Gryzonie postanowiły przenieść się z leśnej głuszy do bardziej ruchliwego miejsca. Wybrały gdyńską dzielnicę Orłowo, gdzie w otoczeniu bloków i domków jednorodzinnych zaczęły budować swoje tamy na jednym z dopływów rzeki Kaczej. Problem w tym, że okolicznym mieszkańcom nie bardzo się to podoba.
Lokatorzy szczerzą kły Nie dość, że nie mogą już spokojnie spacerować po okolicznych lasach, bo wszędzie leżą powalone konary drzew, to na dodatek uciążliwe gryzonie, budując tamy, przyczyniają się do podtopień garaży.
Pan Włodzimierz jako jeden z pierwszych zauważył "dzieła" bobrów
Rozlewisko robi się coraz większe, a mieszkańcy Orłowa już zastanawiają się co będzie wiosną, kiedy wody przybędzie. Bobry, najprawdopodobniej dwa, ani myślą o wyprowadzce i za nic mają sobie próby zniechęcenia ich do budowy nowych tam.
Leśnicy z gryzoniami mogą prowadzić wyjątkowo nierówną walkę, bo jedynie co im wolno, to niszczyć bobrowe budowle. Sęk w tym, że ścięcie pnia o średnicy 30 centymetrów zajmuje gryzoniowi jakiś kwadrans i... kolejna tama gotowa.
Leśnicy niszczą - bobry ścinają Bobry żyją głównie nad brzegami wód porośniętych wierzbami i topolami, ponieważ kora tych drzew jest ich głównym pożywieniem. Wielkie, ostre zęby rosną im nieustannie, dlatego muszą je regularnie ścierać na drewnie. Podstawowym zajęciem tych zwierząt jest więc ścinanie konarów.
Tamy, które budują na wodzie, stanowią naturalny system piętrzenia i zatrzymywania rzek. Są one stawiane wówczas, gdy wejście do podwodnego domu bobra (tzw. żeremi) zaczyna wystawać ponad powierzchnię zbiornika.
Ściany żeremi są zbudowane z gałęzi połączonych mułem i roślinami wodnymi. Niektóre z "domów" mają nawet 30 metrów kwadratowych powierzchni i osiągają 2 metry wysokości. Kształtem przypominają kopce. Służą nie tylko jako schronienie, ale też za "przydomową spiżarnię".
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24