Od 6 lat pan minister Błaszczak publicznie dyskredytuje mnie. Będzie miał duży problem z posprzątaniem po Andrzeju Pawlikowskim - powiedział w "Faktach po Faktach" gen. Marian Janicki, który był szefem Biura Ochrony Rządu w latach 2007-2013. Pawlikowski pełnił tę funkcję dwukrotnie w latach 2006-2007 oraz 2015-2017.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zapowiedział, że będą dogłębne zmiany w Biurze Ochrony Rządu. - Powiem tak: chodzi o skuteczne posprzątanie po generale Janickim. Tak trzeba to zrobić i my to konsekwentnie robimy - oświadczył na sobotniej konferencji prasowej.
Gen. Janicki skomentował w "Faktach po Faktach", że minister Błaszczak "pomylił nazwiska Janicki z Pawlikowskim (Andrzej - red., były szef BOR)".
- Płk Pawlikowski (w sierpniu 2016 r. został mianowany na stopień generała brygady - red.) rządził 13 miesięcy w latach 2006-2007 i ja po nim sprzątałem. Teraz rządził również 13 miesięcy i będzie pan minister Błaszczak miał duży problem z posprzątaniem - powiedział.
Dodał, że sam zastał zdewastowaną formację po zamachu w Iraku. - Nie było samochodów, nie było broni, nie było kamizelek kuloodpornych - podkreślił gen. Janicki.
Powiedział, że wszyscy również widzieli jak było, kiedy Andrzej Pawlikowski ponownie objął funkcję szefa BOR w 2015 roku. Zwrócił uwagę na incydent z udziałem limuzyny prezydenta Andrzeja Dudy, w którym pękła opona.
Odniósł się również do zwolnień w BOR. - Zwolniono 70 (...) Przyjęto 130 ludzi, którzy będą dopiero przydatni BOR za 3-4 lata, może 5 - zauważył.
"Panie ministrze, proszę mnie nie szkalować"
Komentując słowa szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, że atakując władzę za sytuację w BOR jest człowiekiem "pozbawionym honoru" powiedział, że zdecydował, iż nie pozwie ministra.
- Od 6 lat pan minister Błaszczak publicznie dyskredytuje mnie i mówi, że dostałem stopień generała za Smoleńsk - zauważył.
- Nie dostałem za Smoleńsk generała, panie ministrze Błaszczak. Dostałem za 25 lat pracy bez jakiegokolwiek uszczerbku w tej służbie. Panie ministrze, proszę mnie nie szkalować - zaapelował do szefa MSWiA.
"Zachowałbym się inaczej"
Gen. Janicki pytany był także o wypadek Beaty Szydło w Oświęcimiu i zachowanie kierowcy prowadzącego limuzynę premier.
Były szef BOR powiedział, że też jeździł samochodem opancerzonym i zachowałby się inaczej. Powiedział, że jadąc trzytonowym autem zepchnąłby seicento na pobocze i pojechał na wprost. W jego opinii, nie doszłoby do śmiertelnego wypadku, bo nie było rowu w miejscu zdarzenia.
Podkreślił, że funkcjonariusz BOR ślubuje ratować życie osoby ochranianej narażając własne życie.
"Unicestwiono kierownictwo oddziału transportowego BOR"
Gen. Janicki mówił także o wakatach w BOR. Powiedział, że on oraz jego poprzednicy mieli zawsze "100 podań o przyjęcie" do służby.
- Teraz ludzie boją się przychodzić do jakiejkolwiek służby - podkreślił. Dodał, że zastanawiają się, co będzie jak przyjdzie inna władza i odbierze im emerytury.
Powiedział, że "zna kilku kierowców BOR, którzy jeździli w elitarnej grupie obsługi delegacji zagranicznych i odeszli". - Dzisiaj nie służą najważniejszym osobom w państwie, tylko służą najbogatszym osobom w państwie - dodał.
Ocenił, że źle się dzieje w BOR. Dodał, że unicestwiono kierownictwo oddziału transportowego BOR.
- Wymieniono wszystkich z kierownictwa, oficerów zajmujących się eksploatacją, wymieniono szefa stacji obsługi – zaznaczył.
Autor: js/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24