U osób, które przesadzają z opalaniem się, może dochodzić do nowotworów. Zwłaszcza u osób, które mają jasną skórę, czy więcej znamion barwnikowych - mówiła we "Wstajesz i weekend" w TVN24 dermatolog Maria Noszczyk. Zaznaczyła również, że kremów z filtrem nie należy traktować jako preparatów przeciwko opalaniu, tylko do opalania.
W związku z falą upałów dermatolog Maria Noszczyk ostrzegała o zagrożeniach dla skóry. Zauważyła, że w mieście najczęściej eksponowane na działanie promieni słonecznych są twarz, szyja i ręce. Na plaży - dodała - to wygląda zupełnie inaczej, bo zwykle mamy odsłonięte całe ciało. Dermatolog zaznaczyła, że w tym przypadku chodzi o innego typu zmiany na skórze i niebezpieczeństwa.
- Na twarzy, na dłoniach zwykle mamy do czynienia z powikłaniami posłonecznymi związanymi z długotrwałym działaniem słońca (...). To są zwykle zmiany o charakterze estetycznym, czyli przyspieszone starzenie się skóry, czasami przebarwienia - wskazała.
Ryzyko wystąpienia nowotworu
Dodała, że w rejonach, gdzie jest więcej słońca i u osób, które więcej przebywają na powietrzu, pracują fizycznie na zewnątrz, dochodzi czasami do nowotworów posłonecznych. - Na szczęście to nie są niebezpieczne nowotwory, nie są złośliwe (...), ale zwykle rosną i mogą miejscowo stanowić duży problem - dodała.
Natomiast - jak mówiła - u osób, które przesadzają z opalaniem się, może dochodzić do bardziej niebezpiecznych nowotworów.
- Zwłaszcza u ludzi, mających jasną skórę, czy u takich, którzy mają więcej znamion barwnikowych. Jeżeli takie osoby przesadzają ze słońcem, to może również zwiększyć się ryzyko powstawania czerniaka, który jest bardzo niebezpieczny - zaznaczyła dermatolog.
"Czysta teoria"
Podkreśliła, że "mitem jest to, iż krem z filtrem może nas zwolnić z uwagi, z którą powinniśmy korzystać ze słońca".
Jak powiedziała, krem z filtrem 50 SPF "chroni nas teoretycznie w około 90 procentach przed działaniem promieni UV".
- Ale to tylko czysta teoria (...) Nikt nie smaruje się kremem z filtrem w takiej ilości, żeby rzeczywiście, nawet bezpośrednio po posmarowaniu, stanowił on ochronę w stopniu 90 procent. Po chwili po posmarowaniu, to już nie jest 90 procent, a 70, 60. Po godzinie, półtorej krem z filtrem właściwie przestaje działać - podkreśliła Noszczyk.
"Nie powinniśmy leżeć na otwartym słońcu"
Dermatolog zaznaczyła, że opalanie się nigdy nie jest zdrowe. - Opalenizna świadczy o tym, że skóra broniła się przed czymś - dodała. Podkreśliła, że "na pewno nie powinniśmy leżeć na otwartym słońcu i prowokować opalenizny".
Zauważyła, że większość z nas nigdy nie opala się w pierwszym momencie na brązowo tylko na czerwono. - Powstaje pewien rumień, który tym bardziej świadczy o tym, że skórze się coś stało. Kremów z filtrem nie traktujmy jako kremów przeciwko opalaniu, ale do opalania. Ładniej się opalimy stosując krem z filtrem, bo on trochę spowolni tę reakcję - mówiła dermatolog.
Podkreśliła również, że z wiekiem maleje naturalna możliwość ochrony przed słońcem. - Uważa się, że z każdą dekadą o około 10 procent - dodała.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24