Piotr K. sprzedaje preparaty o rzekomym cudowym działaniu m.in. tabletki na odchudzanie. W reklamach statyści udają lekarzy, a sam produkt zachwalany jest jako substancja lecznicza, choć nią nie jest; inspekcja sanitarna zawiadomiła w tej sprawie prokuraturę. Klienci uważający się za pokrzywdzonych także zawiadamiają prokuraturę, takich zgłoszeń jest już kilkaset. Gdy sprawę zaczęła badać reporterka "Blisko ludzi" TTV, Piotr K. zaatakował ją i zniszczył sprzęt ekipy telewizyjnej.
Piotr K. sprzedaje m.in. tabletki na odchudzanie, przy reklamie których dochodzi do manipulacji. Preparat - zachwalany jako bezpieczny, skuteczny i zdrowy sposób na pozbycie się zbędnych kilogramów - rekomendowany jest m.in. przez rzekomego wybitnego lekarza z Toronto, eksperta analizy dietetycznej. Reporterzy TTV dotarli do tego mężczyzny. Okazał się po prostu statystą z agencji reklamowej, który z zakłopotaniem tłumaczył, że został wykorzystany.
Lekarzami mają być też osoby pracujące w infolinii produktu. Jak twierdzą byli pracownicy Piotra K., tak nie jest. - Konsultantem jest zwykły, szary człowiek z ulicy - twierdzi w rozmowie z reporterką kobieta, która odpowiadała za rekrutację w firmie. - Są to zarówno licealiści, studenci, jak i osoby na emeryturze. W zasadzie każdy może aplikować - dodaje.
Do każdego produktu dołączone są certyfikaty potwierdzające "skuteczność" produktu, rzekomo wystawiane przez inspektorat sanitarny. Tymczasem Główny Inspektorat Sanitarny takich certyfikatów nie wydał, nawet nie ma do tego uprawnień. Inspektorat zawiadomił prokuraturę ws. reklamowania jako środki lecznicze produktów, które takimi nie są.
Dodatkowo niemożliwy okazuje się zwrot produktu. Chcący odzyskać swoje pieniądze klienci mają wysyłać pismo pod nieistniejący adres np. na Wyspach Marshalla.
"Groził, że mnie zabije, poćwiartuje i zje"
Byli pracownicy Piotra K. boją się go. Anonimowo zwierzają się reporterce. - Nigdy jeszcze nie poznałem osoby, która by tak zręcznie, a jednocześnie tak prosto, manipulowała innymi osobami - mówi były podwładny biznesmena i wymienia sposoby na uciszenie niepokornych pracowników: straszenie sądem, ośmieszanie przed innymi osobami.
- Groził mi wielokrotnie, że naśle zbirów, że podpalą mój dom, że mnie zabije, poćwiartuje na kawałki, ugotuje i zje. Albo porozrzuca moje ciało poćwiartowane w workach - opowiada inna była pracownica.
- Jest niebezpiecznym człowiekiem. Jest bardzo agresywny - przekonuje kolejny.
Sama reporterka TTV, gdy chciała porozmawiać z Piotrem K., została przez niego zaatakowana. Mężczyzna zniszczył kamerę, po czym wsiadł do luksusowego samochodu i odjechał.
Piotr K. i jego firmy
Prokuratura podejrzewa, że za kilkoma firmami kosmetycznymi, sprzedającymi cudowne specyfiki, stoi jeden właściciel - Piotr K.
- Do prokuratury na Mokotowie wpłynęło łącznie kilkaset różnego rodzaju zawiadomień, w których pokrzywdzeni wskazują, iż zostali oszukani przez różnego rodzaju podmioty, oferujące różnego rodzaju towary o charakterze kosmetycznym lub pseudoleczniczym. Istnieje podejrzenie, że za tymi wszystkimi firmami stoi Piotr K. - mówi Przemysław Nowak z prokuratury okręgowej w Warszawie.
Piotr K. usłyszał już wcześniej zarzut w związku ze sprzedażą bez wymaganych zezwoleń preparatu wybielającego zęby.
Więcej reportaży na stronie programu "Blisko ludzi" TTV.
Autor: pk//rzw / Źródło: TTV