Z drożyzną można walczyć, ale są dwa warunki, aby robić to skutecznie - trzeba mieć elementarne kompetencje i trzeba mieć elementarną uczciwość - mówił szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk na konwencji partii w Radomiu. Podkreślał, że "jeśli ktoś potrafił walczyć z drożyzną, wziąć inflację i zdusić ją do zera, to był to jego rząd". - Skończy się PiS, skończy się drożyzna - ocenił.
"Konwencja Przyszłości" PO odbywa się w hali widowiskowo-sportowej Radomskiego Centrum Sportu. Ma między innymi służyć mobilizacji działaczy i sympatyków partii przed maratonem wyborczym w latach 2023-2024, kiedy to odbędą się kolejno wybory: samorządowe i parlamentarne w przyszłym roku oraz europejskie za dwa lata.
- To nie jest przypadek, że właśnie w tym miejscu, właśnie wy, a nie kto inny, pokazujecie Polsce, gdzie jest siła, gdzie jest dobra wola, gdzie jest nadzieja na zmianę - powiedział Tusk do zgromadzonych.
Szef Platformy podkreślił, że przez ostatnie miesiące odwiedził blisko 100 miejscowości. - Spotykałem na tej drodze ludzi, którzy podobnie jak wy, podobnie jak dzisiaj już właściwie prawie cała Polska, są bardzo przejęci tym, co dzieje się w naszej ojczyźnie. Bywają nawet czasami załamani tymi doświadczeniami, które na nich spadają, a równocześnie mają w sobie nadzieję i wiarę w to, że tę sytuację można zmienić - mówił.
Tusk dodał, że zaprosił na konwencję gospodarzy jego niektórych spotkań. - To nie są ludzie zaangażowani w działalność polityczną. To byli ci, którzy chcieli ze mną rozmawiać, chociaż, jak wiecie być może, to nie zawsze jest łatwe - zaznaczył.
- Żyjemy dzisiaj w kraju, w którym trzeba mieć odwagę osobistą, żeby porozmawiać publicznie z liderem opozycji - powiedział Tusk.
Tusk: policjanci są w dużej mierze ofiarami systemu, który zbudował PiS
Podczas wystąpienia zwrócił uwagę na sytuację różnych grup zawodowych pod rządami PiS, odnosząc się do swoich rozmów z przedstawicielami różnych profesji.
Jak wskazał, dzięki rozmowom z rolnikami zrozumiał, dlaczego "polska wieś odwraca się dzisiaj od rządzących, dlaczego polscy rolnicy czują się dzisiaj oszukani przez rządzących". - Bo zostali oszukani - stwierdził. - Co znaczy kalkulować i planować opłacalną produkcję w sytuacji, w której nawozy sztuczne podrożały w przeciągu roku o 700-800 procent, nie wspominając o paliwie - dodał.
Lider PO mówił także o funkcjonariuszach policji. Stwierdził, że "polskie policjantki i polscy policjanci idą do służby - prawie wszyscy bez wyjątku - po to, żeby bronić Polaków i ścigać bandytów, nie, żeby bronić władzy przed obywatelami".
- Mówią mi: panie premierze, może by pan zrobił z tym wreszcie porządek, bo my chcieliśmy być w policji po to, żeby ścigać bandytów, a nie godzinami, dniami i tygodniami stać pod Sejmem albo na Nowogrodzkiej - mówił Tusk. Ocenił, że "policjanci są w dużej mierze też ofiarami tego systemu, który PiS zbudował w Polsce - oni naprawdę chcą nam pomagać, a nie przeszkadzać".
Tusk: plucia w twarz ludziom nigdy nie zapomnimy
Tusk zwrócił także uwagę na sytuację nauczycieli. - Mamy dzisiaj w polskiej szkole coraz starszych nauczycieli - z oczywistych względów. Przecież ten zawód, który powinien być jednym z najbardziej atrakcyjnych - bo wszyscy szanujemy i kochamy swoich nauczycieli i swoje nauczycielki - stał się zawodem najbardziej chyba upokarzającym. Nauczycielom i nauczycielkom ta władza w tym samym tygodniu, kiedy dała sobie - ministrom, prezydentowi, premierowi - podwyżki od 40 do 60 procent - w tym samym czasie powiedziała polskim nauczycielom i nauczycielkom, że mogą dostać 4 procent podwyżki przy inflacji 16 procent - mówił.
- My tego upokorzenia, tego plucia w twarz ludziom nigdy nie zapomnimy - oświadczył lider PO.
Szef PO: z drożyzną można walczyć, ale są dwa warunki
Mówił także o inflacji i o tym, jak walczyć z drożyzną. Powiedział, że "jeśli ktoś potrafił walczyć z drożyzną, wziąć inflację i zdusić ją do zera, to był to jego rząd".
- Jak zostawałem premierem, inflacja wynosiła ok. 5 proc., potem przyszedł kryzys światowy, który położył wiele gospodarek europejskich, a mimo to w momencie, gdy zdawałem rząd, inflacja zjechała poniżej zero procent – powiedział lider PO. Dodał, że kiedy "przyszedł PiS", inflacja wzrosła z -1,4 procent do 16 procent.
- Czy ktoś ma jeszcze pytania, kto powinien rządzić w Polsce, jeśli Polska ma nie być krajem największej drożyzny w Europie?" – pytał Tusk. Wyliczył, że w wielu krajach europejskich inflacja jest znacznie niższa. Wymienił między innymi Maltę, gdzie ten wskaźnik wynosi 5,8 procent, Francję – 5,8 procent i Niemcy, gdzie inflacja wynosi "7 procent z dużym kawałkiem, ale ostatni odczyt – inflacja spada".
- Z drożyzną można walczyć, ale są dwa warunki, aby robić to skutecznie - trzeba mieć elementarne kompetencje i trzeba mieć elementarną uczciwość. I wtedy można walczyć z inflacją skutecznie - stwierdził Tusk.
- Skończy się PiS, skończy się drożyzna. A wy jesteście tutaj, żeby PiS się skończył, bo musi się skończyć drożyzna - powiedział.
Tusk: powodem drożyzny jest chciwość i głupota
Podając przykłady przedsiębiorców prowadzących małe firmy - właścicieli bistro i piekarza - stwierdził, że "widać bardzo wyraźnie, że sytuacja w całej polskiej gospodarce zaczyna być krytyczna". Przytoczył prognozy, według których jedna trzecia lokali gastronomicznych w Polsce może nie przetrwać do końca roku. Powołał się na badanie IBRiS, wykazujące, że blisko 35 procent rodzin zrezygnowało z planowanego urlopu; jedna trzecia rodzin musiała ograniczyć wydatki na żywności, podobny odsetek zrezygnował z zakupów urządzeń AGD i RTV.
- Istota dobrego rządu to zdolność zapewnienia ludziom chleba dobrego i taniego, i wody, zimnej i ciepłej, w kranie - powiedział, cytując ekspertów, "którzy prognozują, że jeśli PiS będzie dalej rządził", to bochenek chleba będzie kosztował do końca roku 10-30 złotych.
- Co takiego się stało, że oni przez siedem lat z Polski, naprawdę kwitnącego kraju, dumy Europy, zrobili kraj, gdzie problemem staje się woda i chleb? - pytał.
- Co stanowi prawdziwe źródła tej pisowskiej drożyzny, tej inflacji, która w Polsce jest już rekordowa w Europie? Dlaczego u nas musi być najdrożej? Powodem tej pisowskiej drożyzny jest chciwość i głupota - ocenił Tusk.
Lider PO o słowach prezesa NBP i obligacjach premiera
Zarzucił prezesowi Narodowego Banku Polskiego Adamowi Glapińskiemu brak kompetencji i nieumiejętność przewidywania, przypominając jego wypowiedzi sprzed niespełna dwóch lat, o deflacji jako zagrożeniu i "rzekomej groźbie wybuchu inflacji".
Tusk przypomniał, że w listopadzie ubiegłego roku szef banku centralnego zapowiadał spadek inflacji i jak dodał, powiedział to "niemal tego samego dnia, kiedy premier Morawiecki wydał miliony złotych na obligacje, które miały ochronić jego prywatne oszczędności przed inflacją".
- Zakładał, że inflacja będzie gigantyczna, ale nie powiedział tego Polakom. Po cichu, w tajemnicy przed obywatelami rządzący zapewnili sobie grube pieniądze - mówił przewodniczący PO. - Złodzieje!- skandowali zebrani.
Lider Platformy Obywatelskiej zapowiedział, że jeśli PO wygra wybory, "wyprowadzi Glapińskiego z NBP". - Adam Glapiński jest nie tylko niekompetentny, nie tylko nieprzyzwoity w tym, co robi. Adam Glapiński jest też nielegalny. Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy - przekonywał.
Tusk: jesteśmy tutaj po to, by władza nie pogardzała ludźmi słabszym
Tusk dziękował wszystkim, którzy zaangażowali się między innymi w Komitet Obrony Demokracji, wychodzili na ulice. - My jesteśmy też tutaj po to, żeby władza nie pogardzała nigdy więcej, nie pogardzała ludźmi słabszymi - mówił.
Przekonywał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński to "przedstawiciel władzy, który szydzi, upokarza, pogardza ludźmi, w tym często dziećmi, potrzebującymi szczególnej czułości". - Pamiętacie tę konferencję prasową na ulicy, ponieważ nie wpuszczono niepełnosprawnych do Sejmu? PiS im powiedział: "won", Sejm jest dla nas, a wy się możecie organizować na ulicy" - zwrócił się do uczestników konwencji.
Jak mówił lider PO, "przyjdzie taki moment, że na ulicy też się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie".
Odnosząc się do praw najsłabszych, "tych, którzy potrzebują pomocy, a przynajmniej zrozumienia i szacunku" powiedział: - "jest zero tolerancji i zero litości dla tych, którzy szukają tu jakichś zgniłych kompromisów". Zapowiedział między inny "zerwanie z hipokryzją, z tym zakłamaniem, na przykład z tą komisją, która bada sprawy pedofilii".
Lider Platformy Obywatelskiej przypomniał, że jest ojcem i dziadkiem. - I zwracam się do ojców i dziadków: jeśli macie tak, jak ja, córkę, wnuczkę, to nie możecie na miłość boga głosować na PiS - mówił. - Oni naprawdę zgotowali piekło kobietom i oni zgotują piekło waszym córkom i waszym wnuczkom - dodał.
Trzaskowski: potrzebujemy zmiany na Polskę nowoczesną, która zajmuje się słabszymi
Prezydent Rafał Trzaskowski mówił w trakcie swojego wystąpienia, że "dzisiaj nie chodzi tylko i wyłącznie o zmianę tej władzy". - Potrzeba nam zmiany na Polskę nowoczesną, otwartą, obywatelską, na Polskę, która zajmuje się słabszymi, która nie pozwala na pogardę - podkreślił.
- Tak często się mówi o tym, że brak w Polsce wspólnoty, że jesteśmy wszyscy zamknięci w tych swoich bańkach, że nie potrafimy się ze sobą porozumieć. A zobaczcie, co się stało w momencie, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Wszyscy byliśmy nagle razem. Wszyscy chcieliśmy pomagać. Wykrzesaliśmy z siebie nieprawdopodobną solidarność - powiedział.
Dodał, że PiS proponuje nam "antywspólnotę". - Szczucie na innych, na słabszych, albo na uchodźców, na gejów, na lesbijki - wymieniał prezydent stolicy.
- Oni próbują formatować nasze dzieciaki. Wprowadzać totalną propagandę do szkół - mówił.
- My gwarantujemy jedno, a mianowicie to, że umiemy tworzyć państwo, które jest silne, nowoczesne. Cechy takiego państwa to przede wszystkim zaufanie do drugiego człowieka. Bez kapitału społecznego, bez zaufania, nie ma silnego państwa - powiedział Trzaskowski.
Nowoczesne państwo - jak mówił - to na przykład prawa dla mniejszości czy niezależne sądy. Dodał, że w nowoczesnym państwie trzeba polityków, którzy nie oszukują, a "PiS kłamie dzień i noc".
Prezydent stolicy mówił też, że PiS długo pracował nad tym, żeby osłabić Unię Europejską, tymczasem to silna Unia okazała się potrzebna po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej. - A domyślacie się państwo co by było, gdyby prezydentem USA był nadal wymodlony przez PiS Donald Trump?" - pytał Trzaskowski.
Kinga Gajewska wystąpiła na scenie z dziećmi. "To, co robimy dzisiaj, to jest ich jutro"
Posłanka Kinga Gajewska pojawiła się stanowiącej mównicę platformie z dziećmi i mężem, Arkadiuszem Myrchą. - To jest ogromne wyzwanie tu występować - powiedziała. - To, co robimy dzisiaj, to jest ich jutro - dodała, wskazując na dzieci.
Swoje wystąpienie poświęciła głównie edukacji. Mówiła, że w tym obszarze z roku na rok jest coraz gorzej, przybywa tylko problemów, a szkoła staje się miejscem coraz bardziej opresyjnym. - Nie pozwalają na żaden indywidualizm i myślą, że szkoła to fabryka produkowania wyborców PiS - mówiła Kinga Gajewska.
Oceniła, że ministerstwo powinno dbać by nauczyciel był szanowany, a tymczasem rządzący głównie szczują na nauczycieli. - My damy nauczycielom 20-procentową podwyżkę - zapowiedziała.
Aleksandra Gajewska: w państwie Kaczyńskiego władza nosi krawat, a bieda spódnicę
Natomiast posłanka Aleksandra Gajewska swoje wystąpienie poświęciła problemom równości. Wspominała, jak dużo czasu musiało upłynąć, by jako kobieta mogła się przebić w polityce. - Jestem tu przed wami, bo na swojej drodze spotkałam osoby, które we mnie uwierzyły - powiedziała.
Przekonywała, że PO będzie stawać w obronie samotnych i samodzielnych matek, które - jak mówiła - PiS nie uważa za prawdziwe rodziny. - Nie ma na to naszej zgody - zaznaczyła. Dodała, że jej partia będzie stawać w obronie kobiet, na które podnosi rękę nie tylko państwo, ale również agresywny mąż.
Nawiązała także do zaostrzenia prawa aborcyjnego i wspomniała sprawę dwóch kobiet - Izy i Agnieszki - które zmarły, bo nie wykonano u nich na czas aborcji. - Stajemy dzisiaj w obronie kobiety z małej gminy, która nie ma dostępu do ginekologa, której kilku starszych panów odebrało dostęp do antykoncepcji - kontynuowała. Mówiła też, że za rządów PiS liczba ludzi, którzy otrzymują głodową emeryturę wzrosła pięciokrotnie, a w większości są to kobiety.
- W państwie Kaczyńskiego władza nosi krawat, a bieda spódnicę - powiedziała Aleksandra Gajewska. Zapowiedziała, że PO to zmieni. Zmiany są potrzebne także dlatego, żeby "żadna Godek, Elbanowska czy Przyłębska nie mówiły nam, jakie są nasze potrzeby".
Sikorski: wojnie nie zapobiega się propagandą
Europoseł PO, były minister obrony narodowej i były szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski mówił zaś o polityce rządu dotyczącej obronności państwa.
- Wojnie nie zapobiega się propagandą ani zastraszaniem opozycji. Wojnie zapobiega się, przekonując potencjalnego przeciwnika, że ma się bitnego, dobrze wyposażonego żołnierza, doświadczonych dowódców, innowacyjny system obronny, przemysł, zapasy paliw i amunicji, pełen skarbiec i mocne sojusze - wyliczał.
- Wasza propaganda nie jest w stanie przykryć brutalnego faktu. Na właśnie zakończonym szczycie NATO nie zapadła decyzja o przeniesieniu żadnej, choćby najmniejszej jednostki wojskowej do Polski. Jak się degraduje dyplomacje, oddaje ją w ręce pociotków działaczy PiS-u, ideologów z Ordo Iuris, takie są efekty - powiedział.
- Żebyście nie wiem, ile łgali o winach Tuska, to jedyną stałą amerykańską bazą w Polsce jest kończona właśnie, uzgodniona za jego rządów po rosyjskim ataku na Gruzję, baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie - dodał eurodeputowany.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: zdj. organizatora