- To było coś strasznego - mówią sąsiedzi rodziny mieszkającej w bloku na Bronowicach w Lublinie. W nocy z piątku na sobotę słyszeli przez ścianę głośne modlitwy i krzyki. Wezwali policję i pogotowie. Cała rodzina, cztery osoby, trafiła do szpitala. - To najprawdopodobniej skutek domowych egzorcyzmów - utrzymują lokalne media.
Historię, do której doszło w nocy z piątku na sobotę opisał "Dziennik Wschodni". W mieszkaniu na obrzeżach Lublina przebywało małżeństwo oraz dwójka ich dzieci: nastolatka i dwudziestokilkuletni syn.
Jeden ze świadków mówił gazecie, że już od godz. 14-15 w piątek w lokalu słychać było modlitwy.
Ok. godz. 23 sąsiedzi wezwali policję. Twierdzili, że w mieszkaniu "dzieją się dziwne rzeczy". Było słychać - według świadków - krzyki i tłuczenie przedmiotów.
- Całe mieszkanie było zalane wodą, a ludzie wyglądali strasznie. Młode osoby ratownicy wynosili na noszach. Zarówno chłopak, jak i dziewczyna byli nieprzytomni. Ojciec strasznie krzyczał, rzucał się - relacjonował gazecie świadek.
Strażacy wyważyli okno
Policja nie zdradza szczegółów interwencji. St. sierż. Kamil Gołębiowski z biura prasowego lubelskiej policji poinformował w rozmowie z tvn24.pl, że interwencja dotyczyła zakłócenia ciszy nocnej. Jak mówił, nie udzieli więcej informacji m.in. ze względu na dobro rodziny.
Na miejsce przyjechała też straż pożarna i karetki pogotowia.
Bryg. Michał Badach, rzecznik lubelskiej straży pożarnej powiedział TVN24, że policjanci nie mogli się dostać na do mieszkania, dlatego wezwali strażaków, którzy weszli przez balkon i wyważyli okno.
Z kolei Alicja Ciechan, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie poinformowała, że początkowo na miejsce pojechała jedna karetka, ale poszkodowanych było więcej, dlatego wezwano kolejne trzy. - Pacjenci byli w różnym stanie, po udzieleniu pierwszej pomocy zostali przewiezieni do szpitali - mówiła Ciechan.
Egzorcyzmy?
"Dziennik Wschodni" sugeruje, że w mieszkaniu mogły być odprawiane egzorcyzmy. Cytuje relację jednej z mieszkanek, która uczestniczyła w mszy w podlubelskiej miejscowości Wąwolnica.
Jeden z księży w weekend, już po wydarzeniach na Bronowicach, przestrzegał młodzież przed praktykami okultystycznymi, podczas których często dochodzi do opętań. Podał przykład z ostatnich dni z terenu archidiecezji lubelskiej. Mówił, że przyjechała do niego rodzina z nastoletnią córką. Ksiądz odprawił egzorcyzm, ale z dziewczyną nadal działo się coś się złego.
W rozmowie z gazetą nie chciał jednak o tym rozmawiać, mówiąc, że obowiązuje go tajemnica. – Nigdy nie byłem w domu tej rodziny. Chyba był tam ojciec karmelita – powiedział jedynie.
Autor: db / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24