- Prezes Kaczyński wykonał dziś istotny krok. Do człowieka z marmuru, człowieka z żelaza, dodał człowieka z tabletu - żartował w Sejmie szef SLD, Leszek Miller. Skomentował w ten sposób fakt, że w debacie nad wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska, prezes PiS wyemitował przemówienie kandydata PiS na premiera na tablecie. Z kolei Rafał Grupiński z PO zarzucił prezesowi PiS że boi się sam "stanąć w szranki" i dlatego wysuwa kandydaturę "quasi-premiera Glińskiego".
- Kto głosuje za wnioskiem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, głosuje za IV RP. To wyklucza poparcie tego projektu ze strony SLD - powiedział szef Sojuszu Leszek Miller w czwartkowej debacie nad wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności dla obecnego rządu.
Miller przekonywał jednocześnie, że głosowanie przeciwko wnioskowi PiS o konstruktywne wotum nieufności dla obecnego rządu nie oznacza automatycznego poparcia dla rządu Donalda Tuska.
Miller: Gliński politycznym zającem
Według Millera kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński "dał się zaciągnąć w służbę politycznego PR-u". - Gliński podjął się misji niewykonalnej, pogodził się z rolą zająca, którego jego mocodawcy zaraz przerobią na pasztet - ironizował szef SLD.
Leszek Miller przypomniał, że PiS rekomendowało prof. Glińskiego na szefa rządu już kilka miesięcy temu. - PiS zdziwiło się swojej śmiałości, przestraszyło się swojego pomysłu, ale tak to jest, że nie wszystko, co przychodzi do głowy, jest od razu myśleniem - zaznaczył.
Miller komentując fakt, że prof. Gliński zabrał głos na sejmowej mównicy w dość nietypowy sposób powiedział: "Prezes Kaczyński wykonał dziś istotny krok. Do człowieka z marmuru, człowieka z żelaza, dodał człowieka z tabletu."
- Mieliśmy się okazję przekonać, że prof. Gliński nie tylko symbolicznie znajduje się w rękach Jarosława Kaczyńskiego - powiedział szef SLD.
Miller wita w Sejmie Kaczyńskiego
Miller powiedział też, że jest postęp w działaniach Kaczyńskiego, bo - jak zauważył - prezes PiS uznał, iż droga do władzy "nie wiedzie poprzez pochodnie i demonstracje na Krakowskim Przedmieściu, ale poprzez demokratycznie wybrany parlament". - Panie prezesie, witamy w realnej Polsce, a nie Polsce smoleńskiej emigracji. Nurtuje mnie tylko pytanie, czy pan wpadł do nas na stałe, czy tylko na chwilę - żartował szef SLD.
Kilka punktów wspólnych
Szef SLD przyznał, że krytyczny opis sytuacji przedstawiony przez prezesa PiS w debacie sejmowej jest w wielu punktach prawdziwy. Jak dodał, chodzi m.in. o zamrożenie środków z Funduszu Pracy, "gwałcone" prawa pracownicze czy wydłużony wiek emerytalny.
Leszek Miller zaznaczył jednak, że rząd PO-PSL ma większość parlamentarną i nic nie wskazuje na to, żeby pod wpływem wniosku PiS taką większość stracił.
Mirabelki Palikota
W swoim przemówieniu Leszek Miller odniósł się także do wcześniej wygłoszonych słów Janusza Palikota. Szef RP mówił podczas debaty o "szczawiu i mirabelkach"; nawiązał w ten sposób do wypowiedzi posła PO Stefana Niesiołowskiego w "Kropce nad i", w której poseł Platformy stwierdził, że nie wierzy, iż w Polsce jest 800 tys. niedożywionych dzieci, i dodał, wspominając swoje dzieciństwo: "myśmy cały szczaw wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki ulęgałki, tak zwane mirabelki, żeśmy zjedli".
- Jeśli Janusz Palikot jest takim znawcą śliwek mirabelek, to się nie dziwię, bo pewnie z tego materiału pędził gorzałę i dalej jest pod wpływem, co było widać, słychać i czuć w wystąpieniu - ironizował szef Sojuszu.
Palikot: zamiana Tuska na Glińskiego nic nie zmieni
Podczas sejmowej debaty Janusz Palikot przekonywał, że "nie ma różnicy pomiędzy PO i PiS". - Możemy zamienić Donalda Tuska na Piotra Glińskiego i nic istotnego się nie zmieni - szef RP. Przekonywał, że realną alternatywą jest centrolewica.
- Wy jesteście za karaniem obywateli - tak samo jak PiS. (...) Co sprawa społeczna, co konflikt, to wy macie rozwiązania prawicowe właśnie - karać, sprawdzać, zaostrzać - a nie rozwiązywać realnie te problemy - ocenił Palikot. Palikot przywołał też m.in. głosowanie nad projektem Ruchu złożonym kilka miesięcy temu, przewidującym, że już od pierwszego dnia zwolnienia lekarskiego to ZUS, a nie jak obecnie pracodawca, wypłacałby pracownikowi zasiłek chorobowy. - Dokładnie projekt Platformy sprzed kilku lat. Jaki wynik głosowania? Oczywiście PO przeciw w pierwszym czytaniu, identycznie jak PiS. Firma na próbę - dokładnie to samo głosowanie - wyliczał. - W sprawach światopoglądowych, już nie mówię o tym, że 7 lat nie możecie uchwalić ustawy o związkach partnerskich, i 7 czy 8 lat załatwić sprawy in vitro. Teraz pokątnie to załatwiacie jakimiś innymi sprawami - mówił Palikot.
"Szopka polityczna"
Szef RP ocenił też, że powodów, dla których należałoby odwołać rząd Tuska, jest bardzo dużo, ale jest i tyle samo powodów, dla których nie należy powoływać rządu Glińskiego. Dlatego - jak mówił - debata nad wnioskiem PiS jest szopką, "w której tym razem, powiedzmy w roli osła, występuje kandydat na premiera pan Gliński, w roli Matki Boskiej - Jarosław Kaczyński, Józefa - Donald Tusk, a za dzieciątko Jezus robi poseł Godson".
Palikot ocenił, że wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności to "szopka polityczna", a debata nad nim jest absurdalna. Zapowiedział, że podczas piątkowego głosowania posłowie Ruchu Palikota wyjdą z sali.
"Quasi-premier Gliński"
"Kuriozalnym" z kolei nazwał wniosek PiS o wotum nieufności dla rządu szef klubu PO Rafał Grupiński. Ocenił też, że istotą tego wniosku jest niekonstytucyjność. - Podstawowym argumentem użytym w pisemnym uzasadnieniu wniosku było sformułowanie, że powstała wyraźna większość zdolna do powołania nowego gabinetu. Gdzie wy widzicie tę większość? - pytał szef klubu PO.
Zwrócił się też do Jarosława Kaczyńskiego z pytaniem, dlaczego "boi się sam stanąć w szranki". - Wiem, że przegrał pan sześć wyborów pod rząd, ale nie wolno się bać stanąć samemu - mówił Grupiński.
Nawiązał ponadto do wystąpienia Kaczyńskiego, który trzymając w rękach tablet odtworzył z mównicy sejmowej wypowiedź Glińskiego. - To była charakterystyczna scena. Kaczyński trzymał w rękach quasi-premiera Glińskiego - stwierdził Grupiński. Dodał, że rząd, którego powołania chce PiS, byłby de facto trzyosobowy. - Podejrzewam, że byłby to rząd w trzech osobach: kierowany z tylnego fotela quasi-premier Gliński, prawdziwy premier Kaczyński, a nad nimi rada nadzorcza z Tadeuszem Rydzykiem na czele - powiedział polityk PO.
"Nie ma zgody na ułańską fantazję"
- Szczerze wierzę, że Wysoka Izba w swej zdecydowanej większości wniosek odrzuci, bo nie może być zgody na ułańską fantazję, której pokłosiem miałyby być gospodarcze, różewiczowskie Termopile z panem profesorem Piotrem Glińskim w roli samozwańczego Leonidasa - przekonywał prezes PSL Janusz Piechociński. Odnosząc się do wystąpienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego Piechociński ocenił, że "nie wszystkie z podniesionych przez niego zarzutów trącą myśleniem życzeniowym".
- Widzę w tej konstytucyjnej inicjatywie Prawa i Sprawiedliwości pewien pozytywny w swym znaczeniu pierwiastek, którego istoty pominąć nie wypada. Jest to swego rodzaju romantyzm, w poczuciu którego wyrusza się na podbój świata i okolic, z góry będąc przeświadczonym o niechybnej porażce w zdobywaniu przyczółków niemożliwego - podkreślił polityk.
"Moratorium w relacjach"?
Według Piechocińskiego być może jest czas na "moratorium w relacjach pomiędzy koalicją i rządem a opozycją". - Takie dwanaście miesięcy, w których polska polityka skoncentruje się na wspólnym wyartykułowaniu tego, co istotne i ważne. Tej naszej narodowej, a nie partyjnej czy koalicyjnej, czy opozycyjnej odpowiedzi na zjawiska globalne - wyjaśnił. - PSL ma pełne przekonanie, że odpowiedzią na agresję, na niechęć i nienawiść w polityce jest inna aktywna oferta: debata, konsensus i kompromis - podkreślił Piechociński.
PiS o "ofiarach rządu Tuska"
Józefa Hrynkiewicz (PiS), która zabrała głos w debacie oceniła, że "państwo rządzone przez premiera Donalda Tuska wyzbywa się wszelkiej odpowiedzialności".
Jeżeli - mówiła posłanka PiS - jest np. problem biednych rodzin, rząd decyduje się na uchwalenie dwóch ustaw, a "minister chwali się, że udało się zabrać z biednych rodzin 500 dzieci". - Po prostu sukces - ironizowała posłanka PiS. - To jest reakcja na złe warunki życia 1/3 polskiego narodu - dodała.
Za inny "sukces" obecnego rządu Hrynkiewicz uznała "wypędzenie całego pokolenia z powodu braku pracy, braku mieszkania czy braku warunków do założenia rodziny". Według posłanki PiS w Polsce "ofiarami i przegranymi rządów premiera Tuska i jego ekipy jest młode pokolenie wypędzone z własnej ojczyzny". - Następnego pokolenia wobec takich rządów może już nie być - stwierdziła.
Dorn: PiS funduje nam festiwal przegranych
Poseł Solidarnej Polski Ludwik Dorn powiedział podczas czwartkowej debaty, że choć podziela złą ocenę rządu premiera Donalda Tuska, to wniosek o konstruktywne wotum nieufności nie miał szans powodzenia.
Zaznaczył, że gdyby to od Solidarnej Polski zależało czy padnie obecny rząd, to "zatkałaby ona nos, zamknęła oczy, zacisnęła pięści i zagłosowała za wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności". - Ale zastanówmy się nad alternatywą: wniosek o konstruktywne wotum nieufności ma szansę tylko wtedy, gdy jest choćby cień szansy, że uzyska on arytmetyczną większość; to, że tak się nie stanie wiadomo było przed wystąpieniem prezesa Kaczyńskiego - mówił poseł SP. Jak ocenił, "najsilniejsza partia opozycyjna funduje nam festiwal przegranych, także w dniu jutrzejszym" - w piątek odbędzie się głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności. - Trzeba się zastanowić nad maksymą jednego z najwybitniejszych wodzów w dziejach, marszałka Maurycego Saskiego: "Niepotrzebne bitwy są ostatnią deską ratunku głupców"; a po co jest dzisiejsza bitwa - nie rozumiem - mówił Dorn.
Autor: ktom/tr / Źródło: PAP