Donald Tusk skomentował nałożenie kar finansowych na siedmioro posłów PiS, stwierdzając, że podczas przepychanki przed Sejmem 7 lutego ukarali oni "dość solidnie sami siebie". - Całe życie być w polityce i przejść do historii jako figury dość komiczne, to chyba jest kara najcięższa - ocenił premier.
W czwartek w południe odbyła się konferencja prasowa premiera Donalda Tuska, podczas której szef rządu mówił przede wszystkim o protestach rolników i transporcie pomocy wojskowej i humanitarnej na Ukrainę. Zapowiedział, że przejścia graniczne z Ukrainą oraz odcinki dróg i torów kolejowych będą wprowadzone na listę infrastruktury krytycznej.
W części poświęconej na pytania od dziennikarzy premier został zapytany m.in. o kary, jakie we wtorek Prezydium Sejmu nałożyło na siedmioro posłów Prawa i Sprawiedliwości. Kara w postaci odebrania diety poselskiej na trzy miesiące została wymierzona za próbę siłowego wejścia do Sejmu 7 lutego wraz z byłymi posłami Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. Chodzi o posłów: Edwarda Siarkę, Jana Dziedziczaka, Antoniego Macierewicza, Jacka Boguckiego, Małgorzatę Gosiewską, Jerzego Polaczka i Agnieszkę Górską.
Tusk o karach dla posłów PiS
Odpowiadając na pytanie w tej sprawie, Tusk najpierw poprosił o doprecyzowanie. - Nie chcę wypaść arogancko, ale przez ostatnie kilkadziesiąt godzin jestem wyłącznie "na froncie" i nie mam orientacji, o co chodzi - przyznał.
Gdy premier został krótko zaznajomiony z tematem, stwierdził: - Ja jestem skromny poseł, gdzie mi tam komentować decyzje Prezydium Sejmu. Ale zawsze się cieszę, kiedy instytucje państwa polskiego, czy ciała sejmowe, czy rząd, są gotowe do egzekwowania prawa. Sam stoję także dzisiaj nie przed łatwymi decyzjami, kiedy państwo musi pokazać, że jest gotowe do twardych decyzji. W związku z tym jak tak słucham pani informacji na ten temat, to nic się we mnie nie burzy - zwrócił się do dziennikarki.
- Mieli na pewno bardzo poważne argumenty, żeby ukarać za to posłów. W pamięci pozostaną obrazy tej wielkiej bitwy, tej kampanii. Bo chodzi o tę scenę, w której pan Macierewicz wyprowadził prawy sierpowy panu Kamińskiemu? - zapytał Tusk. - Generalnie ukarali dość solidnie sami siebie. Całe życie być w polityce i przejść do historii jako figury dość komiczne to chyba jest kara najcięższa. Ale oczywiście takie kary porządkowe, organizacyjne, też są chyba jak najbardziej uzasadnione. Nie chcę tu wychodzić przed szereg. Jak mnie też kiedyś może ukarzą, to też będę musiał to zaakceptować - wskazał.
Słowami o "prawym sierpowym" Tusk nawiązał do szeroko komentowanej w mediach społecznościowych sceny, w której widać, jak w czasie przepychanki przed Sejmem zaciśnięta pięść Antoniego Macierewicza wylądowała na twarzy Mariusza Kamińskiego. Nagranie z tego zdarzenia udostępnił m.in. europoseł KO Krzysztof Brejza.
Do sceny odniósł się później Macierewicz w rozmowie z Radomirem Witem z TVN24. Poseł PiS stwierdził, że "to jest kłamstwo" i "nie było żadnego uderzenia".
Źródło: tvn24.pl