Na czwartek zaprosił dziennikarzy przewodniczący podkomisji do spraw ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński. Zamiast spodziewanej konferencji było jednak tylko krótkie oświadczenie dla mediów. Berczyński poinformował, że 10 kwietnia odbędzie się publiczne spotkanie podkomisji powołanej przez MON.
Spotkanie ma się odbyć w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej, 10 kwietnia o godzinie 12.00 w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie
Berczyński w czasie czwartkowego oświadczenia zauważył, że podkomisja, którą powołano w lutym 2016 r., spotykała się z zarzutami, że nie pracuje, nie pokazała wyników i kosztuje zbyt dużo. - Właśnie w tym celu zapraszam wszystkich na pokaz naszych wyników. Wykonaliśmy wiele prac. Część prac jest zakończonych, część bardzo zaawansowanych, będziemy również mówić o naszych planach - powiedział. Jak zaznaczył "wszystko to będzie przedstawione w poniedziałek".
Dodał, że celem komisji nie jest szukanie winnych. - Nie mamy żadnych założeń. Celem naszej komisji jest znalezienie przyczyn tej katastrofy, tak żeby taka tragedia nigdy więcej się nie powtórzyła - podkreślił.
Przewodniczący podkomisji nie odpowiadał w środę na pytania, które chcieli zadać dziennikarze, na przykład o ocenę przedstawionych w poniedziałek ustaleń prokuratury.
"Nie zrobiła nic. Pełna kompromitacja"
Zdaniem Marcina Kierwińskiego (PO) wystąpienie Berczyńskiego "to chyba najlepsze podsumowanie tego, co zrobiła podkomisja Macierewicza, która kosztuje dwa miliony polskiego podatnika". - Nie zrobiła nic, więc i na konferencji powiedziano: nic nie mamy, nic nie przedstawimy, może przyjdziemy do państwa w poniedziałek, może wtedy coś pokażemy. Pełna kompromitacja - ocenił polityk Platformy.
- Ja zastanawiam się, jak można w dzień tragedii narodowej, kolejnej rocznicy, mówić, że się będzie coś przedstawiało naukowego albo pseudonaukowego. Ta podkomisja to jedna wielka kompromitacja - powtórzył.
Ustalenia podkomisji
Szef MON Antoni Macierewicz przed miesiącem w wywiadzie dla PAP zapowiedział, że podkomisja wkrótce przedstawi swoje dotychczasowe ustalenia. Mówił wtedy, że analizy i dowody zebrane przez podkomisję to "uzupełnienie, rozszerzenie i pogłębienie materiału dowodowego", który od 10 kwietnia 2010 r. był zbierany przez naukowców z konferencji smoleńskich, ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej (Macierewicz kierował nim w latach 2010-15) i badaczy zagranicznych.
Zdaniem szefa MON wiele danych było ukrywanych przez poprzednią komisję, która katastrofę smoleńską badała w latach 2010-11 pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera.
Jak mówił Macierewicz, to nie są tylko nowe dowody, lecz w większości jest to podsumowanie materiału, "który był znany, lecz który nie był eksponowany bądź był ukrywany, bądź minimalizowany, ale oczywiście są też istotne elementy zupełnie nowe". Dodał, że jest to wynik analiz i przeprowadzonych eksperymentów, chociaż nie podał wówczas przykładów.
Szef MON powołał podkomisję na początku lutego 2016 r. W marcu rozpoczęła ona pracę. Jedyna do tej pory konferencja prasowa podkomisji (bez możliwości zadawania pytań) odbyła się w połowie października 2016 r. Kilka dni później jej członkowie zaprezentowali dotychczasowe ustalenia na posiedzeniu sejmowej komisji obrony.
Autor: kb/sk/jb / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24