Można powiedzieć, że Donald Trump przeszedł do historii w dwojaki sposób - ocenił w "Faktach po Faktach" były polski ambasador w USA Ryszard Schnepf. - Parę dni temu powiedział, że jest najbardziej lubianym prezydentem Stanów Zjednoczonych w historii kraju, a teraz z kolei jest pierwszym, który otrzymał kryminalne zarzuty - wyjaśniał.
Donald Trump w czwartek został postawiony w stan oskarżenia. Sprawa dotyczy działań byłego prezydenta USA przed wyborami w 2016 roku, kiedy to Trump miał zapłacić gwieździe porno Stormy Daniels 130 tysięcy dolarów za milczenie o ich domniemanych kontaktach seksualnych. Trump będzie pierwszym amerykańskim prezydentem, któremu postawiono zarzuty karne.
Były ambasador RP między innymi w Waszyngtonie, a obecnie wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Schnepf mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "teoretycznie" biznesmen i polityk, gdyby taką decyzję podjął wymiar sprawiedliwości, może pójść do więzienia.
- Ale co ciekawe, to nie wykluczy jego kandydatury - dodał. Trump bowiem ubiega się o nominację republikanów do kandydatury w wyborach prezydenckich.
Zdaniem Schnepfa "można powiedzieć, że Donald Trump przeszedł do historii w dwojaki sposób". - Po pierwsze parę dni temu powiedział, że jest najbardziej lubianym prezydentem Stanów Zjednoczonych w historii kraju, a teraz z kolei jest pierwszym, który otrzymał kryminalne zarzuty - mówił dyplomata i historyk.
Schnepf: najkorzystniejszy dla Trumpa byłby wizerunek ofiary, gdyby mu założyli kajdanki
Gość TVN24 zauważył, że "prawnik Donalda Trumpa zapowiada, że rzeczywiście we wtorek Donald Trump przybędzie do Nowego Jorku", aby złożyć zeznania. - Z ogromnym zainteresowaniem będę to obserwował - dodał.
- Być może będą starali się sprowokować (jakąś - przyp. red.) sytuację, bo najkorzystniejszy dla Donalda Trumpa byłby oczywiście wizerunek ofiary, gdyby mu założyli kajdanki jeszcze do tego. Bo to, że wezmą odciski palców i zrobią zdjęcie to jest oczywiste, to jest procedura po prostu - mówił.
Wybory prezydenckie w USA. Schnepf: chodzi o zaznaczenie różnić
Według Schnepfa przyszłoroczne wybory prezydenckie "nie rozgrywają się na środku pola, czyli jak pogodzić zwaśnione plemiona, tylko na zaznaczeniu różnić". - I do tego, żeby zaznaczyć, że jest część ludzi, która bezwzględnie popiera swojego lidera - mówił. Jego zdaniem w elektoracie republikanów "jest część, której jednak nie będzie się podobało, że prezydent naruszył prawo, że jest w stanie oskarżenia".
Dyplomata ocenił, że zachowania i poglądy Trumpa nie podobają się "ludziom o liberalnych poglądach, którzy chcą współpracy światowej". - Myślę, że całe środowisko prezydenta (Joe) Bidena i generalnie demokratów stawia na współpracę, współpracę z Unią Europejską i chyba pokazuje wyraźnie, że z tej zgody coś wynikło. Bo mamy wspólne stanowisko Europy i Stanów Zjednoczonych w obliczu rosyjskiej agresji - wskazywał.
- Udało się z powrotem zjednoczyć środowisko polityczne, które było już w poważnym zagrożeniu po słowach Trumpa, że Stany Zjednoczone powinny rozważyć, czy dalej być członkiem NATO, czy cieszyć się z tego, że Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej - mówił dalej.
Kto natomiast - jak mówił gość "Faktów po Faktach" - "kocha" Trumpa? - Ludzie, którzy w jakimś sensie uwierzyli w mit Ameryki przepotężnej, która może silą coś zrobić - ocenił. Dodał, że "Donald Trump jest przywódcą charyzmatycznym, chociaż właśnie dla tej publiczności, która kocha pustosłowie, ale żeby to było wielkie, żeby to było kwieciste".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24