaczał, że woli "naprawić sytuację w Platformie niż komentować jej wewnętrzne niepokoje".
Zapowiedział, że będzie rozmawiał z Borysem Budką. - Pewnie jeszcze w czerwcu - dodał. Na prośbę o udzielenie wprost odpowiedzi na pytanie o przywództwo w PO Tusk odparł: - Pani zadała to pytanie, ja odpowiem na to pytanie Borysowi Budce i koleżankom i kolegom z partii.
Donald Tusk mówił, że jest gotów "zainwestować całą energię, pomoc i wyobraźnię, aby wesprzeć Platformę". - Bo w niej widzę przede wszystkim to, co najcenniejsze z punktu widzenia moich poglądów - argumentował.
Tusk: Nie chciałbym komentować czasami sensacyjnie brzmiących planów. One nie są moje
W ostatnim czasie niektórzy politycy wypowiadali się na temat ewentualnego powrotu Tuska do polskiej polityki, niektóre z tych głosów wskazywały na Senat. Tusk pytany o takie sugestie przyznał, że to dla niego "trochę kłopotliwa sytuacja". - Bo czytam różne scenariusze, które piszą albo dziennikarze, albo niektórzy politycy nie zawsze mi przychylni. To nie są moje scenariusze. Ja starałem się w życiu pisać sam dla siebie scenariusze - tłumaczył.
- Rozumiem, że można ciekawe figury polityczne sobie wyobrażać, ale ja nie wiążę swoich planów i swojej wizji przyszłości opozycji czy Polski z tym, co zdarzy się w najbliższym czasie w Olsztynie czy stanie się z Lidią Staroń i kandydowaniem na Rzecznika Praw Obywatelskich - tłumaczył.
Lidia Staroń jest wysuniętą przez PiS kandydatką na Rzecznika Obywatelskich, a także senator niezależną. Gdyby jej kandydatura uzyskała poparcie parlamentarzystów, wówczas w Senacie zwolniłoby się miejsce z jej okręgu olsztyńskiego. - Nie chciałbym komentować tych wszystkich czasami sensacyjnie brzmiących planów, bo to nie są moje plany - podsumował Tusk.
"Na konfliktach wewnątrz obozu władzy nie budowałbym własnych nadziei"
Były premier zapytany został także o ostatnie zawiadomienia szefa NIK Mariana Banasia w sprawie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego oraz trzech ministrów: szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MAP Jacka Sasina i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Zawiadomienie dotyczące Kaczyńskiego dotyczy m.in. zniesławień. W sprawie pozostałych członków rządu Banaś zwrócił uwagę na zeszłoroczne wybory kopertowe.
Czy według niego doniesienia te doprowadzą do końca rządu Zjednoczonej Prawicy? - Nie, ja bym nie budował przyszłości ani tego rządu, ani przyszłości polskiej demokracji na takich figurach jak pan Banaś czy wicepremier (Jarosław) Gowin, czy minister (Zbigniew) Ziobro - odpowiedział.
- Często słyszę w ławach opozycji takie spekulacje, że można na ich nielojalności wobec Kaczyńskiego coś zbudować. Ja bym generalnie na konfliktach wewnątrz obozu władzy nie budował własnych nadziei, tylko budował własną siłę. Można bardzo przeszacować i przelicytować, jeśli za partnerów będzie się miało tego typu ludzi, co nie zmienia faktu, że oskarżenia płynące ze strony NIK-u wobec rządu są jak najbardziej uzasadnione - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24