Pan Michał zmęczenie składał na karb infekcji i przeprowadzki. Okazało się jednak, że cierpi na białaczkę. Mimo że jeszcze niedawno sam był zarejestrowany jako potencjalny dawca szpiku, teraz potrzebuje swojego genetycznego bliźniaka. - Bez drugiej osoby, bez bliźniaka, tak naprawdę nie mamy przyszłości razem - mówi żona pana Michała. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Jeszcze w czerwcu byli całą rodziną na wakacjach w Gdańsku, i kończyli urządzanie nowego domu. Jeszcze niedawno to on w bazie DKMS był zarejestrowany jako potencjalny dawca szpiku. Ogromne zmęczenie w ostatnich tygodniach Michał Jaszczuk składał na karb infekcji, które do domu przynosiły dzieci i na karb przeprowadzki.
- Zrobiłem badanie krwi pod koniec czerwca, no bo jakby to zmęczenie nie ustępowało. 1 lipca z tymi wynikami krwi pokazałem się u lekarza i lekarz pilnie odesłał mnie do szpitala z podejrzeniem białaczki, ostrej białaczki - mówi mężczyzna.
Z dawcy stał się biorcą
I to niestety się potwierdziło. Gdy już był w szpitalu, odebrał telefon, że może stać się dawcą szpiku dla chorej osoby. Nie mógł już pomóc. Sam zaczynał chemioterapię - teraz to on ma stać się biorcą.
- Najpierw poszukują dawcy wśród rodzeństwa. Ja mam tylko siostrę, natomiast niestety okazało się, że siostra nie jest ze mną zgodna, więc musimy szukać wśród dawców obcych - tłumaczy pan Michał.
Jego tak zwanym genetycznym bliźniakiem może zostać osoba, u której lekarze stwierdzą tkankową zgodność. W Pruszkowie, rodzinnym mieście Michała Jaszczuka, zarejestrować się będzie można pod koniec sierpnia. Wszystko potrwa maksymalnie 10 minut.
Jak można zostać dawcą?
Każdy, kto chce zostać dawcą, może też zamówić tak zwany pakiet rejestracyjny do domu. - Taki pakiet zawiera formularz rejestracyjny, który należy wypełnić, dodatkowo pałeczki do pobrania wymazu. Pakujemy te pałeczki z wypełnionym formularzem, oddajemy to podczas stacjonarnej rejestracji, ewentualnie odsyłamy to na koszt fundacji - mówi Kamil Stachowicz z DKMS Polska.
Lekarze precyzują: od dawcy pobierane są krwiotwórcze komórki macierzyste. Dobra wiadomość jest taka, że w 90 procentach udaje się je pozyskać z krwi. - Czyli po prostu z żyły. W tym celu dawca otrzymuje przez kilka dni zastrzyki, które powodują, że te komórki krwiotwórcze ze szpiku, gdzie jest ich naturalne środowisko, wychodzą tymczasowo do krwioobiegu. I wówczas pobierane jest to przez aparat zwany separatorem - wyjaśnia doktor Tigran Torosian, hematolog z Fundacji DKMS.
Zawsze zaczyna się od potwierdzenia czy zarejestrowany potencjalny dawca chce zostać dawcą faktycznym. - Potem jesteśmy zapraszani do najbliższego ośrodka zdrowia, gdzie są wykonywane badania krwi. Potem to wymaga już głębszych badań, jeśli zostanie potwierdzona zgodność dawcy z biorcą, natomiast wszystko jest ustawowo 100-procentowo płatne, otrzymujemy zwolnienie lekarskie - podkreśla Kamil Stachowicz.
Michał Jaszczuk przeszedł już pomyślnie jeden cykl chemioterapii. To konieczne przed przeszczepieniem szpiku. Teraz miał zacząć kolejną chemię. Okazało się jednak, że na oddziale jest covid, więc na przyjęcie do szpitala musi jeszcze poczekać. Potem wszystko będzie zależało od tego, czy znajdzie się dla niego odpowiedni dawca.
- Bez drugiej osoby, bez bliźniaka, tak naprawdę nie mamy przyszłości razem - mówi Monika Jaszczuk, żona pana Michała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24