Na początku sierpnia mieszkaniec Olsztyna otrzymał telefony z ofertami inwestycji, które przynoszą szybkie zyski. Mężczyzna zainteresował się tym. Był jednak jeden warunek dalszej współpracy. Musiał prowadzić z "brokerami" korespondencję mailową i rozmawiać za pośrednictwem internetowych komunikatorów.
- Przystał na tak postawione warunki i zaczął regularnie wykonywać przelewy na wskazane przez nich konta bankowe. Był przekonywany, że jego inwestycje przynoszą zyski i zachęcany do korzystania z dobrej sytuacji na rynku i inwestowania coraz wyższych kwot - podał podkomisarz Jacek Wilczewski z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Oszuści przekonali mężczyznę do zainstalowania na jego telefonie i komputerze aplikacji mających rzekomo służyć do obsługi środków pracujących na rynku. Wśród aplikacji, które zainstalował były też takie, które dawały sprawcom zdalny dostęp do obsługi jego urządzeń elektronicznych.
- Aplikacje i strony internetowe były spreparowane, pokrzywdzony myślał, że obserwuje swoje przychody, tymczasem jego pieniądze były przekazywane między kontami sprawców lub wybierane z bankomatów. Kiedy mężczyzna informował "brokerów" o tym, że chce wypłacić kwoty, które rzekomo zarobił, był przekonywany, że do tego musi jeszcze opłacić dodatkowe ubezpieczenia i licencje - przekazał policjant.
Spotkał się osobiście z oszustami
Podkomisarz Wilczewski podkreślił, że gdy bank odmówił pokrzywdzonemu wykonania przelewu znacznych ilości pieniędzy na zagraniczne konto bankowe, "ten zdecydował się przekazać środki w gotówce wprost w ręce oszustów".
- Dwukrotnie spotkał się z "brokerami" na ulicach Olsztyna. Część pieniędzy, których nie mógł przesłać między rachunkami lub przekazać w gotówce, przeznaczył na zakup walut elektronicznych. Oszuści przy wykorzystaniu aplikacji udostępniającej im możliwość zdalnej obsługi jego komputera wyczyścili jego portfel kryptowalutowy do zera - poinformował policjant.
W ciągu blisko dwóch miesięcy pokrzywdzony przekazał oszustom ponad 1,2 miliona złotych.
- O tym, że padł ofiarą przestępstwa zorientowali się jego bliscy, których poprosił o pożyczkę sporej sumy pieniędzy - podsumował podkomisarz Wilczewski.
Autorka/Autor: mm/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock