Sprawa ucieczki na Białoruś byłego już sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Tomasza Szmydta stawia wiele sytuacji i wiele osób w nowym świetle. Pada ono między innymi na pułkownika Krzysztofa Gaja, który był zaufanym człowiekiem Antoniego Macierewicza i który nie ukrywał swoich prorosyjskich pasji i antyukraińskich fobii. Teraz premier Donald Tusk zapowiada, że powstanie komisja, która będzie badała wpływy Rosji i Białorusi w Polsce w poprzednich latach. Materiał programu "Polska i świat".
Piątkowe zajęcia w polskiej polityce zorganizowano tak, że PiS maszerował w proteście antyunijnym, a rząd pracował nad działaniami antyrosyjskimi. Donald Tusk spotkał się po raz kolejny z kolegium do spraw służb specjalnych. Sprawa ucieczki byłego już sędziego Tomasza Szmydta stawia wiele sytuacji w nowym świetle i wiele osób.
Premier zapowiada nową komisję
- Powstanie taka już konstytucyjna i skuteczna komisja, która będzie badała wpływy w poprzednich latach, wpływy Rosji i Białorusi na to, co w Polsce się działo - zapowiedział szef rządu.
Komisja ma być złożona z ekspertów, którzy mają odpowiednie certyfikaty, a jej działanie dalekie od politycznych spektakli, jakimi są sejmowe komisje śledcze.
- Jeżeli tak się stanie, że będą to eksperci, będą działali w zaciszu, we współpracy z organami ścigania, ze służbami specjalnymi, to jestem jak najbardziej na tak - przyznał Robert Biedroń, europoseł i jeden z liderów Lewicy.
PiS, w którego orbicie od lat poruszał się i piął po szczeblach kariery zbieg do Białorusi, Tomasz Szmydt, jest jak najbardziej na nie. - Bezczelne instytucje Tuska. I mówi to człowiek, który wspierał reset z Putinem - tak te zapowiedzi komentuje europosłanka PiS Beata Szydło.
Z kolei poseł Piotr Mueller twierdzi, że to "absurdalne twierdzenia". - Akurat osoba, która była konstruktorem polityki resetu z Rosją, czyli Donald Tusk, mówiąc te słowa, to jakaś kuriozalna sytuacja - dodaje.
Tymczasem podczas wystąpienia w Sejmie Tusk grzmiał: - Z panem Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński.
Nienawistne wpisy Gaja
W czwartek Donald Tusk z mównicy sejmowej jasno nakreślił, gdzie - oprócz otoczenia Zbigniewa Ziobry, w którym poruszał się Szmydt - szukać należy niebezpiecznych związków.
- Bardzo nas niepokoiło, całą polską opinię publiczną, te sygnały, też związane z panem Macierewiczem, pułkownikiem Gajem, panem Misiewiczem. Nie chcę wymieniać tych nazwisk, one pojawiały się w czasie ostatnich narad szefów służb specjalnych - przekazał premier.
Pułkownik Krzysztof Gaj był zaufanym człowiekiem Antoniego Macierewicza. Z wojska został usunięty w roku 2012, ale decyzją Macierewicza w roku 2015 przywrócony. Mimo, że nie ukrywał swoich prorosyjskich pasji i antyukraińskich fobii. W małej próbce z jego profilu w mediach społecznościowych można było przeczytać, jak kwestionuje granice Ukrainy, pisząc, że "właściwie to nie państwo, to jakiś twór aspirujący do nazwy 'państwo'".
Pisał też, że "'bojownik opozycji demokratycznej' J. (Jacek - red.) Kuroń powiedział: 'Ja Żyd ze Lwowa uważam, że Lwów powinien pozostać w granicach Ukrainy". " Tam mu się to jakoś wyrwało... Nie wiadomo, czy był pijany, czy na prochach" - dodał we wpisie z października 2015 roku - 1,5 roku po aneksji Krymu przez Rosję. Pisał też: "Na martwych banderowców mógłbym patrzeć codziennie. Najlepiej po 100 i ze świeżego (codziennego) ubicia".
A i tak został ważną figurą w Sztabie Generalnym, odpowiedzialną za Wojska Obrony Terytorialnej.
- Sporo budził niepokojów ze strony służb. Jest to osoba dosyć dziwna, o dziwnych powiązaniach. Powiązania, które jak z perspektywy czasu patrzymy, to stanowią taki silny filar polityki prorosyjskiej - komentował Marek Biernacki (Trzecia Droga-PSL).
Maile do Dworczyka
Kiedy Gaj zakończył misję w Sztabie Generalnym, trafił do kancelarii premiera. Wziął go ze sobą Michał Dworczyk, który przestał być wiceministrem obrony, a zaczął szefem kancelarii Mateusza Morawieckiego. W 2022 roku wypłynęły ze skrzynki Dworczyka maile, w tym maile od Gaja.
"Panie Ministrze, przepisane z oryginalnego dokumentu, brzmi to tak: (...) Poprosiłem wtedy o jakieś ksero, ale mi odmówił - bo niejawne. Ja przy kolejnej wizycie w MON poprosiłem o udostępnienie i do mojego niejawnego notatnika to i owo wynotowałem. Dokument ma klauzulę 'NATO zastrzeżone'" - miał pisać Gaj do Dworczyka.
W mailach pisał choćby o danych, jakich nikt niepowołany nie powinien czytać. Choćby o normie przeciętnego zużycia amunicji na dobę walki. Z kancelarii został zwolniony natychmiast.
W poszukiwaniu śladów działań wschodnich agentów
Ale tu nie koniec poszukiwania działalności rosyjskiej agentury, bo po ucieczce Szmydta wiele spraw skleja się w logiczną całość. Choćby w Krajowej Radzie Sądownictwa, gdzie Szmydt był dyrektorem działu prawnego.
- Przypomniała mi się jedna sytuacja właśnie sprzed pięciu lat, która do dzisiaj oblewa mnie zimnym potem - mówił na konferencji w kontekście Szmydta senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski. Wspominał, jak członkowie nowej KRS, sędziowie-hejterzy, Maciej Nawacki i Dariusz Drajewicz, znani z afery szkalującej niezależnych od władzy sędziów, wpadli na pomysł, żeby stworzyć zespół, który mógłby wejść do każdego sądu - czy to cywilnego, czy wojskowego - i mieć nieograniczony dostęp do wszystkich danych osobowych.
Zlecili ekspertyzę, a wykonać ją miał Szmydt. Wydał pozytywną opinię, żeby taki zespół powołać. Pomysł się nie ziścił, ale skąd szła inspiracja, można się domyślać.
Domysły, gdzie jeszcze szukać śladów działań wschodnich agentów jest na pęczki. Mirosław Suchoń (Polska 2050-PSL) stwierdził, że "jest wiele takich obszarów". - Począwszy od decyzji z 2016 roku o zablokowaniu rozwoju energetyki wiatrowej, później o takim zielonym świetle dla importu ruskiego węgla - wyliczał.
Kontrargumenty opozycji są dość mało merytoryczne. - Smutna farsa kontynuacji tej linii, której reprezentantem jest Tusk - przekonywał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Ustawa o komisji, jak zapowiedział premier, jest gotowa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24