Kończą się prace przy pierwszym Boeingu B737 zakupionym przez MON do przewozu polskich polityków. Wiceminister Bartosz Kownacki opublikował zdjęcia maszyny w finalnej fazie malowania. Samolot przyleci do Polski w połowie miesiąca. To następca niesławnych Tu-154M.
Dokładna data przylotu nie została jeszcze oficjalnie podana, jednak umowa zakłada, że będzie to najpóźniej 15 listopada. Według nieoficjalnych informacji przylot jest rzeczywiście planowany na "połowę miesiąca". Przybycie do kraju maszyny noszącej nazwę marszałka Józefa Piłsudskiego w okolicy obchodów święta niepodległości miałby wymiar symboliczny. Prawdziwy marszałek również przybył w listopadzie 1918 roku do Polski zza granicy.
Polskich pilotów jeszcze brak
Jak poinformował na Twitterze wiceminister, wojsko rozpoczęło formalny proces odbioru maszyny. Potwierdziła to w rozmowie z portalem tvn24.pl kapitan Anna Żuchowska, rzeczniczka prasowa 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie. - We Francji są zarówno nasi przedstawiciele jak i przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia - dodała. Formalnie odebranie samolotu to czasochłonna procedura polegająca na sprawdzeniu, czy spełnia on wszystkie wymagania zawarte w umowie. Jej finałem jest podpisanie protokołu, który oznacza przyjęcie maszyny na wyposażenie polskiego wojska. Prace wykończeniowe przy maszynie są prowadzone we francuskim mieście Saint-Malo, gdzie znajdują się wyspecjalizowane zakłady współpracujące z Boeingiem w zakresie remontów i przebudowywania samolotów. Brakuje jednak jeszcze przeszkolonych polskich pilotów, którzy mogliby przylecieć nowym B737 do Polski. Jak mówi kpt. Żuchowska, do Warszawy przyprowadzą go pracownicy Boeinga. - Nasi piloci i technicy ciągle się szkolą - dodaje rzeczniczka i zastrzega, że nie można jeszcze dokładnie powiedzieć kiedy będą gotowi do pierwszego oficjalnego lotu HEAD, czyli z najważniejszymi osobami w państwie. - Taki boeing to totalna nowość w polskim wojsku. Nikt nie zaryzykuje lotów z niedoszkoloną załogą - mówi kapitan. Tak więc po przylocie do Polski nowy samolot będzie na razie wykorzystywany do nauki polskich lotników i techników. Nie wiadomo ile dokładnie to potrwa.
Podkupiony od Chińczyków
Jak pisze portal Zespołu Badań i Analiz Militarnych, przeznaczony dla Polski Boeing B737-800NG został oblatany 13 kwietnia tego roku. Miał zostać dostarczony chińskiej taniej linii 9Air, jednak po odbyciu pięciu lotów testowych maszyna została uziemiona i nie trafiła do Chin. Pod koniec października miała zostać wyrejestrowana z chińskiego rejestru samolotów i wpisana do amerykańskiego. Wstrzymanie dostawy do Chin mogło być efektem zabiegów polskiego MON. Umowa z Boeingiem zakładająca zakup trzech takich samolotów, przewidywała początkowo, że pierwszy będzie używany. W ten sposób chciano maksymalnie przyśpieszyć dostawę. Jednak w październiku MON poinformował, że odniósł "sukces negocjacyjny" i pierwsza maszyna też będzie fabrycznie nowa. Prawdopodobnie Polakom udało się odkupić samolot szykowany dla Chińczyków, którzy mogli sobie na to pozwolić, bowiem ich kontrakt zakłada dostawę ponad 50 maszyn, więc terminy nie są dla nich tak ważne.
Szybko, ale kontrowersyjnie
Natomiast dla MON dostawy samolotów do przewozu najważniejszych osób w państwie mają bardzo wysoki priorytet. Cały proces idzie ekstremalnie szybko jak na standardy wojskowych zakupów. Na podstawie umowy podpisanej jesienią 2016 roku do Polski już trafiły dwa mniejsze samoloty firmy Gulfstream. Umowę na dostawy trzech większych boeingów podpisano w kwietniu, a pierwszy samolot ma się zjawić zaraz, czyli po pół roku. Choć tempo rozwiązywania problemu transportu lotniczego dla VIP-ów zasługuje na podziw, to nie obyło się bez kontrowersji. MON zawarł umowę z Boeingiem z naruszeniem prawa, co potwierdziła Krajowa Izba Odwoławcza. Ministerstwo bezprawnie zdecydowało się kupić samoloty bez przetargu, dążąc do maksymalnego przyśpieszenia procesu i wykorzystania funduszy zapisanych w budżecie jeszcze na 2016 rok. Umowę podpisano w ostatnim możliwym dniu, czyli 31 marca. Można to było zrobić, bowiem KIO najpierw zgodziła się na jej zawarcie a dopiero potem orzekła o złamaniu prawa. W efekcie kontrakt pozostał ważny. Co więcej, pieniądze na zakup samolotów pochodzą bezpośrednio z budżetu MON. Łącznie na tak zwane małe i duże maszyny dla VIP-ów zostanie wydane około trzech miliardów złotych. Początkowo deklarowano, że pieniądze te będą pochodzić nie z budżetu wojska, ale specjalnej rezerwy rządowej. Później się to jednak zmieniło i maszyny do przewozu cywili są finansowane przez MON. Jest to kontrowersyjne, choć samoloty będą formalnie należeć do wojska i będą obsługiwane przez wojskowych z 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie.
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MON