Władze Pruszcza Gdańskiego skarżą grupę Lady Pank. Żądają 37 tys. zł odszkodowania za incydent z udziałem Janusza Panasewicza. Muzyk podczas koncertu w 2007 roku rzucił w tłum przed sceną butelkę wody. Ranna została jedna osoba, Panasewicz był pijany.
Pruszcz Gdański domaga się odszkodowania od agencji impresaryjnej organizującej w tym mieście w 2007 r. koncert grupy Lady Pank. Sąd Rejonowy w Tczewie, do którego wpłynął wniosek władz Pruszcza Gd., zdecydował we wtorek o przekazaniu tej sprawy do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Sąd uznał, że miasto może domagać się odszkodowania w procesie cywilnym o naruszenie dóbr osobistych.
Grzywna za wulgarne słowa
Do incydentu doszło podczas koncertu w czerwcu 2007 r. Panasewicz rzucił w tłum przed sceną butelkę wody. Trafiła ona w 23-letnią kobietę. Później okazało się, że muzyk był pijany. Gdański sąd wymierzył wokaliście Lady Pank za ten czyn 13 tys. zł grzywny i 3 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanej.
W trakcie tego samego koncertu Panasewicz używał też wulgarnych słów, za co został ukarany przez sąd naganą.
"Miasto w złym świetle"
- To, co się stało podczas koncertu stawia w złym świetle władze Pruszcza Gd. Może bowiem świadczyć o tym, że miasto jest nieodpowiedzialne i nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom imprezy - powiedział we wtorek pełnomocnik samorządu, adwokat Marek Sosnowski.
Jak wyjaśnił, kwota 37 tys. to wysokość honorarium, jakie otrzymała od miasta Pruszcz Gd. firma Impresariat Artystyczny Impart z Tczewa, która zorganizowała koncert. Władze samorządu żądają zapłaty tej sumy solidarnie od agencji oraz Panasewicza.
Szef Impart Mieczysław Watza powiedział, że roszczenia są bezzasadne. - Zespół pojawił się na scenie punktualnie, koncert zakończył po 90 minutach, zagrał bisy, publiczność była zadowolona. Ja nie mogę być odpowiedzialny za zachowanie artysty, dorosłego człowieka - podkreślił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24