Rok i sześć miesięcy więzienia, a także solidarna wypłata 1,5 miliona złotych zadośćuczynienia - przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu (Małopolska) zapadł wyrok w sprawie wypadku na stoku narciarskim w Bukowinie Tatrzańskiej. W 2020 roku zginęły tam 52-latka i jej dwie córki w wieku 15 i 21 lat. Sąd skazał właścicieli wypożyczalni nart i właściciela firmy budowlanej. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.
Wszyscy trzej oskarżeni zostali skazani na rok i sześć miesięcy więzienia. Mają też solidarnie wypłacić pokrzywdzonym 1,5 miliona złotych zadośćuczynienia.
Wyrok nie jest prawomocny.
W mowie końcowej, wygłoszonej dwa tygodnie wcześniej, prokurator zażądał kary dwóch lat więzienia dla każdego z oskarżonych oraz wypłacenia przez nich miliona złotych odszkodowania dla poszkodowanego - męża i ojca zmarłych.
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej
Do tragicznego zdarzenia przy stacji narciarskiej Rusiń-Ski doszło w lutym 2020 roku. Zerwany pod naporem wiatru dach prowizorycznej wypożyczalni nart zabił tam trzy osoby. Na miejscu zginęły 52-latka i jej 15-letnia córka. Druga, 21-letnia córka zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń.
Akt oskarżenia objął trzy osoby: Tomasza Ż. oraz Łukasza M. - inwestorów będących właścicielami wypożyczalni oraz Piotra W. - właściciela firmy budowlanej wykonującej prace polegające na przystosowaniu naczepy samochodowej, która pełniła funkcję wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Mężczyznom przedstawiono zarzuty nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia w postaci zawalenia się budowli, skutkującego śmiercią trzech osób oraz obrażeniami ciała kolejnego pokrzywdzonego.
Czytaj też: Zerwany dach zabił trzy osoby. Przesłuchano pierwszych świadków, prokuratura ma nagranie z momentu uderzenia
Samowola budowlana
Prokurator Wojciech Konstanty zaznaczył w mowie końcowej, że prowizoryczny obiekt wypożyczalni sprzętu narciarskiego w ogóle nie powinien stać w tym miejscu, a już nawet niewielki wiatr był w stanie dźwignąć niewłaściwą konstrukcję dachu.
Czytaj też: Widział, jak zerwany dach zabija jego żonę i córki. Śledztwo trwa, konstrukcja wciąż straszy na stoku
- Tu prędkość wiatru nie miała kluczowego znaczenia. Stawiając taki obiekt, trzeba było zdawać sobie sprawę, że to nie może stać. Gdyby konstrukcja była postawiona prawidłowo, toby nie doszło do tragedii. Przyczyną zdarzenia była zła konstrukcja dachu. Inwestorów nie interesowały względy bezpieczeństwa. Wykorzystano tu stare materiały budowlane, była to prowizorka - mówił prokurator. I zaznaczył, że ta budowla była postawiona niezgodnie z przepisami i bez żadnych wymaganych pozwoleń.
Prokurator zwrócił uwagę, że na Podhalu jest wiele samowoli budowlanych, dlatego kara wymierzona przez sąd powinna mieć również charakter prewencyjny.
Oskarżyciel posiłkowy i pełnomocnik pokrzywdzonego mężczyzny, który w wyniku wypadku stracił żonę i córki, wniósł o częściowe zadośćuczynienie w kwocie sześciu milionów złotych po równo od każdego z oskarżonych mężczyzn. Oskarżyciel posiłkowy stwierdził w mowie końcowej, że odpowiedzialność za śmierć trzech osób ponoszą oskarżeni.
Obrońcy chcieli uniewinnienia
Obrońcy oskarżonych dwóch właścicieli wypożyczalni Tomasza Ż. oraz Łukasza M. wnieśli o ich uniewinnienie. W mowie końcowej wskazali, że winny jest właściciel firmy budowlanej, odpowiedzialny za złe wykonanie prac budowlanych, w tym skonstruowanie płaskiego dachu, który został zerwany z naczepy i w konsekwencji zabił trzy osoby. Jeden z obrońców oskarżonych dodał, że wypożyczalnia mieściła się formalnie w zarejestrowanej naczepie samochodowej, a taki obiekt nie wymaga pozwolenia na budowę.
Obrońca Piotra W. również wniósł o uniewinnienie swojego klienta. Wskazał on w mowie końcowej, że jego klient nie otrzymał wynagrodzenia za wykonanie robót, a jedynie dostał zwrot kosztów za sprowadzenie pracowników. Dodał, że dostarczony materiał nie zawierał prawidłowych elementów konstrukcyjnych do prawidłowego wykonania dachu czy też odpowiednich śrub. Podniósł także, że inwestor chciał wykonać jedynie obicie przyczepy jak najmniejszym kosztem. Obrońca zwrócił także uwagę, że Piotr W. zgodził się jedynie na wykonanie robót, aby pomóc znajomemu, ale nie przyjął zlecenia w rozumieniu rynkowym. Mecenas zwrócił uwagę, że to inwestorzy podjęli decyzję o postawieniu obiektu bez żadnych pozwoleń czy zgłoszeń.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: OSP Bukowina Tatrzańska