Złożę wniosek o powołanie go na świadka. Nie można być świadkiem i członkiem komisji - mówiła w "Faktach po Faktach" Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica), członkini komisji do spraw wyborów kopertowych, o potencjalnym konflikcie interesów innego z jej członków, Pawła Jabłońskiego (PiS). - Wszystkie przesłuchane osoby wskazały jednego winowajcę, wskazały Mateusza Morawieckiego - stwierdziła Monika Rosa (KO) na temat dotychczasowych prac komisji.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia sejmowej komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych jej szef Dariusz Joński przytoczył maila, z którego wynika, że członek komisji Paweł Jabłoński miał konsultować uchylenie decyzji premiera po tym, jak wybory się nie odbyły. - W samym procesie dotyczącym przygotowywania tych wyborów nie brałem najmniejszego udziału. Jeśli ktoś mnie później pytał o różnego rodzaju opinie, nie wykluczam, że się wypowiadałem - przekonywał Jabłoński.
Czytaj więcej: Obrady przerwane, chodzi o "bardzo niepokojący mail". Pojawia się w nim nazwisko jednego z członków komisji
Komisja podjęła decyzję o zasięgnięciu opinii na temat wyłączenia Jabłońskiego z jej prac. W związku z tym posiedzenie zostało przerwane i zostanie wznowione w przyszłym tygodniu.
Kucharska-Dziedzic: złożę wniosek o powołanie go na świadka
Jak komentowała w "Faktach po Faktach" członkini komisji z ramienia Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, "nikt nie może być sędzią we własnej sprawie". - Przewidywali panowie (Michał Dworczyk i Mateusz Morawiecki - red.), że będzie niewłaściwy z ich punktu widzenia wynik wyrok sądu administracyjnego, w związku z tym przygotowywali się na ten ewentualny wyrok, zastanawiali się, jak się przed tym zabezpieczyć - kontynuowała.
- Więc jeżeli pan Jabłoński jako adwokat, jako prawnik podpisywał oświadczenie, że nie widzi żadnej kolizji interesów i nie ma żadnych kolizji interesów między pracą jego w komisji a jego dotychczasową działalnością, a teraz się okazuje, że rzeczywiście uczestniczył w przygotowywaniu się na określone wyroki sądu, no to nie powinien w tej komisji zasiadać - dodała.
- Teraz zapowiedziałam, że złożę wniosek o powołanie go na świadka. Nie można być świadkiem i członkiem komisji - powiedziała Kucharska-Dziedzic.
Jak dodała, "podobny zresztą konflikt interesów funkcjonuje w przypadku pana ministra (Przemysława - red.) Czarnka, który był członkiem rządu - i teraz czekam także na to, aż przyjdą wnioski dowodowe, o które poprosiłam - też uczestniczył, był członkiem rządu, kiedy Rada Ministrów podejmowała decyzję o przekazaniu tych 70 milionów Poczcie Polskiej z rezerwy celowej".
Rosa: wszystkie przesłuchane osoby wskazały jednego winowajcę
O ocenę prac komisji została zapytana posłanka Monika Rosa (Koalicja Obywatelska). - Ja myślę, że wszystkie przesłuchane osoby wskazały jednego winowajcę, wskazały Mateusza Morawieckiego i rysuje się taki trochę plan - (Adam - red.) Bielan wymyślił, (Jarosław - red.) Kaczyński kazał zrobić, a Mateusz Morawiecki próbował zrealizować - stwierdziła.
Jak dodała, Mateusz Morawiecki "od początku wiedział, że to (organizacja wyborów 10 maja 2020 r. - red.) nie wyjdzie i mówili o tym wszyscy - Prokuratura Generalna i prawnicy w MAP-ie (Ministerstwo Aktywów Państwowych - red.) i Artur Soboń, wszyscy mówili, że te wybory nie mają prawa się udać, ale on musiał słuchać Kaczyńskiego i przynajmniej próbować to zrobić, to on podpisywał".
Zmiana konstytucji? "To byłby dobry sygnał. Natomiast nie wierzę w dobrą wolę PiS"
Wicepremier, szef MON i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził we wtorek, mówiąc o działaniu Trybunału Konstytucyjnego, że potrzebny jest "reset konstytucyjny". - Bardzo ważna jest naprawa kompleksowa. Do tego potrzebna jest zmiana konstytucji. Do tego jest potrzebny nowy rozdział o Trybunale Konstytucyjnym - mówił, zapowiadając przedstawienie propozycji w tym zakresie. Zmiana konstytucji wymaga jednak większości dwóch trzecich głosów w Sejmie, co oznacza, że zgodzić by się na nią musiała przynajmniej część posłów PiS.
Czytaj więcej: Kosiniak-Kamysz o "resecie konstytucyjnym". "Już niedługo propozycje całościowych rozwiązań"
Anita Kucharska-Dziedzic oceniła, że "wybranie nowych przedstawicieli do Trybunału Konstytucyjnego w dużym konsensusie czy kompromisie sejmowym, na pewno byłoby czymś, co byłoby sygnałem dla społeczeństwa, że ta sprawa odbudowania praworządności, odbudowania prestiżu Trybunału Konstytucyjnego jest sprawą nas wszystkich".
- To byłby dobry sygnał. Natomiast nie wierzę w dobrą wolę Prawa i Sprawiedliwości zwyczajnie - dodała. - Nie można liczyć na jakąkolwiek dobrą wolę ani ze strony Prawa i Sprawiedliwości, ani tych członków Trybunału Konstytucyjnego, którzy nie potrafili się dogadać w sprawie zebrania się i przegłosowania pewnych kwestii, ale w momencie, kiedy im zajrzała dymisja, czy musieli bronić swoich kumpli z Prawa i Sprawiedliwości, to znaleziono większość natychmiast - kontynuowała.
Jak stwierdziła Monika Rosa, "w ogóle rozmowa o tym, żeby zmieniać konstytucję, jest po prostu nierealna przy tak ogromnym konflikcie społecznym, przy tym, że oni (członkowie PiS - red.) mają pełną świadomość tego, że przed nimi są sądy, prokuratorzy, że część z nich naprawdę będzie miała zarzuty karne, że mamy komisje śledcze, że część z nich ma odpowiedzialność konstytucyjną, Trybunał Stanu przed sobą".
Źródło: TVN24