- Rosja próbuje całym swoim ekosystemem dezinformacyjnym nakłonić nas do tego, żebyśmy zostali w domach i nie poszli na wybory - mówiła w "Faktach po Faktach" Martyna Bildziukiewicz, szefowa East Stratcom Task Force, unijnego zespołu do spraw walki z dezinformacją. Dodała, że "niska frekwencja to będzie coś, na czym Kreml będzie potem dalej budował swoją narrację".
O możliwych, przygotowywanych przez rosyjskie służby atakach hybrydowych mogących przybierać m.in. formę dezinformacji mówią od wielu tygodni przedstawiciele polskiego rządu na czele z premierem Donaldem Tuskiem.
Również NATO wskazało kilka tygodni temu w specjalnym komunikacie, że Rosja zamierza przeprowadzać wiele kampanii mających destabilizować zachodnie kraje i społeczeństwa.
W "Faktach po Faktach" do tej kwestii odniosła się Martyna Bildziukiewicz, szefowa East Stratcom Task Force, unijnego zespołu ds. walki z dezinformacją.
- Rosji przede wszystkim bardzo zależy na tym, żeby wpłynąć na naszą decyzję, czy pójdziemy do wyborów. Dla Rosji ważne jest, żebyśmy do tych wyborów nie poszli. Rosja próbuje całym swoim ekosystemem dezinformacyjnym nakłonić nas do tego, żebyśmy zostali w domach - stwierdziła.
Jak kontynuowała, Rosja "z jednej strony mówi takimi narracjami - które zresztą znamy już od lat i które słyszeliśmy chociażby w wyborach do Parlamentu Europejskiego już pięć lat temu - o tym, że nasz głos nie ma znaczenia i że w związku z tym nawet nie warto fatygować się, żeby ten głos oddać, bo i tak decyzje są podejmowane albo przez jakieś mało zdefiniowane elity, albo przez Stany Zjednoczone, które i tak dyktują wszystkie decyzje w Brukseli - mówiła.
Dodała, że "jest też inny komponent". - Rosja próbuje nas zniechęcić do pójścia na wybory w taki sposób, że mówi, że może być niebezpiecznie w lokalach wyborczych albo będą oszustwa wyborcze i szczególnie na tego typu próby manipulowania trzeba bardzo mocno uważać. Niska frekwencja to będzie coś, na czym Kreml będzie potem dalej budował swoją narrację, która będzie atakowała i państwa członkowskie Unii, całą Unię, i procesy demokratyczne, które są dla nas tak ważne - zaznaczyła.
"Rosja inwestuje przede wszystkim w zniechęcenie do pójścia na wybory"
Bildziukiewicz jednocześnie podkreśliła, że "oczywiście może być wiele przyczyn niskiej frekwencji, ale faktycznie Rosja gra dokładnie na to". - W innych wyborach widzieliśmy też takie przypadki, gdzie Rosja bardziej koncentrowała się na tym, żeby promować konkretnego kandydata, często kandydata antysystemowego albo żeby wzniecać mocniejszą, bardziej spolaryzowaną dyskusję między dwoma skrajnymi kandydatami czy dwiema skrajnie odmiennymi od siebie partiami - powiedziała.
- To również się dzieje, natomiast przede wszystkim Rosja inwestuje właśnie w zniechęcenie do pójścia na wybory - dodała.
Jak nie dać się wciągnąć w mechanizm dezinformacji?
Bildziukiewicz radziła też, jak nie dać się wciągnąć w mechanizm dezinformacji. - Powinniśmy zwracać uwagę oczywiście na źródło przekazu i sprawdzać, czy na przykład jakiś portal, którego nie znamy, przypadkiem nie powstał dosłownie przed chwilą, czy nie ma na nim jakiejś podejrzanej aktywności, czy o temacie, który został podany na danym portalu czy na danym koncie w medium społecznościowym, piszą również media głównego nurtu - mówiła.
- Warto też mieć swojego ulubionego fact checkera, czyli weryfikatora informacji. W Polsce działa mnóstwo świetnych organizacji, które na bieżąco weryfikują wypowiedzi i polityków, i różne przekazy informacyjne. I warto wybrać jedną albo nawet więcej, które nam pomogą weryfikować poszczególne przekazy - zwróciła uwagę.
- Jeszcze mam taką ogólną poradę, żeby po prostu wziąć głęboki oddech albo - jak mówią moi ukraińscy koledzy, fact checkerzy - wypić szklankę wody, zanim czymkolwiek podzielimy się w mediach społecznościowych. Szczególnie jeżeli to są przekazy, które czujemy, że mocno działają na nasze emocje, czy to emocje typu strach, czy emocje po prostu skrajne. Wtedy jest to dla nas znak ostrzegawczy - dodała.
Źródło: TVN24