Nasze dane można wykorzystywać po to, żeby nami manipulować, żeby nas do czegoś zmuszać, żeby nas zastraszać. Dlatego trzeba je chronić - podkreślał Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon. Komentował w ten sposób system, który pozwalał kilkuset tysiącom osób, głównie lekarzom, za pomocą numeru PESEL sprawdzić informacje o lekach kiedykolwiek przepisanych danej osobie. - Problem polega na tym, że twórcy systemu w niewystarczający sposób zabezpieczyli nas jako pacjentów przed tym, aby ta możliwość nie była nadużywana - powiedział.
Marek Nowicki w swoim materiale w "Faktach" TVN pokazał, że kilkaset tysięcy osób, czyli wszyscy, którzy mają dostęp do portalu gabinet.gov.pl, znając numer PESEL, może dowiedzieć się wszystkiego o lekach kiedykolwiek przepisanych danej osobie. W teorii na tej stronie lekarz miał sprawdzać dane tylko swoich pacjentów i to tylko za ich zgodą. W praktyce może sprawdzić każdego, kogo chce - bez jego wiedzy.
We wtorek po południu resort zdrowia oświadczył, że czasowo zawiesił możliwość uzyskania dostępu do danych w systemach gabinetowych na podstawie numeru PESEL.
Klicki: twórcy systemu w niewystarczający sposób zabezpieczyli nas jako pacjentów
Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon w środę rano był gościem TVN24. Mówił, że "to jest funkcjonalność systemu, która ma swoje uzasadnienie". - Dostęp był oparty albo na zgodzie pacjenta, albo na sytuacji, w której było bezpośrednie zagrożenie dla życia tego pacjenta. Dlatego uzasadnienie jest. Albo lekarz ma zgodę, albo ma sytuację niecierpiącą zwłoki - wyjaśniał.
- Problem polega na tym, że twórcy systemu w niewystarczający sposób zabezpieczyli nas jako pacjentów, jako osoby, które mają PESEL, przed tym, aby ta możliwość nie była nadużywana - wskazał ekspert.
Zaznaczył, że "trochę pocieszające jest to, o czym informują twórcy systemu, że każdy tego typu ruch, każde tego typu sprawdzenie zostawia ślad". Klicki mówił, że zawieszenie dostępu przez resort zdrowia to "bardzo pozytywny ciąg dalszy tej sprawy". - Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że wstrzymuje tę funkcjonalność do czasu wprowadzenia takiej opcji, żeby każdy z pacjentów był informowany o tym, że dany lekarz go sprawdzał. To jest najważniejsza gwarancja - podkreślił.
Informacja miałaby trafiać na Internetowe Konto Pacjenta. Co z osobami, które nie używają takiego konta? - Teraz trzeba to wypracować. Albo telefon, albo drogą listowną, albo przy okazji kolejnej wizyty u lekarza. Jakoś trzeba te mechanizmy wypracować, ale bez nich jesteśmy narażeni na ryzyko - wskazywał.
- Ta sprawa w ogóle pokazuje, jaki potencjał mają dane. To nie jest tylko informacja na temat tego, czy na coś chorujemy, ale też to jest potencjał władzy. Dane można wykorzystywać po to, żeby nami manipulować, żeby nas do czegoś zmuszać, żeby nas zastraszać. Dlatego trzeba je chronić. Moim zdaniem tego typu sprawy, jak pana ministra Niedzielskiego czy ta sprawa, pokazują, że RODO to nie jest wymysł, że to nie jest jakiś pomysł biurokratów z Unii Europejskiej, tylko to jest coś, co w cyfryzującym się świecie jest fundamentalne - skomentował.
ZOBACZ MATERIAŁY "FAKTÓW":
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24