Policja zatrzymała w Terespolu 32-letniego Rosjanina. To on zorganizował i nadzorował transport tygrysów, które kilka dni temu utknęły na polsko-białoruskiej granicy w Koroszczynie. Dzisiaj prokuratura ma mu przedstawić zarzut znęcania się nad zwierzętami. Mężczyzna miał być odpowiedzialny za bezpieczeństwo tygrysów podczas transportu.
Jak przekazała w rozmowie z tvn24.pl oficer prasowa bialskiej policji podkomisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla, Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutu 32-letniemu Rosjaninowi. - Był już przesłuchiwany w charakterze świadka. Później w trakcie prowadzonych z nim czynności, mężczyzna został zatrzymany. Dzisiaj będzie doprowadzany do prokuratury - wyjaśnia.
Ma usłyszeć zarzuty
Rosjanin przebywa w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych na terenie komendy w Białej Podlaskiej. Do prokuratury ma być doprowadzony przed południem.
- Dzisiaj w prokuraturze będą z nim wykonywane czynności, gdzie usłyszy zarzut z art. 35 paragraf 1a z ustawy o ochronie zwierząt, który dotyczy znęcania się nad zwierzętami – dodała oficer prasowa.
Informacje o planowanym postawieniu zarzutów potwierdziła tvn24.pl rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
- Mężczyzna znęcał się w ten sposób, że zorganizował transport w warunkach nieodpowiadających transportowaniu zwierząt. Czyli w klatkach ograniczających ich swobodę, bez zapewnienia odpowiedniej ilości pokarmu, dostępu do wody, w sposób powodujący ich cierpienie i stres - przekazała prokurator Agnieszka Kępka.
Mężczyźnie może grozić do trzech lat pozbawienia wolności.
Także w środę policjanci z komisariatu w Terespolu przesłuchali Włochów, kierowców odpowiedzialnych za transport tygrysów. Na tym etapie nie są prowadzone z nimi żadne czynności. Policja pod nadzorem prokuratury prokuratura zbiera materiał dowodowy. Dwaj Włosi są świadkami w sprawie.
Tygrysy na granicy
Transport dziesięciu tygrysów dojechał do Koroszczyna 26 października w sobotę. Ciężarówka ze zwierzętami, według dokumentacji, spod Rzymu wyruszyła 22 października. Docelowo tygrysy podróżowały do Dagestanu, republiki Federacji Rosyjskiej. Białoruscy pogranicznicy nie wpuścili transportu na teren ich kraju, bo tygrysy nie miały wystawionych odpowiednich certyfikatów weterynaryjnych, wymaganych na terenie Białorusi. Kierowcy nie mieli też aktualnych wiz. Transport został cofnięty i tygrysy utknęły na terminalu w Koroszczynie, gdzie jeden z nich padł.
Do Koroszczyna przyjechał lekarz weterynarii i opiekunowie zwierząt z Zoo w Poznaniu, które zgodziło się przyjąć zwierzęta pod opiekę do czasu transportu do hiszpańskiego azylu dla zwierząt. Według lekarzy, którzy badali zwierzęta, ich stan jest zły.
Prokuratura zleciła sekcję tygrysa, który padł w Koroszczynie. Na razie nie dostała jeszcze jej wyników.
Autor: nina/gp / Źródło: TVN24 Białystok