Proszę się nie dziwić, że w Polsce mamy dzisiaj rekordową inflację, bo mamy rekordowo niekompetentnego i w sensie politycznym nieprzyzwoitego prezesa NBP - powiedział w "Faktach po Faktach" przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, odnosząc się do działań Adama Glapińskiego.
Podczas piątkowej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński odniósł się do "serii wypowiedzi polityków" dotyczących jego osoby. Autorem jednej z nich był lider PO Donald Tusk, który powiedział w ubiegłym tygodniu w Radomiu, że jeśli PO wygra wybory, "wyprowadzi Glapińskiego z NBP".
- Bałbym się, gdyby Polska weszła w taki okres swojej historii, że "silni ludzie" będą wyprowadzać urzędników państwowych ze wszystkich instytucji, które się nie podobają. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Żyjemy w demokratycznym kraju w XXI wieku w Europie i to nie może tak być - oświadczył w piątek Glapiński.
Tusk: jeśli jest choćby mała wątpliwość, dotycząca legalności wyboru Glapińskiego, to sprawa jest bardzo poważna
Tę wypowiedź skomentował w piątkowych "Faktach po Faktach" Donald Tusk. - W czasie, kiedy decydowano w Pałacu Prezydenckim o tym, że Adam Glapiński będzie kandydował na kolejną kadencję, pojawiły się wątpliwości w niektórych analizach prawnych - powiedział. Na uwagę, że Pałac Prezydencki nie potwierdził, że taka analiza była, lider PO odparł, że "były publikowane takie opinie prawników, na przykład pani doktor (Doroty - red.) Pudzianowskiej".
Tusk zwracał uwagę, że było głośno o tym, iż "była konsternacja w Pałacu Prezydenckim, bo analizy i stanowiska prawników były niejednoznaczne". Szef PO mówił, że "Adam Glapiński doprowadził wskutek swojej niekompetencji, a być może także zachowań nieetycznych, do tak dramatycznej sytuacji nie tylko instytucję, którą zarządza, ale przede wszystkim budżety rodzinne milionów Polaków". - Jeśli równocześnie jest choćby mała wątpliwość, dotycząca legalności jego wyboru, to sprawa jest bardzo poważna - dodał.
- Zobaczmy, jak ważne w takim przypadku jest niezależne sądownictwo, bo na końcu to niezależni prawnicy powinni rozstrzygać o tym, czy na przykład procedura wyboru Adama Glapińskiego była legalna, czy nie - podkreślał Tusk. - Jeśli jest wątpliwa w sposób prawny, to w Polsce chyba wszyscy bez wyjątku, może poza prezesem Kaczyńskim, odetchnęliby z ulgą, gdyby okazało się, że można zgodnie z prawem pana Glapińskiego usunąć, czyli wyprowadzić z budynku Narodowego Banku Polskiego i skrócić jego męki, a przede wszystkim nasze - dodał.
Tusk o Glapińskim: nawet jeśli wydaje się on czasami postacią komiczną, to nikomu jednak do śmiechu nie jest
- Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński jest bardzo nietypowym prezesem. Jest w oczywisty sposób nominatem partii rządzącej i właściwie nawet on nie ukrywał wielokrotnie, że zostając prezesem NBP, będzie dbał przede wszystkim o interesy partii rządzącej, a nie o interesy ludzi - powiedział.
Mówiąc o piątkowej konferencji Glapińskiego, gość "Faktów po Faktach" stwierdził, że "była równie zabawna i niepoważna, jak jego poprzednie wystąpienia". - Najgorsze jest to, że nawet jeśli wydaje się on czasami postacią komiczną, to nikomu jednak do śmiechu nie jest. Poświęca czas liderom opozycji, jest rzeczywiście z gruntu politycznym prezesem, mimo że ta funkcja wymaga apolitycznej postawy, a tak naprawdę nie wygląda mi na człowieka, który by skoncentrował się na tym, za co w rzeczywistości odpowiada - dodał.
- Proszę się nie dziwić, że w Polsce mamy dzisiaj rekordową inflację, bo mamy rekordowo niekompetentnego i w sensie politycznym nieprzyzwoitego prezesa NBP - ocenił Tusk.
Jak dodał, "nie ma nic ważniejszego niż wiarygodny, dobrze przygotowany i budzący zaufanie lider instytucji, takiej jak bank centralny, podczas inflacji". - Przecież temu człowiekowi nikt nie wierzy, ponieważ on w ostatnim roku kłamał jak najęty albo okazał się dramatycznie niekompetentny, niemający pojęcia o sprawach, którymi się zajmuje - ocenił.
- Gdyby był felietonistą albo partyjnym działaczem, pół biedy, ale każde jego słowo, konferencja prasowa, decyzja, ma bezpośredni wpływ na kondycję finansową polskich rodzin. On jest bezpośrednio odpowiedzialny - i Kaczyński, który go nominował - że dzisiaj nie mamy inflacji na poziomie 7-9 procent, jak w wielu państwach europejskich, tylko 16 procent i ciągle z niebezpieczną perspektywą. Ten człowiek powinien odejść jak najszybciej. Gdyby miał godność, sam by zrezygnował po tym, co zgotował Polakom. Jeśli nie, musimy znaleźć sposoby, żeby uwolnić Polskę od tego ciężaru - dodał Tusk.
Tusk o wejściu do strefy euro: nie przyspieszałbym dzisiaj tego procesu
Donald Tusk w "Faktach po Faktach" odniósł się również do możliwości przyjęcia euro w Polsce. Na piątkowej konferencji Adam Glapiński mówił, że dopóki on jest prezesem NBP, Polska nie wstąpi do strefy euro.
- Są generalnie dwie szkoły, jeśli chodzi o strefę euro. Po pierwsze my potencjalnie jesteśmy członkiem strefy euro. Wchodząc w 2004 roku do Unii Europejskiej, zdecydowaliśmy też, że prędzej czy później będziemy w strefie euro - mówił Tusk.
- Po drugie nie mam wątpliwości, że być w strefie euro znaczy być bardziej zintegrowanym z całą Europą. Widać wyraźnie, że niektóre państwa w strefie radzą sobie wyraźnie lepiej, a niektóre niewiele lepiej od Polski. Euro niczego nie gwarantuje tak samo z siebie, jeśli chodzi o inflację, ale też z całą pewnością bycie w strefie euro nie oznacza jakichś zwiększonych ryzyk - podkreślał lider PO.
Gość TVN24 stwierdził, że jest "gotów przyjąć argumenty tych ekonomistów, którzy przestrzegają przed szybkimi krokami, teraz w czasie takich turbulencji i niepewności". - Między innymi wielu moich doradców było dość ostrożnych, jeśli chodzi o tempo podejścia do strefy euro. Ja miałem przekonanie, że istnieją nie tylko finansowe, ale i polityczne okoliczności, które powinny skłonić Polaków, aby zechcieć wejść do strefy euro, ale rozumiem też tę ostrożność i na pewno nie przyspieszałbym dzisiaj tego procesu - dodał.
Tusk o aferze mailowej: czy wyobraża sobie pani profesora Rzeplińskiego, który robi mi obiad jako szefowi partii rządzącej?
Lider PO skomentował również aferę mailową i korespondencję mającą pochodzić między innymi z prywatnej skrzynki mailowej szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka.
- Wtedy, kiedy była afera podsłuchowa, to podejmowałem natychmiastowe decyzje. Włączyłem prokuraturę, media, w tym media publiczne, sprawę wałkowano niezwykle intensywnie od rana do wieczora. Dzisiaj to też jest wspólne zadanie, tym bardziej, że w telewizji rządowej jeszcze nikt się nie zająknął o aferze mailowej. Sytuacja jest trudniejsza niż za moich czasów, gdy mieliśmy wolne sądy, niezależną prokuraturę i niezależne media publiczne - powiedział Tusk w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską.
- Dla mnie jednym z fundamentów demokratycznej Polski była pełna niezależność takich instytucji jak Trybunał Konstytucyjny. Za moich czasów też prokurator był niezależny. Pilnowałem tego przez siedem lat, jak byłem premierem, żeby nie było takich relacji - mówił. Jak dodał, "my z profesorem (Andrzejem - red.) Rzeplińskim czy ówczesnym prokuratorem generalnym (Andrzejem - red.) Seremetem obsesyjnie pilnowaliśmy wzajemnej niezależności". - Nie było spotkań. Czy wyobraża sobie pani profesora Rzeplińskiego, który robi mi obiad jako szefowi partii rządzącej i ustala jak należy prowadzić politykę Trybunału Konstytucyjnego? Świat stanął na głowie, my wszyscy w tych sprawach zdzieramy gardło, ale nie możemy skapitulować, bo oni naprawdę zrujnowali demokrację - podkreślił Tusk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24