Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdziła, że funkcjonariusz policji, który w listopadzie zeszłego roku podczas zabezpieczania manifestacji użył gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej, nie popełnił przestępstwa. Śledczy odmówili wszczęcia postępowania.
Zawiadomienie dotyczyło przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza policji poprzez użycie gazu pieprzowego 28 listopada ubiegłego roku w stosunku do posłanki Barbary Nowackiej. Czyn miał wyczerpywać znamiona przestępstwa opisanego w art. 223 Kodeksu karnego, czyli czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. Postanowienie w przedmiocie odmowy wszczęcia śledztwa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała 1 kwietnia 2021 roku.
Jak przekazała prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w toku postępowania sprawdzającego przeanalizowano między innymi nagrania z monitoringu, nagrania umieszczone w sieci oraz dokumentację policyjną.
"Po dokonaniu analizy zgromadzonych dowodów prokuratura doszła do przekonania, że w zachowaniu funkcjonariusza policji, który użył wobec posłanki na Sejm RP środka obezwładniającego w postaci gazu pieprzowego nie było znamion czynu zabronionego" – podała prokurator Skrzyniarz.
Prokuratura: pole widzenia funkcjonariusza było ograniczone
Prokurator w uzasadnieniu decyzji napisał, że zdarzenie w dniu 28 listopada 2020 roku miało dynamiczny przebieg, funkcjonariusz policji został odcięty od pozostałych policjantów, a następnie otoczony przez osoby uczestniczące w zgromadzeniu, które napierały na niego.
"Policjant wielokrotnie zwracał się do osób napierających, wydając polecenia odsunięcia się. Uprzedzał również, że użyje środków przymusu bezpośredniego. Osoby te nie reagowały na polecenia. Pole jego widzenia było ograniczone zarówno z uwagi na późną porę dnia, pozostawanie w ruchu, porysowaną matową tarczę osłaniającą ciało, jak również odbijające się w tarczy światła fleszy aparatów fotograficznych, używanych przez fotoreporterów" – zauważyła prok. Skrzyniarz.
Według prokuratury policjant nie mógł rozpoznać przedmiotu, który pokazywała mu Barbara Nowacka, czyli legitymacji poselskiej. Nie był również w stanie rozpoznać osoby, która ją okazywała, gdyż miała na twarzy maseczkę.
"Z uwagi na nierozpoznanie okazywanego przedmiotu, jak również brak osłony głowy, funkcjonariusz uznał, że zachodzi sytuacja bezpośredniego zagrożenia jego zdrowia i życia. Używając wobec Posłanki gazu pieprzowego, nie działał z zamiarem popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego" – podała prok. Skrzyniarz.
W ocenie prokuratury w innej sytuacji okazanie legitymacji z odległości 40 centymetrów pozwalałoby na zapoznanie się z jej treścią i podjęcie innych decyzji co do użycia środków przymusu bezpośredniego, jednakże "dynamika sytuacji zmusiła funkcjonariusza Policji do szybkiej oceny sytuacji, jak również podjęcia decyzji co do użycia środka" – podała prokuratura.
Pierwszy informację podał portal RMF24.pl.
Nowacka potraktowana gazem na proteście
28 listopada 2020 roku w czasie protestów w Warszawie inspirowanych przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, jeden z policjantów użył gazu łzawiącego, trafiając w twarz posłanki KO Barbary Nowackiej.
- Mam nadzieję, że policja będzie miała odwagę pokazać, w jaki sposób traktuje się kobiety w Polsce na 102-lecie praw kobiet – mówiła Nowacka po informacji, że policja posiada nagranie z kamerki nasobnej funkcjonariusza, który użył wobec niej środka przymusu bezpośredniego. Zostało ono opublikowane dzień po zdarzeniu na Twitterze stołecznej policji.
Film z policyjnej kamery był opatrzony komentarzem: "Nagranie wyraźnie pokazuje, że jedna osoba lekceważy komunikaty nadawane przez urządzenia nagłaśniające i wezwania policjantów. To kobieta, która podchodzi do policyjnego szyku i będąc tuż przy funkcjonariuszach przepycha tarczę i wyciąga rękę przed samą twarz jednego z nich".
Źródło: PAP